(Jerusalem Post/Wojciech Jakóbik/Piotr Stępiński)
Gazeta Jerusalem Post informuje, że Unia Europejska zgłosiła zainteresowanie gazociągiem z Izraela. W przyszłym tygodniu rząd izraelski razem z ministrem energetyki, infrastruktury i zasobów wodnych Juwal Steinitz mają zatwierdzić plan połączenia złóż podmorskich Izraela z lądem.
Plan jest znany, jako Narodowy Wielki Plan TAMA 37-H. Zakłada połączenie złóż Lewiatan za pomocą dwóch gazociągów z brzegami Izraela w Emek Hefer i Jokne. Zdaniem ministra Steinitza dwa połączenia są konieczne z przyczyn ekonomicznych. Zasoby Lewiatana są szacowane na 621 mld m3. W pobliżu znajdują się zasobne w 70 mld m3 gazu złoża Tanin i Karisz. Według firm zaangażowanych w projekt Lewiatan gaz z tego złoża mógłby trafić na rynek w 2019 roku, a w 2016 roku zostanie przedstawiony plan prac.
Zielone światło dla gazociągu dał premier Benjamin Netanjahu, ale sprawa jest badana przez Sąd Najwyższy, bo zgłosili ją przeciwnicy projektu. Udziałowcami złoża Lewiatan są amerykański Noble Energy (39,66 procent akcji), Delek Drilling i Avner Oil Exploaration z Izraela (po 22,67 procent) oraz Ratio Oil Exploration (15 procent). Osiem odwiertów ma dać około 21 mld m3 gazu ziemnego rocznie, czyli prawie trzy razy tyle, ile importuje rocznie Polska z Rosji. W zeszłym roku Polacy sprowadzili od Gazpromu niewiele ponad 8 mld m3 surowca. Izrael ustalił, że 40 procent zasobów wydobytych z jego morskich złóż węglowodorów zostanie przekazane na eksport. Oznacza to, że niecałe 10 mld m3 z opisywanych złóż mogłoby trafić na rynek europejski.
Pomimo dużego zainteresowania złożami ze strony Rosji, współpraca izraelsko-amerykańska zablokowała wejście Gazpromu do akcjonariatu. Izraelczycy lobbowali w Brukseli za projektem gazociągu East Med. Gaz miałby pochodzić z eksploatowanych już złóż Lewiatan (niepotwierdzone 450 mld m3) i Tamar (potwierdzone 237-254 mld m3) pod kontrolą amerykańskiego Noble Energy oraz izraelskich Delek Drilling i Avner Oil Exploration oraz kilku mniejszych partnerów.
Dostawy z Izraela będą kolejnym zagrożeniem dla pozycji rosyjskiego Gazpromu na rynku europejskim, gdzie mogłyby docierać poprzez gazociągi Korytarza Południowego: Gazociąg Transadriatycki (TAP), Transanatolijski (TANAP) i Południowokaukaski (SCP). Izrael sygnalizuje wolę włączenia się w inicjatywę wspieraną przez Waszyngton i Brukselę. Byłaby to alternatywa do East Med.
2 marca doszło do spotkania ambasadora Izraela w Azerbejdżanie Dana Stava z delegacją spółki Caspian Energy na czele prezydentem oraz redaktorem naczelnym Caspian Energy International Media Group Natalyą Aliyevą. Podczas spotkania poruszano tematy współpracy w ramach Caspian European Club (Caspian Business Club) oraz Caspian Energy International Media Group, w tym możliwości rozszerzenia kontaktów na poziomie informacyjnym. Według ambasadora Południowy Korytarz Gazowy jest bardzo ważnym projektem.
– Europa jest ważnym konsumentem gazu, zwłaszcza biorąc pod uwagę zaniepokojenie w związku z globalnym ociepleniem. W tym aspekcie gaz jest bardzo ważny. Azerbejdżan znajduje się w strategicznym położeniu aby odgrywać ważną rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa dostaw, jest w centrum jednego z najważniejszych ośrodków ekonomicznych świata. Z wielkim zainteresowaniem śledzimy proces rozwoju projektu Południowego Korytarza Gazowego. W ciągu najbliższych latach Izrael rozpocznie wydobycie gazu i będzie rozważał możliwość przyłączenia się do inicjatywy Południowego Korytarza Gazowego, w szczególności do Gazociągu Transanatolijskiego – powiedział Stava.
Dyplomata podkreślił, że Izrael z dużym zainteresowaniem śledzi reformy gospodarcze prowadzone przez prezydenta Ilhama Alijewa.
Problemem może być opór Turcji, która ma napięte stosunki z Izraelem. Jerusalem Post twierdzi jednak, że jeśli Turcy zgodziliby się na przyłączenie dostaw z Lewiatana do Korytarza Południowego, docelowo Izrael mógłby słać do Europy nawet 31 mld m3 gazu rocznie.
Więcej: Gaz z Ziemi Świętej dla Europy