KOMENTARZ
Paweł Musiałek
Klub Jagielloński
Przyjęta przez Sejm ustawa nie znosi jednak podziału kompetencji i nie eliminuje potencjalnych problemów koordynacji polityki energetycznej, ponieważ nadzór nad spółkami energetycznymi wciąż będzie spoczywał na MSP, a niebłahe kompetencje pozostały także w Ministerstwie Środowiska.
Powołanie ME jest tym bardziej kontrowersyjne, że na bazie dotychczasowego MG ma powstać Ministerstwo ds. Rozwoju, odpowiadające za całościowy rozwój kraju. Tym samym ministerstwo to mogłoby z niemniejszym powodzeniem od ME prowadzić politykę energetyczną, zapewne skuteczniej niż dotychczas MG.
Optymalnym rozwiązaniem byłoby przeniesienie kompetencji sporządzania strategii polityki energetycznej do jednostki planistycznej działającej w KPRM i pozostawienie odpowiednim ministerstwom jedynie funkcji opiniodawczej i wdrożeniowej. Wynika to z faktu, że polityka energetyczna ma wybitnie horyzontalny charakter. Realizacja polityki energetycznej dotyka wielu innych polityk publicznych i nawet stworzenie superministerstwa energetyki nie umożliwi ich pełnej koncentracji w jednej instytucji, a więc nie wyeliminuje konieczności prowadzenia uzgodnień międzyresortowych. Ponadto polityka energetyczna nie stanowi zamkniętego systemu, ale powinna być silnie wpisana w politykę gospodarczą, czy jeszcze szerzej – w politykę rozwoju kraju.
Należy jednak podkreślić, że KPRM nie posiada obecnie takiej struktury instytucjonalnej, która pełniłaby funkcję mózgu państwa, gdzie tworzone byłyby strategie realizowane przez poszczególne ministerstwa. Rola KPRM, podobnie jak w przypadku innych polityk publicznych, często sprowadza się do rozstrzygania sporów między ministerstwami, i to na ostatnim etapie procesu legislacyjnego, a nie tworzeniu i wysyłaniu do ministerstw impulsów strategicznych.