– W najbliższym czasie do NATO przystąpią Szwecja oraz Finlandia, co pokazuje, że rosyjska agresja wpływa na sytuację międzynarodową w taki sposób, iż pozycja Moskwy jest słabsza niż przed wojną, której końca na razie nie widać, a europejscy członkowie NATO obudzili się z długiej i przyjemnej drzemki. Rosja przestaje być postrzegana jako trudny partner, a zaczyna jako główne zagrożenie wobec którego należy stosować powiedzenie starożytnych, że jeżeli chce się pokoju, to trzeba szykować się na wojnę – pisze Patryk Gorgol w BiznesAlert.pl.
Podejmowane na szczycie decyzje, w tym przyjęcie nowej koncepcji strategicznej, to kroki konieczne i są przyjmowane zbyt późno – chociaż może lepiej późno niż wcale. Co ciekawe, w samym dokumencie pojawiają się też Chiny, których politykę przedstawia się jako kolejne wyzwanie dla NATO.
Przystąpienie Szwecji i Finlandii do NATO nie byłoby jednak możliwe, gdyby nie kompromis zawarty pomiędzy tymi państwami a Turcją. Turcja przez jakiś czas zapowiadała zablokowanie przystąpienia tych państw do NATO argumentując to ich polityką względem Kurdów i gulenistów czy wypominając częściowe embargo na sprzęt wojskowy. W związku z powyższym zostało zawarte porozumienie, w którym obydwa europejskie państwa wykazały się zrozumieniem względem tureckich interesów, czyli mówiąc wprost zapowiedziały zmianę polityki wobec Kurdów, wykazanie zrozumienia dla tureckich interesów i zniesienie embarga. Szwecja i Finlandia to kolejne państwa, które użyły karty kurdyjskiej w rozmowach z Turcją. Turcja deklaruje osiągnięcie zadeklarowanych celów negocjacyjnych, a prezydent Erdogan niewątpliwie wykorzysta memorandum w polityce wewnętrznej, zaś Szwecja i Finlandia, relatywnie niewielkim dla nich kosztem, otrzymały zgodę na przystąpienie do NATO. Z negocjacyjnego punktu widzenia można się zastanowić, czy Turcja posiada jednak narzędzia do tego, aby egzekwować postanowienia memorandum od Szwecji i Finlandii już po ich przystąpieniu do NATO? Z porozumienia zadowolone są obie strony, przy czym strategiczny cel osiągnęły Finlandia ze Szwecją, a nie Turcja, której jednak przedstawiono konkretne, efektowne politycznie krótkoterminowe korzyści oraz możliwość wyjścia z całej sytuacji z twarzą.
Jeżeli zatem celem rosyjskim było osłabienie NATO, to widzimy strategiczną rosyjską porażkę wywołaną agresją przeciwko Ukrainie. NATO nie tylko będzie miało więcej członków, a granica pomiędzy Rosją i państwami NATO będzie o wiele dłuższa, ale będzie także silniejsze, bo Sojusz będzie rozbudowywał swoje siły, w tym inwestował na tak ważnej dla nas wschodniej flance. Co więcej, o ile Ukraina została w elegancki sposób, ale jednak odrzucona przez NATO paręnaście lat wcześniej (m.in. nikt nie chciał mieć w Sojuszu członka, który może łatwo wejść w konflikt z Moskwą), o tyle bez rosyjskiej inwazji nie byłoby szwedzkiej i fińskiej akcesji. A teraz przy niekorzystnym dla Rosji obrocie spraw na froncie zwiększają się nikłe dotąd szanse, aby i Ukraina przystąpiła do NATO.
Szwecję i Finlandię witamy w NATO i czekamy na kolejne ustalenia madryckiego szczytu z nadzieją, że wzmocnią one nasze bezpieczeństwo.