Paweł Musiałek z Klubu Jagiellońskiego odpowiada na pytanie o bezpieczeństwo dostaw gazu do Polski w wypadku, gdyby tranzyt przez Ukrainę został przerwany. Uspokaja on, że Polacy mogą minimalizować zły wpływ takiego realizacji takiego scenariusza, a za rok nie powinien on już stanowić obaw.
– Jeżeli wstrzymane zostaną dostawy gazu przez Ukrainę to PGNiG, podobnie jak w 2009 roku może zwiększyć odbiór gazu z Gazociągu Jamalskiego, ale należy podkreślić, że przekierowanie dostaw wymaga zgody Gazpromu. Jeżeli rosyjska spółka wstrzymałaby całkowicie dostawy ze wschodu, to będzie to stanowić wyzwanie dla bezpieczeństwa energetycznego, ponieważ możemy jedynie częściowo zastąpić dostawy z Rosji dostawami z innych kierunków, czyli Czech i Niemiec. Należy jednak pamiętać, że mamy sporo gazu w magazynach, więc zimę powinniśmy przetrwać. Warto też podkreślić, że będzie ona prawdopodobnie ostatnią, w której możemy się obawiać poważnych konsekwencji przerwania dostaw gazu z Rosji. W przyszłym roku dzięki terminalowi, będziemy mieli dostęp do międzynarodowego rynku LNG, w tym spotowego, skąd będzie można uzupełnić ewentualne brakujące nominacje – utrzymuje ekspert.
W tym kontekście istotna jest także nowelizacja ustawy Prawo geologiczne i górnicze, która ureguluje poszukiwanie niekonwencjonalnych złóż węglowodorów, w tym gazu łupkowego. Branża wydobywcza liczy na to, że zgodnie z zapowiedzią ministra środowiska Sejm przegłosuje go w pierwszym kwartale 2015 roku. Czy tak się stanie? – Trudno o prognozę w tej kwestii, ponieważ wymaga ona posiadania informacji poufnych, co do stanu sporu między resortami, a i to może być niewystarczające. Mając na uwadze opóźnienia niemal wszystkich dotychczasowych ustaw energetycznych, trudno o optymizm co do terminu przyjęcia ustawy, mającej zmniejszyć uciążliwości administracyjne dla firm poszukujących gazu łupkowego – kwituje Musiałek.
