Najjaśniejsza gwiazda polskiego rynku upadłości. Pogromca ubeków. Prześladowany politycznie ekscentryk. Rzadko nosi garnitur. – Niektórzy mnie przez to lekceważą. Później są zdziwieni – mówi Marcin Kubiczek, doradca restrukturyzacyjny z licencją nr 244.
Pierwszy raz spotkaliśmy się 28 sierpnia 2025 r. w siedzibie kancelarii Rymarz, Maruta, Zdort. Kto był, ten wie, że wnętrza robią wrażenie. W skrócie: jest na bogato. Nic w tym zdrożnego. Ale mieliśmy rozmawiać o upadłych firmach, ludzkich dramatach, zrujnowanych biznesach. Odczuwałem lekki dyskomfort…
Marcin Kubiczek był obrażony. Nie podobała mu się seria tekstów, które napisałem o tarapatach, w które popadł Michał Sapota, największy w Polsce inwestor nieruchomościowy.
Czytaj więcej: Cudowny Sąd Rejonowy w Warszawie, czyli jak przejąć 300 mln zł w 36 godzin
Po ponad godzinie, czasami dość ostrej, wymiany zdań umówiliśmy się na wywiad. W tym samym miejscu, o tej samej porze tyle, że 8 września 2025 r.
Kolejna godzina, tym razem zarejestrowanej, rozmowy. Można powiedzieć, że było „po bandzie”. Ale czy tak rzeczywiście było, musicie ocenić sami.
Z krótkiej, rzeczowej rozmowy zrobił się wywiad rzeka. Pytałem Marcina Kubiczka w zasadzie o wszystkie aspekty jego błyskotliwej kariery. Czasami unikał bezpośrednich odpowiedzi, ale w sumie odpowiedział na wszystkie pytania.
Potem była autoryzacja, która po obu stronach się dłużyła ze względu objętość tekstu i niezwykle złożoną tematykę. Lekko nie było.
W międzyczasie Michał Sapota został po raz drugi zatrzymany i – tym razem – aresztowany na 3 miesiące. Podobno daje radę i nawet „zza krat” stara się nie dopuścić do totalnego upadku swojego nieruchomościowego imperium.
Ale Sapota nie jest sam… Według Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczych (COIG) w roku 2024 w podobnej sytuacji znalazło się ponad 5 tys. polskich przedsiębiorców (436 upadłości i 4,5 tys. restrukturyzacji). W tym roku do końca sierpnia upadło już w Polsce 277 firm, aż 3,5 tys. podmiotów znalazło się w restrukturyzacji, czyli na prostej drodze do zniknięcia z rynku.
Polska przedsiębiorczość upada. Chciałem zrozumieć, dlaczego? Dlatego zrobiłem ten wywiad…
SPOSÓB ELIMINACJI
Wojciech Surmacz: Nasze pierwsze spotkanie miało co prawda charakter nieformalny, ale nawiążę trochę do tego co pan wtedy powiedział. Pan sformułował taką tezę, że państwo polskie zainwestowało w upadłości. Dobrze pamiętam? I nie wiem, czy mi się wydawało, że pan też wtedy stwierdził, że ze względów fiskalnych?
Marcin Kubiczek, kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny z numerem licencji 244, nadanej w 2010 roku: Gospodarczych. Tak.
Wojciech Surmacz: Gospodarczych? Na czym to polega? Niech pan rozwinie myśl.
Marcin Kubiczek: To najpierw porozmawiajmy o faktach. Od 2003 roku znacząco wzrosła liczba sędziów orzekających w upadłościach. Więc jak jest większa liczba orzeczników, to jakby siłą rzeczy oznacza, że państwo dostrzega taką potrzebę.
Druga sprawa, to – mniej więcej od 2018 roku – praktycznie każdy sąd w Polsce, a przynajmniej większość, ma prezesa lub wiceprezesa z wydziału upadłościowego lub sekcji upadłościowej.
O ile dobrze pamiętam tak było na przykład w Opolu, Gliwicach czy Warszawie.Tam prezesami byli sędziowie z wydziału upadłościowego.
No i w końcu, do czego Polska była zobowiązana od wielu lat, doszło do wdrożenia elektronicznego systemu prowadzenia spraw upadłościowych i restrukturyzacyjnych.
Wojciech Surmacz: Chodzi o Krajowy Rejestr Zadłużonych, czyli KRZ, który budzi tyle kontrowersji.
Marcin Kubiczek: No tak, bo często nie działa po prostu.
Wojciech Surmacz: Albo działa za dobrze.
Marcin Kubiczek: Nie działa tak, jakbyśmy tego oczekiwali, jeżeli chodzi o kwestie informatyczne. Ale proszę zauważyć, że w końcu KRZ wdrożono i żadne inne sprawy oprócz wieczystych i rejestrowych, nie są w Polsce tak sprawnie obsługiwane.
Księgi wieczyste od dawna mamy elektroniczne. No i Krajowy Rejestr Sądowy, prawda? W zasadzie nie poradzilibyśmy sobie dzisiaj w obrocie nieruchomościami, gdybyśmy mieli księgi wieczyste w wersji innej niż elektroniczne.
Do tego doszły nam sprawy upadłościowe i restrukturyzacyjne, czyli Krajowy Rejestr Zadłużonych, który działa od 1 grudnia 2021 roku.
To są wielomilionowe inwestycje w obszarze IT.
Wojciech Surmacz: Milionowe inwestycje państwa w upadłości?
Marcin Kubiczek: Tak. Jakkolwiek byliśmy zobowiązani dyrektywą unijną, jako państwo, żeby KRZ wdrożyć, to i tak mieliśmy chyba 6-letnie opóźnienie w tym wdrożeniu. Ale w końcu to zrobiono. Proszę zobaczyć jaka jest przepaść teraz między Wydziałem Upadłościowym a zwykłym Wydziałem Gospodarczym w zakresie logistyki postępowania.
Wojciech Surmacz: Przepaść polegająca na liczbie podjętych decyzji, wyroków, orzeczeń?
Marcin Kubiczek: Chodzi o procedowanie.
Wojciech Surmacz: O szybkość?
Marcin Kubiczek: Tam dalej funkcjonują akta papierowe.
Wojciech Surmacz: Nie tylko tam.
Marcin Kubiczek: No jest trochę, jak za króla Ćwieczka.
Wojciech Surmacz: Dlatego tak wiele kontrowersji budzi KRZ?
Marcin Kubiczek: To jest zupełnie inna dynamika.
Wojciech Surmacz: Może stąd się bierze oburzenie na sądy upadłościowe? Może wszyscy, we wszystkich sądach, chcieliby mieć wyroki w dwanaście minut?
Marcin Kubiczek: W dwanaście minut? Sąd nie ogłasza w dwanaście minut upadłości. To nie jest tak.
Wojciech Surmacz: Ale potrafi podjąć decyzję o zarządcy przymusowym, co w konsekwencji najczęściej prowadzi do upadłości. Dlaczego?
Marcin Kubiczek: Jak pan poczyta komentarze, podręczniki akademickie, albo zapyta pan sędziów, to większość odpowie, że upadłość jest po to, żeby doszło do zaspokojenia wierzycieli w jak najwyższym stopniu. I oczywiście to się wszystko zgadza, bo to wynika z przepisów.
Natomiast państwo inwestuje w upadłości i będzie inwestowało. Proszę zauważyć, że państwo uzyskuje wpływy z podatków w zasadzie wyłącznie od podmiotów konkurencyjnych. Czyli podmiot konkurencyjny jest w stanie płacić w dłuższym okresie podatki.
Wojciech Surmacz: Chce pan powiedzieć, że spółka, która ma problemy jest niekonkurencyjna, bo nie płaci podatków?
Marcin Kubiczek: Dokładnie.
Wojciech Surmacz: Duże uproszczenie.
Marcin Kubiczek: Prawo upadłościowe to jest taki dość szybki, na pewno dużo skuteczniejszy i tańszy, sposób eliminacji takiego podmiotu z rynku niż na przykład działanie UOKiK.
Tutaj chodzi o to, żeby zagwarantować płatności na wszystkich poziomach. Inaczej mówiąc, podmiot wypłacalny to podmiot konkurencyjny.
Nie jesteś wypłacalny – nie powinieneś funkcjonować w obrocie gospodarczym. Dokładnie po to są te przepisy.
Wojciech Surmacz: Dlatego rośnie liczba upadłości w Polsce? Bo rośnie dramatycznie.
Marcin Kubiczek: No tak, ale ona rośnie nie tylko z tego powodu.
Wojciech Surmacz: Czyli pana teza jest taka: żeby być podmiotem konkurencyjnym, trzeba być podmiotem wypłacalnym. A ja znam podmiot, który był niewypłacalny, a był bardzo konkurencyjny – OLT Express.
Marcin Kubiczek: No tak, ale się wywrócił. Była sprzedaż marzeń bez pokrycia i był niewypłacalny. Czyli nie był konkurencyjny.
Wojciech Surmacz: Konkurencyjny był aż za bardzo.
Marcin Kubiczek: Ale ile czasu to trwało? Pół roku? To była okoliczność wskazująca na to, że on prowadzi nieuczciwą konkurencję.
Panie redaktorze, jeśli pan nie płaci podatków i idzie w rynek, to nie dość, że jest pan nieuczciwy wobec innych przedsiębiorców, to też nie płaci pan podatków lokalnych, od nieruchomości, opłat za wieczyste użytkowanie, danin odprowadzanych do budżetu centralnego… Osłabia pan całe państwo i jest pan nie fair wobec innych podmiotów z branży.
Marcin Kubiczek: Ale w Polsce rośnie popularność restrukturyzacji i upadłości nie tylko z tego powodu, że coś się dzieje złego w gospodarce. Chodzi o to, że te wszystkie instrumenty prawne, o których rozmawiamy (KRZ, postępowanie o zatwierdzenie układu), funkcjonują w Polsce od niedawna.
Jeśli się porównamy z Niemcami, a polskie prawo co do zasady jest, przynajmniej do końca 2015 roku, wzorowane na niemieckim…
Wojciech Surmacz: Nasze prawo upadłościowe?
Marcin Kubiczek: Tak. W porównaniu z Niemcami to my i tak mamy tych upadłości dramatycznie mało.
Wojciech Surmacz: A mimo to dramatycznie więcej z roku na rok.
Marcin Kubiczek: To się w końcu wszystko zaczyna cywilizować. Przecież normalnie powinno być tak, że jak zakładasz spółkę i raz przedłużasz sobie termin spłaty w banku, potem drugi i trzeci, i masz dalej odchylenie w prognozach, no to trzeba wyjść z tego biznesu. To już nie ma sensu.
Upadłość jest po to, żeby szybko i możliwie drogo (cena) sprzedać majątek firmy. Proszę zauważyć, że upadłość może być ogłoszona wbrew woli dłużnika. Miałem takie postępowanie upadłościowe.
Wojciech Surmacz: Chyba nie jedno.
Marcin Kubiczek: Nie jedno. Na przykład na wniosek Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który generalnie jest bardzo cierpliwym wierzycielem. W Polsce Urząd Skarbowy, jak pan nie zapłaci podatku, to ma pan, powiedzmy od 3 tygodni do miesiąca, wezwanie. Upływa 7. dzień wezwania i jest zajęcie komornicze.
Natomiast w ZUS-ie to może długo trwać. ZUS jest cierpliwy. Ale jak już przyjdzie ten moment, to złoży wniosek o ogłoszenie upadłości i koniec.
Miałem taki przypadek w dość dużej firmie. Jak się tam pojawiłem pierwszy raz jako TNS (tymczasowy nadzorca sądowy – od red.), to mnie sąsiedzi tego przedsiębiorcy poinformowali, że tam już wszyscy byli – wierzyciele, prokuratorzy, komornicy i nigdy nic nie ściągnęli. Był też złożony wniosek sanacyjny, ale sąd odmówił otwarcia tego postępowania. Skończyło się prawomocnym ogłoszeniem upadłości na wniosek ZUS.
Dzisiaj to postępowanie oczekuje na formalne zakończenie, majątek jest w całości spieniężony, wierzyciele spłaceni i wiele milionów złotych zostało dla właściciela firmy.
Wojciech Surmacz: Tak pan o tym wszystkim opowiada, jakby to były naturalne procesy, które należałoby jeszcze przyspieszyć, żeby uzdrowić rynek.
Marcin Kubiczek: Bo poniekąd tak jest – w sytuacji, gdy przedsiębiorstwo jest w dramatycznej sytuacji, jedynym wyjściem i ratunkiem dla niego jest upadłość, a czasami restrukturyzacja.
PATOLOGIE
Wojciech Surmacz: To powiedzmy, że o zaletach upadłości już porozmawialiśmy. Może spróbujmy porozmawiać o wadach. Posłużę się cytatem Wioletty Krasnowskiej z tygodnika „Polityka”, która napisała tak: „Powstała patologia. Syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy. Sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom”.
Marcin Kubiczek: Te słowa odnosiły się do działania pana Gołębia, którego zastąpiłem w wielu postępowaniach. W tekście nie chodziło o to, że pan Gołąb wystawiał bezpodstawne faktury czy one nie odzwierciedlały jakiejś pracy. Chodziło o to, że było wieloletnie postępowanie upadłościowe, które nie przynosiło efektów. I w tym sensie pani redaktor ma rację, choć całkowicie pomija, dlaczego taki podmiot stał się niewypłacalny i kto jest temu winien.
Wojciech Surmacz: Jak pan pewnie zauważył, nie wymieniłem nazwiska Gołąb.
Marcin Kubiczek: Ale ja się domyślam, o którym postępowaniu pani redaktor pisała. Ja w tym postępowaniu jestem syndykiem. Mogę powiedzieć, jak było. I w tym sensie się zgadzam z panią redaktor, że jeżeli jest postępowanie, które trwa wiele lat i nie ma strategii wyjścia, to każdy kolejny miesiąc jest stratą dla wszystkich.
Wojciech Surmacz: Ma pan jakąś refleksję, co zrobić, żeby uniknąć takich patologii?
Marcin Kubiczek: Słyszałem o dużo gorszych patologiach. A jak ich uniknąć? Po pierwsze, koszty mogą być zaskarżone. Po drugie, istnieje obowiązek posiadania polisy ubezpieczeniowej (ja przykładowo mam największą polisę na rynku). Po trzecie, wprowadźmy do prawa upadłościowego miernik jakości. Weryfikujmy efekty działalności kwalifikowanych doradców restrukturyzacyjnych. Tego nie ma dzisiaj.
Wojciech Surmacz: Jakie efekty?Na przykład czy pan odzyskał pieniądze i je wypłacił wierzycielom?
Marcin Kubiczek: Dokładnie. Ale bądźmy w tym uczciwi. Żeby był efekt, musi być nakład. Ale jeżeli przez 9 lat, tak jak w tym postępowaniu opisywanym przez panią Wiolettę Krasnowską, nie ma efektu, a są nakłady, no to jest problem.
Wojciech Surmacz: A pan nie ma pan takich postępowań?
Marcin Kubiczek: Czy mam wieloletnie postępowania? Tak, mam. Czasami niektóre postępowania trwają latami. Ale niestety wiele kwestii nie zależy ode mnie. Na przykład są tacy orzecznicy, którzy potrafią nie robić nic przez wiele miesięcy, czasami nawet lat, i na to nie mam wpływu.
Ale to są wyjątki, bo generalnie nadzór nad moimi postępowaniami prowadzą bardzo sprawni orzecznicy. Ponadto ani sąd, ani syndyk nie mają wpływu na stan faktyczny w danej sprawie, a to ten stan definiuje trudności i skalę problemów do rozwiązania. Dzisiaj to nie przewlekłość jest problemem postępowań upadłościowych.
Wojciech Surmacz: Ilu generalnie jest w Polsce kwalifikowanych doradców restrukturyzacyjnych, takich jak pan?
Marcin Kubiczek: Dużo – ok. 2 tysięcy z licencją doradcy restrukturyzacyjnego, a myślę, że ponad 100 będzie kwalifikowanych.
Wojciech Surmacz: A ile pan prowadzi restrukturyzacji i upadłości w sumie?
Marcin Kubiczek: Ja to mierzę wielkością postępowań. Największe postępowanie restrukturyzacyjne prowadziłem o wartości 1,5 miliarda złotych..
Wojciech Surmacz: I to był Getin?
Marcin Kubiczek: Nie, to było w Gdańsku. W Getinie jest około 11 miliardów złotych. Ale a propos tego, co Pani redaktor Krasnowska pisała, to w Getinie już po 5 miesiącach udało się wypłacić dla wierzycieli blisko 900 milionów złotych. Konkretnie dla Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Odziedziczyłem tę masę…
Wojciech Surmacz: No dobra. To jak Pan nie chce powiedzieć, ile pan tych postępowań prowadzi…
Marcin Kubiczek: Ale proszę bardzo: 480 historycznie, aktualnie otwartych 125 upadłościowych i 11 restrukturyzacyjnych. Większość to są upadłości konsumenckie.
Wojciech Surmacz: Ile tych niekonsumenckich jest?
Marcin Kubiczek: Około 30.
Wojciech Surmacz: To skąd się wzięło 88 skarg w Ministerstwie Sprawiedliwości? Konsumenci się też na pana skarżą?
Marcin Kubiczek: To głównie skargi z Getin Banku.
Wojciech Surmacz: Czyli to nie jest tak, że jedna skarga – jeden podmiot?
Marcin Kubiczek: Nie. To może być 80 skarg od 80 różnych osób, ale w tym samym postępowaniu.
Wojciech Surmacz: Pan powinien znać te skargi, prawda?
Marcin Kubiczek: Nie są one włączane do mojego postępowania.
Wojciech Surmacz: Zapytałem Ministerstwo Sprawiedliwości o listę podmiotów, które się na pana skarżą, ale odmówili zasłaniając się RODO.
Marcin Kubiczek: Z tego co wiem, większość z nich to kwestie związane z początkowym etapem postępowania w Getin Banku, czyli na przykład ktoś, miał zabezpieczenie, a nie był wykreślony z Biura Informacji Kredytowej.
Wojciech Surmacz: Gdy pytałem pana m.in. o te skargi w MS, przy okazji tekstu o postępowaniu restrukturyzacyjnym w Grupie HRE odpowiedział mi Pan, że czuje się raczej spokojny.
Marcin Kubiczek: Ciężko o jednoznaczne stwierdzenie. W 2019 roku zmieniła się ustawa o licencji doradcy restrukturyzacyjnego. Do momentu tej zmiany, żeby wszcząć postępowanie przeciwko doradcy, urzędnik w ministerstwie musiał dysponować prawomocnym orzeczeniem sądowym o rażącym naruszeniu prawa przez syndyka.
Wojciech Surmacz: Czyli nie wystarczyła sama skarga?
Marcin Kubiczek: Nie. Ministerstwo występowało do sądu i ten sąd musiał stwierdzić, czy doszło do rażącego naruszenia prawa. Ministerstwo dość często przegrywało. W tej chwili jest tak, że arbitralnie decyduje urzędnik. W moim przypadku, powiedzmy szczerze, to będzie decyzja czysto polityczna.
Znalazłem się w sytuacji, której nie życzę nikomu. W momencie, gdy w lipcu pojawił się artykuł pana redaktora Czuchnowskiego na mój temat, rozpoczęła się dyskusja w mediach społecznościowych. Poseł Roman Giertych wezwał pana Ministra Myrchę, który prowadzi moje postępowanie administracyjne, żeby mnie natychmiast zawiesił.
Wojciech Surmacz: I pan minister Arkadiusz Myrcha odpowiedział wszczęciem postępowania przeciwko panu?
Marcin Kubiczek: Pan minister zaczął się publicznie tłumaczyć posłowi Giertychowi. Wie Pan, na czym polega kuriozalność tej sytuacji? Jeśli poseł Roman Giertych, pełnomocnik drugiej strony, czyli pana Leszka Czarneckiego, wypowiada się publicznie na mój temat, to jeszcze można zrozumieć. Ale żeby oczekiwał od urzędnika, czyli ministra, który prowadzi moje postępowanie, żeby tłumaczył się publicznie temu pełnomocnikowi?
Wojciech Surmacz: Na portalu X?
Marcin Kubiczek: Tak. Powiem szczerze, że dla mnie i w ogóle dla każdego, kto się znajdzie w takim ogniu, to nie jest sytuacja komfortowa i dobra. Ona nie gwarantuje mi odpowiednich praw procesowych.
Wojciech Surmacz: Czyli, bez względu na to, jak się zakończy postępowanie w Ministerstwie Sprawiedliwości w sprawie pana licencji, to będzie decyzja polityczna?
Marcin Kubiczek: Proszę sobie przeczytać wielką dyskusję na platformie X, która rozgorzała po reportażu TVN o GetBacku. Niestety, tak to generalnie wygląda i ja nad tym ubolewam.
Wojciech Surmacz: Chce Pan powiedzieć, że wcześniej się pan nie spotykał z naciskami politycznymi?
Marcin Kubiczek: Nie miałem takich dużych spraw. Po raz pierwszy się z tym spotkałem dwa lata temu, jak złożyłem wniosek o zmianę układu GetBacku. Nagle się pojawili politycy i lobbyści, który publicznie przyznali, że zostali wynajęci do powstrzymania możliwości wywrócenia układu GetBack. Wtedy się zaczęła walka o moją licencję. Nagle pojawiły się artykuły, po redakcjach zaczęły krążyć maile z gotowcami na mój temat. Nawet mamy taki jeden.
Wojciech Surmacz: Dlatego pan się tak bardzo zaczął „bronić” w mediach?
Marcin Kubiczek: Bronić?
Wojciech Surmacz: No ma pan taką wyjątkowo dużą ekspozycję w mediach.
Marcin Kubiczek: Nie wiem, co pan ma na myśli?
Wojciech Surmacz: No jest pana dużo w mediach, jak na syndyka. Moim zdaniem za dużo.
Marcin Kubiczek: No tak, ale moje sprawy wywołują wyjątkowo duże zainteresowanie mediów. Policzmy ilu mamy pokrzywdzonych w takich sprawach, jak GetBack czy HREIT czy Idea Bank. Ja walczę w ich sprawie.
Wojciech Surmacz: W sensie, że o pieniądze?
Marcin Kubiczek: O pokrzywdzonych, o ich pieniądze, o ich komfort i też o sprawiedliwość. W tych sprawach na przykład złożyłem wnioski o odebranie licencji dwóm doradcom.
Wojciech Surmacz: I w ramach tej walki dużo sprostowań pan wysłał do różnych redakcji?
Marcin Kubiczek: Sprostowań? Ja ze sprostowań z zasady nie korzystam.
Wojciech Surmacz: Rozumiem. Czyli po prostu od razu pozew i jedziemy…
Marcin Kubiczek: Nie mam takiego zwyczaju. Dostał pan jakiś pozew ode mnie?
Wojciech Surmacz: Nie dostałem, bo uczciwie piszę, jak jest.
Marcin Kubiczek: Generalnie odpowiadam mediom, panie redaktorze.
Wojciech Surmacz: Ale w przypadku Czuchnowskiego było zabezpieczenie, był wyrok sądowy. Tak?
Marcin Kubiczek: W przypadku pana Czuchnowskiego to była inna sprawa.
Wojciech Surmacz: Co napisał nie tak?
Marcin Kubiczek: Pan Czuchnowski po raz pierwszy się pojawił na rozmowie ze mną w lutym 2024 w sprawie GetBacku. Rozmowa trwała długo, było ze mną kilku prawników. Ale nie po to, żeby mnie bronić, tylko żeby mu o sprawie opowiadać.
Zadawał mi pytania w stylu, że dzwonią telefony do redakcji, że pokrzywdzeni pieniędzy od syndyka nie otrzymali, a mija już półtora roku od mojego przyjścia. To ja mówię panu redaktorowi, że jak pan Czarnecki odda pieniądze do masy upadłości, to będą wypłacone tym, którzy rzekomo dzwonią do redakcji. A później się ukazuje cała seria artykułów nie tyle niekorzystnych na mój temat, co w sposób kwalifikowany mnie pomawiających. I zero krytyki w stosunku do pana Czarneckiego, za to 80 artykułów korzystnych dla niego. No to wie Pan…
Przeanalizowałem zebrany materiał dowodowy i nie bacząc, że pan Leszek Czarnecki jest byłym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, i pomimo tego, że wytoczył przeciwko mnie trzy pozwy o naruszenie dóbr osobistych (i nie uzyskał nigdy zabezpieczenia przeciwko mnie), wytoczył mi także prywatny akt oskarżenia (z art. 212 kk), miałem odwagę przeciwko takiej osobie wystąpić na drodze sądowej.
Niech mi pan powie, który syndyk poszedł przeciwko takiemu bankierowi, byłemu współpracownikowi SB? Który miał odwagę? Ja dostałem zabezpieczenie na miliard złotych. Mam przeciwko sobie byłego bankiera, na którego niewypłacalne biznesy musiały się złożyć inne podmioty i instytucje (dołożyły ponad 10 mld zł), a także największe firmy doradcze, PR-owe, i wielkie fundusze inwestycyjne. Niektórzy mówią, chociaż ja tego nie jestem w stanie zweryfikować, że mają korzenie rosyjskie.
Wojciech Surmacz: No tak, ale jeśli nie jesteśmy czegoś w stanie zweryfikować, to lepiej nie podawać do publicznej wiadomości.
Marcin Kubiczek: Ten fundusz nigdy tego nie zdementował. Zamiast merytorycznego dyskursu, dostrzegam, że ze strony moich przeciwników panuje taktyka nie tylko pomawiania mojej osoby, ale także członków składów orzekających w moich sprawach. Proszę zauważyć, że tam, gdzie zaczynają się zarzuty ad personam, już dawno skończyły się argumenty merytoryczne.
Lepiej sobie wziąć „na celownik” dwóch, trzech sędziów i pisać, że w sądach jest patologia. Albo że mam wysokie koszty. Bądźmy uczciwi w tych ocenach – przede wszystkim trzeba patrzeć na miernik efektów względem kosztów. Postępowanie, które inni prowadzą 8 czy 9 lat, mnie udało się zamknąć w 9 miesięcy i przywrócić pełną wypłacalność spółdzielni mieszkaniowej w Warszawie.
PO BANDZIE
Wojciech Surmacz: Wszyscy wiedzą, że ma pan wyjątkowy dar szybkiego procedowania w sądzie.
Marcin Kubiczek: Ale w którym sądzie?
Wojciech Surmacz: No choćby w naszym Cudownym Sądzie Rejonowym w Warszawie.
Marcin Kubiczek: Trudno mieć do sądu pretensje, że wydaje decyzje procesowe możliwie szybko w sprawie, w której mamy do czynienia z ponad 9 tysiącami pokrzywdzonych, którzy od wielu miesięcy, a czasami lat, nie mogą się doczekać mieszkania, które często zamówili ze środków pochodzących z kredytu, który trzeba spłacić – czyli de facto z ciężkiej pracy.
Wracając do tematu spółdzielni – panie redaktorze, ja wtedy nie sprzedawałem nieruchomości w sądzie. Poprzedni syndyk sprzedawał tę nieruchomość w trybie przetargów sądowych, które przy czterech próbach sprzedaży nie doprowadziły do wyłonienia nabywcy. Ja sprzedałem tę nieruchomość w trybie z wolnej ręki, ale w ramach konkursu, i to w bardzo trudnych warunkach zmiany planu zagospodarowania przestrzennego. I powiem panu, że sam w pewnym momencie już nie wierzyłem, że to zrobię.
Odziedziczyłem masę upadłości zadłużoną, z niezapłaconymi podatkami o wartkości wielu milionów złotych. Zmieniłem strategię i jedną transakcją udało mi się rozwiązać te wszystkie problemy.
Poza tym wtedy tym przełamałem – czy to się komuś podoba, czy nie – poziom kilku proc. zaspokojenia w masie upadłości. A prowadzę postępowania, gdzie mam 100 proc. i jeszcze zostawiam właściciela z pieniędzmi. I mam pokryte koszty. Preferuję ten styl. Pan może powiedzieć, że agresywny. A ja wolę powiedzieć – sprawczy. W naszym zawodzie właśnie chodzi o sprawczość, czyli rozwiązywanie dotąd nierozwiązywalnych problemów.
Wojciech Surmacz: To jest tak zwany styl „na Kubiczka”. Na rynku tak mówią.
Marcin Kubiczek: Czyli jak?
Wojciech Surmacz: Szybko i po bandzie.
Marcin Kubiczek: Ale „po bandzie” to niezgodnie z przepisami.
Wojciech Surmacz: Tak ludzie mówią. Zaraz panu dam przykład.
Marcin Kubiczek: Hawe Telekom pan się interesował? Jestem prezesem Hawe Telekom.
Wojciech Surmacz: Wiem. Hawe to kawał historii – długiej i bardzo ciekawej.
Marcin Kubiczek: Mam tam przeciwko sobie całą mafię restrukturyzacyjną.
Wojciech Surmacz: Tam jest telekomunikacyjna infrastruktura krytyczna, bardzo ważna dla bezpieczeństwa Polski.
Marcin Kubiczek: I ja walczę, żeby ona pozostała w strukturach wypłacalnej spółki. I odkąd się pojawiłem w Hawe Telekom, czyli zaledwie od czerwca 2024 roku, to co było niemożliwe przez 9 lat, zostało przełamane przez 12 miesięcy. I dzisiaj osiągnęliśmy porozumienie pomiędzy największymi interesariuszami tego postępowania, został przyjęty miażdżącą większością układ i obecnie sprawa oczekuje na zakończenie postępowania sanacyjnego.
Wojciech Surmacz: Przejdźmy do Grupy HRE i tego całego przedsięwzięcia Michała Sapoty. Czy pan uważa, że tam restrukturyzacja idzie, jak trzeba? Z tego co wiem, to jednym z głównych zarzutów pana w stosunku do Sapoty jest to, że nie wydał dokumentów, tak?
Marcin Kubiczek: Tak.
Wojciech Surmacz: Ale jak miał wydać, skoro mu prokuratura zabrała?
Marcin Kubiczek: A to on prowadził w XIX wieku tą dokumentację?
Wojciech Surmacz: W jakim sensie?
Marcin Kubiczek: To już nie te czasy, nie nabierajmy się na to. Tak, prokuratura zabezpieczyła dokumenty. Ale przecież dzisiaj się wszystko skanuje. Co więcej, powiem, panu, że złożono na mnie moim zdaniem fałszywe zawiadomienie o popełnionym przestępstwie.
Wojciech Surmacz: To, które Michał Sapota złożył do Prokuratury Okręgowej w Warszawie i trafiło do rejonówki na Mokotowie?
Marcin Kubiczek: Tak, że ja rzekomo popełniłem przestępstwo. To jest fałszywe zawiadomienie. Typowy przykład. Poza tym, czemu pan Sapota dobrej woli nie okaże? Ja mu dawałem prawie 2 miesiące.
Wojciech Surmacz: A dlaczego się pan z nim nie spotkał?
Marcin Kubiczek: Spotkaliśmy się 12 września.
Wojciech Surmacz: Ale dlaczego dopiero kilka miesięcy po rozpoczęciu restrukturyzacji?
Marcin Kubiczek: Spotkania odbywały się już wcześniej.
Wojciech Surmacz: Ale osobiście pan się z nim nie spotykał.
Marcin Kubiczek: Nie. Osobiście się nie spotykałem.
Wojciech Surmacz: No właśnie.
Marcin Kubiczek: Ale zasada jest taka: najpierw należy okazać dokumenty, dokonać analizy i dopiero spotykać się do omówieniem tego, co zostało przedstawione. A co tu zostało przedstawione? Widział pan inwestycje HREIT lub BDC? Jak wygląda stan tych nieruchomości?
Wojciech Surmacz: Nie.
Marcin Kubiczek: Opiszmy to! Ja byłem na przykład na spotkaniu z pokrzywdzonymi.
Wojciech Surmacz: Wiem, że pan był. Podobno strasznie niezadowoleni wyszli, bo im pan powiedział, że nic z tego nie będzie i że nie będą mieć gdzie mieszkać.
Marcin Kubiczek: To chyba jakieś dwa różne spotkania się odbyły.
Wojciech Surmacz: No tak słyszałem. Serio.
Marcin Kubiczek: Ale od kogo? Od pokrzywdzonych? Czy od pośrednika? Bo to jest różnica. Nie mogę zdradzać szczegółów tego spotkania. Ale na pewno tak nie było, na pewno wyszedłem dość wyeksploatowany, bo spotkanie trwało 2 godziny. Nawet dłużej niż myślałem. Było ponad 50 osób. Więc zainteresowanie było spore.
Wojciech Surmacz: Nie wątpię. Co do wszelkiego rodzaju skarg i zawiadomień, to wpłynął jeszcze wniosek do prezes Sądu Rejonowego w Warszawie, o objęcie nadzorem jednego z postępowań, które pan prowadzi w spółce Sapoty. Pisałem o tym. Pani prezes odmówiła i w sumie się nie dziwię.
Marcin Kubiczek: Dlaczego?
Wojciech Surmacz: Jakby się zgodziła, toby oznaczało, że uległa presji. Więc ona chyba nie miała wyjścia tak naprawdę.
Marcin Kubiczek: Ale pani prezes w tym zakresie nie jest niezawisła. To nie jest kwestia orzecznicza, tylko administracyjna. Moim zdaniem na razie po prostu nie ma merytorycznych podstaw do objęcia tego postępowania nadzorem. Czy coś tam idzie nie tak? Na pewno nie z mojej strony. Dla mnie priorytetem w tym postępowaniu jest kwestia społeczna.
Wojciech Surmacz: W sensie, że w całej Grupie HRE?
Marcin Kubiczek: Tak. Bo doszło do pewnej, powiedzmy, nielojalności pana Sapoty. Polega to na tym, że złożył wniosek restrukturyzacyjny jako pierwszy, sąd otworzył postępowanie i co się wydarzyło? Jakie problemy rozwiązał w tym postępowaniu pan Sapota? Wszyscy są winni, tylko nie pan Sapota?
Wojciech Surmacz: Nie twierdzę, że jest niewinny.
Marcin Kubiczek: Pan Sapota złożył drugi wniosek restrukturyzacyjny wobec spółki BDC Development. Wobec spółki HREIT takiego wniosku według mojej wiedzy nadal nie ma. Czy tak się zachowuje odpowiedzialny dłużnik z trzema miliardami długu i dziesięcioma tysiącami pokrzywdzonych (według danych z Prokuratury)? Rzekomo, bo nadal nie wiemy, ile dokładnie? Tak podają media.
Rozgrzebane budowy w całej Polsce – czy przedstawiono pomysł na to? Nie ma takiej dyskusji w ogóle ze strony pana Sapoty. Za to jest kolejny wniosek restrukturyzacyjny z brakami formalnymi. To jest ta uczciwa oferta na stole dla pokrzywdzonych?
Wojciech Surmacz: Dobra, a ze Sławomirem Witkowskim, który też jest nadzorcą sądowym w spółce HREIT Sapoty, co pana łączy?
Marcin Kubiczek: Nic.
Wojciech Surmacz: Miał pan z nim spółkę.
Marcin Kubiczek: W 2016 roku.
Wojciech Surmacz: No i?
Marcin Kubiczek: Żadna tajemnica.
Wojciech Surmacz: Czyli jednak coś pana z nim łączy.
Marcin Kubiczek: Proszę pana Klaudiusza Sytka z Aforti zapytać. On to dokładnie weryfikował.
Wojciech Surmacz: Ale co weryfikował? Tą spółkę?
Marcin Kubiczek: No tę kwestię, tak.
Wojciech Surmacz: Ale w jaki sposób weryfikował? Pytał pana, czy jak?
Marcin Kubiczek: Takie zarzuty składał do sprawozdania (z restrukturyzacji Aforti Holding – od red.). Chodziło też o mecenasa Tatarę.
Wojciech Surmacz: No właśnie.
Marcin Kubiczek: Mecenasa Tatary nie ma w tym projekcie.
Wojciech Surmacz: Ale w którym, bo już się trochę pogubiłem? Generalnie zarzuca się panu, że pan się porusza w takim trochę zaklętym kręgu. Ciągle te same osoby. Ci sami sędziowie, ta sama kancelaria, wszystko pan zleca tym samym ludziom. Jedna klika.
Marcin Kubiczek: To jest trochę jak w medycynie. Powierzy pan żonę albo dziecko lekarzowi bez doświadczenia, któremu pan nie ufa? Dobrzy prawnicy to 90 proc. sukcesów sprawnego syndyka. Więc ja korzystam z możliwie najlepszych prawników. Ale w tym projekcie mecenasa Tatary nie ma.
Wojciech Surmacz: W HRE nie, ale w Getinie był, tak?
Marcin Kubiczek: Częściowo. Ale był też na przykład w Stalmecie. Może pan kojarzy pana Jamnego?
Wojciech Surmacz: Nie.
Marcin Kubiczek: Pan mecenas Maciej Jamny to komentator pana Czuchnowskiego w „Gazecie Wyborczej”.
Wojciech Surmacz: Pan wybaczy, ale tego chyba akurat nie czytałem.
Marcin Kubiczek: Bardzo ciekawa osoba. Mecenas, który był zawieszony za niepłacenie długów swojemu mechanikowi. Wprawdzie Sąd Najwyższy go przywrócił, ale z przyczyn proceduralnych i do ponownego rozpoznania.
Wojciech Surmacz: To może kolejny przykład, który pokazuje, że idzie pan po bandzie.
Marcin Kubiczek: Dobra.
Wojciech Surmacz: Według Aforti Holding…
Marcin Kubiczek: Ale pan sobie autorytet znalazł. No, no…
Wojciech Surmacz: Pana ludzie wjechali z komornikiem w asyście policji do firmy i zablokowali serwery poczty elektronicznej. W każdą ze 135 skrzynek mailowych wchodził pana informatyk i z poziomu admina, ręcznie, zmieniał hasło. Następnego dnia informatycy Afort odbili dostępy tylko po to, żeby nazajutrz je ponownie, bezpowrotnie stracić. Po co ten cały cyrk?
Marcin Kubiczek: Ale to co tu jest po bandzie? Serwer należał do Aforti, a ja miałem prawomocne postanowienie o przejęciu majątku.
Wojciech Surmacz: Wejście do firmy i przejęcie poczty elektronicznym to nie jest pójście po bandzie?
Marcin Kubiczek: Ale przecież ja miałem obowiązek przejąć firmę również w tym zakresie.
Wojciech Surmacz: Ale przejąć firmę, nie znaczy wyłączyć ludziom możliwość komunikacji.
Marcin Kubiczek: Pan Sytek mógł dobrowolnie wydać majątek. To nie musiało być realizowane poprzez komornika.
Wojciech Surmacz: No właśnie, nie musiało.
Marcin Kubiczek: To jest pytanie do pana Klaudiusza Sytka, a nie do mnie. Czy my naprawdę będziemy się roztkliwiać nad kimś, kto jest ludziom winny 300 milionów złotych i wprowadza w błąd wierzycieli? Czy on miał przez godzinę dostęp do maila, czy nie miał? Pan zna historię Aforti Holding?
Wojciech Surmacz: To tak samo, jak GetBacku. Proszę kontynuować.
Marcin Kubiczek: W tym postępowaniu, czyli w Aforti, nie ma nic, kompletnie żadnych pieniędzy, nic. Nie wiadomo, gdzie te pieniądze są wydane. Kompletnie. To jest dopiero „po bandzie”.
Wojciech Surmacz: To teraz powiązania personalne związane z resolution Idea Bank i GetIn Noble Bank. Ludzie z BFG: Tomaszewski, Juzala, Lebiediew, Stawczyk, Wojna, Małolepszy…
Marcin Kubiczek: Może dam panu lepszy przykład?
Wojciech Surmacz: Teraz prosiłbym o wyjaśnienie tego.
Marcin Kubiczek: Za chwilę do tego wrócimy. Pan Michał Sapota zasiada w zarządach stu spółek. Z tym nie ma pan żadnego problemu?
Wojciech Surmacz: Ale ja teraz nie pytam o Sapotę.
Marcin Kubiczek: Pan uważa, że on daje radę zarządzać w 100 spółkach jednocześnie? Naprawdę?
K – JAK KUBICZEK
Wojciech Surmacz: Dobra, lecimy dalej. Historia o człowieku z BFG, który dostał od pana wypłatę, pracując jeszcze w BFG. Opisał ją Wojciech Czuchnowski w „Gazecie Wyborczej”. Dobrze kojarzę?
Marcin Kubiczek: Wojciech Czuchnowski tak twierdził, ale to nieprawda. Pomylił daty i na poziomie zabezpieczenia „wstępnie” przegrał w sądzie. Natomiast zgodnie z prawem, pracownik BFG może pracować w banku, który jest w upadłości w wyniku resolution.
Wojciech Surmacz: Wiem i uważam, że nie powinno tak być. Tak samo jak urzędnicy KNF-u nie powinni prowadzić działalności gospodarczej. To patogenne. Kolejna wątpliwość: oczyszczenie VeloBanku z toksycznych aktywów i przerzucenie ryzyk na VB Leasing.
Marcin Kubiczek: Tu chodzi o decyzje administracyjne Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Nie mam z tym nic wspólnego.
Wojciech Surmacz: A Czarną Księgę GetBack pan zna?
Marcin Kubiczek: Znam.
Wojciech Surmacz: Co pan o niej myśli?
Marcin Kubiczek: Dla mnie manipulacja.
Wojciech Surmacz: To teraz pytanie „od internauty”: gdzie jest 50 milionów złotych Leszka Czarneckiego?
Marcin Kubiczek: Są w depozycie – mogę pokazać potwierdzenia przelewu, ale wytłumaczę kontekst. Ja pana Leszka Czarneckiego pozwałem o doprowadzenie do upadłości VB Leasing. Dostałem sądowe zabezpieczenie na miliard złotych i m.in. na skutek moich działań udało się ściągnąć prawie 50 milionów złotych z dywidendy Getin Holding. Wprawdzie od 50 milionów do miliarda daleko, ale to zawsze coś.
Wojciech Surmacz: Podobno w kancelarii Rymarz, Zdort, Maruta macie specjalny dział stworzony do obsługi Getinu?
Marcin Kubiczek: To jest półprawda. Są to po prostu pracownicy dedykowani do obsługi tych postępowań.
Wojciech Surmacz: Ale ilu ich jest? 10, 20?
Marcin Kubiczek: O szczegóły proszę pytać kancelarię.
Wojciech Surmacz: Ile prowadzicie spraw związanych z Getin-em?
Marcin Kubiczek: Wiele tysięcy.
Wojciech Surmacz: Może nawet dziesiątki tysięcy?
Marcin Kubiczek: Tak można powiedzieć. To jest generalnie praca przeważnie do około 2 w nocy, dzień w dzień. Proszę spróbować się dostosować do realiów życia online. Ja nie chcę mówić, że KRZ to Instagram. Ale naprawdę proszę nie szukać sensacji w złożeniu pisma do systemu po 23:00. Co jest nieetycznego w tym, że długo i ciężko pracujemy?
Wojciech Surmacz: A jak to się stało, że stał się pan gwiazdą polskich upadłości? Można powiedzieć, że wszedł pan do świata pop-kultury.
Marcin Kubiczek: Ciekawe porównanie, ale nie do końca trafione. Faktycznie, głośniej się o mnie zrobiło po 31 grudnia 2022 roku, gdy jako syndyk Idea Banku złożyłem wniosek o zmianę układu w aferze GetBack. Od tego momentu zmieniło się moje życie. Wcześniej trochę byłem znany, ale tylko branżowo, bardzo niszowo.
Wojciech Surmacz: Może pan sobie jakiś strój superbohatera sprawi? Taki na przykład z „K”, jak Kubiczek na klacie?
Marcin Kubiczek: To przytyk do mojego ubioru? Czasem mi to ludzie wypominają. Ale ja po prostu bardzo rzadko chodzę w garniturze. Niektórzy mnie przez to lekceważą. Później są zdziwieni.
Wojciech Surmacz: Ja pana na pewno nie lekceważę. Gdyby tak było, to byśmy nie rozmawiali. Na koniec chciałbym pana zapytać, czy nie uważa pan, że te wszystkie restrukturyzacje i upadłości w Polsce to taki najnowszy patent na finansowe przekręty? Były afery frankowe, polisolokaty… A dzisiaj restrukturyzacje i upadłości. Wy tu obracacie dziesiątkami milionów, a zwykli ludzie – jak zawsze – złotówki z tego nie widzą.
Marcin Kubiczek: Ale chwileczkę. Właśnie dla zwykłych ludzi z warszawskiej spółdzielni mieszkaniowej odzyskałem wszystkie pieniądze.
Wojciech Surmacz: Dobra, ale to jest jeden przypadek. Kropla w morzu.
Marcin Kubiczek: No nie zgodzę się. Nie jeden. Jest też Neotech, Stalmet, Vital Medic… To może inaczej. Czego by Pan ode mnie oczekiwał?
Wojciech Surmacz: Nie chcę się powtarzać, ale dla mnie podstawą jest zawsze zabezpieczenie interesu zwykłych ludzi.
Marcin Kubiczek: Czyli jesteśmy po tej samej stronie. Niestety w wielu firmach, objętych postępowaniami upadłościowymi, było przez lata dokładnie odwrotnie. Być może to było sednem problemu tych przedsiębiorstw.
A jak pan skomentuje fakt, że zgłaszają się do mnie fundusze inwestycyjne, które chcą kupić cały portfel frankowy i to są te same fundusze, które inwestowały w kancelarie frankowe, które walczyły z bankami? Ja staram się zawsze kierować interesem zwykłych ludzi w ramach, które wynikają z przepisów.
Wojciech Surmacz: Może potrzebna jest jakaś zmiana systemowa?
Marcin Kubiczek: Być może. Co nie zmienia faktu, że moim zdaniem, nasze prawo upadłościowe jest jednym z najlepszych w Europie i na świecie.
WUS/BA








