Dzięki droższej ropie wzrośnie wydobycie na Morzu Północnym. Rośnie znaczenie firm prywatnych

6 lutego 2018, 07:00 Alert

Minął rok od czasu, gdy Phil Kirk zawarł umowę swojego życia. Mowa o pakiecie aktywów odkupionych od Shella za 3,8 miliarda dolarów. W ramach umowy Kirk zyskał częściowy dostęp do złóż gazu ziemnego i ropy naftowej na Morzu Północnym. Jego firma, Chrysaor, niemal z marszu stała się największym, prywatnym wydobywcą na Morzu Północnym. Dla samego akwenu stanowiło to swoiste pobudzenie, gdyż obszar notował regularne spadki znaczenia we wszelkich prognozach szacujących efektywność złóż (zarówno gazonośnych, jak i roponośnych) w regionie.

Morze Północne zyskuje na droższej ropie

Po 12 miesiącach Chrysaor ma się dobrze, a jak podkreśla sam Kirk, prognozy dotyczące rozwoju firmy są optymistyczne. Nie tylko dla niego nadchodzą lepsze czasy. Po trzech latach od wielkiego spadku cen ropy naftowej Brent Crude Oil, międzynarodowa marka ropy, pierwszy raz osiągnęła poziom przekraczający 71 dolarów za baryłkę. To zaś oznacza, że zyskuje całe Morze Północne. Uruchomiono nowe platformy wiertnicze, główni gracze również nie próżnują – władze Shella postanowiły zainwestować spore środki w tzw. ,,Penguins Field”, czyli obszar zasobny w wyżej wymienione surowce, będący pod kontrolą brytyjsko-holenderskiego koncernu petrochemicznego. Dodatkowo pamiętać należy o prywatnych konsorcjach, które również grają swoje role w regionie.

Tony Durrant, dyrektor generalny Premier Oil, przekonuje, że ,,cały sektor otrzymał spory zastrzyk energii”. Na przykładzie jego firmy jest to z pewnością widoczne, gdyż Premier Oil planuje poszerzenie eksploatacji złóż na zarządzanym polu naftowym Catcher. Chodzi o zwiększenie firmowej produkcji z poziomu 80 000 baryłek dziennie do 85 000. Przy okazji pomoże to w szybszym tempie spłacić spore pożyczki. Inna firma – EnQuest, bazując na swoim polu naftowym Kraken, także dobrze prosperuje i to pomimo trudnego startu i podobnego zadłużenia. Oil & Gas UK wieści, że koszty operacji mających na celu rozwój regionalnej eksploatacji są niemalże o połowę niższe niż miało to miejsce w 2013 roku. Raz po raz przebijają się głosy, że 2018 będzie lepszym rokiem dla branży niż 2017.

Rośnie znaczenie firm prywatnych

Zgodnie z przewidywaniami średnia produkcja na Morzu Północnym wyniesie 1.9 miliona baryłek dziennie. Oznaczałoby to pobicie rekordu produkcji, utrzymującego się od 2010 roku. Oczywiście spory udział w produkcji mają prywatne firmy, takie jak Chrysaor, Dana Petroleum czy EnQuest. Przy tendencji spadkowej dla dużych, globalnych graczy pokroju Shella, to właśnie na nich musi spocząć odpowiedzialność za utrzymanie produkcji na pożądanym poziomie. Phil Kirk z Chrysaora podkreśla – ,,jeżeli ktoś te kilka lat temu powiedziałby na forum, że brytyjska produkcja ropy i gazu będzie zaliczać regularny wzrost – nikt by nie uwierzył”.

Wzrost znaczenia prywatnych wydobywców oznacza nowy rozdział dla przemysłu wydobywczego. Badania wskazują, że aktywa o wartości 7 miliardów dolarów, przewijające się przez obszar Morza Północnego, w ponad 50% obracane były przez prywatnych graczy. Z pewnością nie oznacza to chwilowego uczestnictwa w kształtowaniu sektora wydobywczego. Być może jesteśmy zatem świadkami kompletnej rewolucji i zmierzchu wielkich światowym marek? Pewne jest, że te mniejsze na pewno nie odpuszczą złóż na Morzu Północnym, a to oznaczać może zmianę warty w regionie.

Financial Times/Adam Targowski

Jakóbik: Druga gorączka łupkowa w Polsce?