icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Rosja prowadzi narrację, że to USA zabiegają o rozmowy, a Kreml „łaskawie” się zgadza

– Kreml pozycjonuje się na tę stronę, która wyświadcza grzeczność siadając do rozmów. Rosjanie licytują bardzo wysoko budując wrażenie, że to Stany Zjednoczone zabiegają o ich uwagę – mówi Anna Maria Dyner, analityczka Polityki Insight, w rozmowie z Biznes Alert. Omawia spotkanie w Rijadzie i ostatnie wypowiedzi prezydenta Trumpa.

Spotkanie delegacji Stanów Zjednoczonych i Rosji w Rijadzie miało na celu przygotować dalsze negocjacje dotyczące zawieszenia broni na Ukrainie. Niuanse rozmów i ich konsekwencje w rozmowie z Biznes Alert omówiła Anna Maria Dyner, analityczka Polityki Insight.

– Spotkania w Rijadzie nie należy postrzegać zero-jedynkowo, np. tylko w ciemnych barwach. Rozmowy Rosji i USA składają się z różnych odcieni szarości. Przede wszystkim było to ważne wydarzenie. Po raz pierwszy od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, doszło do rozmów przedstawicieli obydwu państw – mówi Anna Dyner.

Zaznacza, że przez ten okres zebrały się kwestie z wielu dziedzin (m.in. gospodarki czy bezpieczeństwa), które obie strony chciały omówić.

– Nie uważam, aby to był przełom. Jednak może doprowadzić do łatwiejszego wypracowania porozumienia między stroną amerykańską i „łaskawą” Rosją – dodaje.

Rosja buduje narracje siły

„Łaskawą” gdyż takie wrażenie sprawia narracja rosyjska. Kreml pozycjonuje się na tę stronę, która wyświadcza grzeczność siadając do rozmów. Licytują bardzo wysoko budując wrażenie, że to Stany Zjednoczone zabiegają o ich uwagę. Jest to bardzo widoczne w rosyjskich mediach. – wskazuje analityczka.

– Biorąc pod uwagę ostatnie wywiady prezydenta Donalda Trumpa można odnieść wrażenie, że przyjął rosyjską retorykę. Sugeruje m.in. że to Ukraina wywołała wojnę i mogła jej uniknąć prowadząc inną politykę – mówi Anna Maria Dyner.

Jej zdaniem ciekawy będzie inny moment negocjacji. Gdy Rosjanie wprost powiedzą, że to USA są odpowiedzialne za wybuch wojny, tak głosi propaganda Kremla.

– Można przyjąć założenie, że Trump będzie zrzucał odpowiedzialność na administrację swojego poprzednika Joe Bidena. Będzie twardo twierdził, że gdyby on był prezydentem to do wojny by nie doszło, ale pytanie czy nie odbierze tego jako próby ograniczania USA w polityce wobec Ukrainy – opiniuje rozmówczyni Biznes Alert.

Zdaniem analityczki prowadzenie rosyjskiej narracji jest możliwe z dwóch powodów.

– Po pierwsze zarówno Trump jak i jego administracja pędzą by osiągnąć sukces i zakończyć konflikt. Niezależnie od potencjalnych kosztów. Niestety, Rosja potrafi to skutecznie wykorzystać – wyjaśnia.

Ławrow nie popadł w optymizm

– Po stronie rosyjskiej zapanował optymizm po telefonie Trumpa do Putina. Był jednak istotny wyjątek w osobie Siergieja Ławrowa, ministra spraw zagranicznych, który jest głównym negocjatorem w kontaktach z USA. Odnosząc się do jego wystąpienia po rozmowach w Rijadzie, nie sądzę by to się zmieniło – wskazuje ekspertka.

Jej zdaniem Ławrow zdaje sobie sprawę, że oprócz protokołu zbieżności istnieje ten dotyczący rozbieżności. I najprawdopodobniej zawiera istotne kwestie jak np. obecność europejskiego kontyngentu na Ukrainie, na który Rosja wyraźnie się nie zgadza.

Dodatkowo Kreml będzie chciał by Ukraina została w jego strefie wpływów. A to niekoniecznie będzie zbieżne z planami inwestycyjnymi USA czy zamiarem pozyskaniem od Ukrainy rzadkich surowców – mówi rozmówczyni Biznes Alert.

– Ławrow nie będzie hamował negocjacji, jest jednak realistą i może studzić gorące głowy w Rosji, które uznają negocjacje za autostradę do realizacji wszystkich celów. To dyplomata stojący na czele resortu od 21 lat. Prowadził niejedne poważne negocjacje, nie raz gdy Rosja była w niekomfortowej sytuacji. Swoją drogą często znajdowała się w niej na własne życzenie. Najpewniej zdaje sobie sprawę z potencjalnych pułapek i trudności – wskazuje analityczka.

Zdjęcie udostępnione przez Służbę Prasową Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji przedstawia ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa (środek) i doradcę prezydenta Rosji Jurija Uszakowa (drugi z lewej) przybywających na negocjacje z przedstawicielami USA w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej, 18 lutego 2025 r. Źródło: PAP/EPA

Zbyt twarda gra Rosji może odbić się czkawką

– Biorąc pod uwagę potencjalną przyszłość negocjacji, jeśli Rosjanie przelicytują, to uniemożliwią Trumpowi osiągnięcie jego celów i pokazanie, że odniósł sukces. Prezydent USA będzie musiał wyjść z twarzą, co może spowodować drastyczną zmianę w jego podejściu. W tej kwestii ważne jest zatem jak bardzo Rosja będzie w stanie zejść ze swoich żądań, aby wyjść na swoje w innym aspekcie – mówi Anna Dyner.

Jej zdaniem takim potencjalnym rozdźwiękiem może być europejski kontyngent na Ukrainie. Wskazuje, że w tej sprawie oczekiwania Trumpa i jego administracji są jednogłośne, Europa będzie miała zapewnić pokój. A Rosja nie zgadza się na jakiekolwiek wojska państw NATO na Ukrainie.

– Dodatkowo Trump w swojej nieprzewidywalności może zrobić rzeczy, których obecnie nawet nie rozważamy. Również przeciwko Rosji – dodaje Dyner.

Przyszłość negocjacji

– Uważam, że Stany Zjednoczone mogą prowadzić podwójne negocjacje. Jedne dotyczące kwestii gospodarczych, bilateralnych jak np. zniesienie sankcji. Równolegle drugie, dotyczące Ukrainy. Mogą one odbywać się między nimi, a Ukrainą, a mogą uwzględnić również Unię Europejską. USA zdają się nie chcieć jej pełnej obecności, ale nie chcą również wykluczenia – mówi na zakończenie rozmówczyni Biznes Alert.

Rozmawiał Marcin Karwowski

Prezydent Ukrainy chce sprawiedliwej umowy surowcowej z USA

– Kreml pozycjonuje się na tę stronę, która wyświadcza grzeczność siadając do rozmów. Rosjanie licytują bardzo wysoko budując wrażenie, że to Stany Zjednoczone zabiegają o ich uwagę – mówi Anna Maria Dyner, analityczka Polityki Insight, w rozmowie z Biznes Alert. Omawia spotkanie w Rijadzie i ostatnie wypowiedzi prezydenta Trumpa.

Spotkanie delegacji Stanów Zjednoczonych i Rosji w Rijadzie miało na celu przygotować dalsze negocjacje dotyczące zawieszenia broni na Ukrainie. Niuanse rozmów i ich konsekwencje w rozmowie z Biznes Alert omówiła Anna Maria Dyner, analityczka Polityki Insight.

– Spotkania w Rijadzie nie należy postrzegać zero-jedynkowo, np. tylko w ciemnych barwach. Rozmowy Rosji i USA składają się z różnych odcieni szarości. Przede wszystkim było to ważne wydarzenie. Po raz pierwszy od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, doszło do rozmów przedstawicieli obydwu państw – mówi Anna Dyner.

Zaznacza, że przez ten okres zebrały się kwestie z wielu dziedzin (m.in. gospodarki czy bezpieczeństwa), które obie strony chciały omówić.

– Nie uważam, aby to był przełom. Jednak może doprowadzić do łatwiejszego wypracowania porozumienia między stroną amerykańską i „łaskawą” Rosją – dodaje.

Rosja buduje narracje siły

„Łaskawą” gdyż takie wrażenie sprawia narracja rosyjska. Kreml pozycjonuje się na tę stronę, która wyświadcza grzeczność siadając do rozmów. Licytują bardzo wysoko budując wrażenie, że to Stany Zjednoczone zabiegają o ich uwagę. Jest to bardzo widoczne w rosyjskich mediach. – wskazuje analityczka.

– Biorąc pod uwagę ostatnie wywiady prezydenta Donalda Trumpa można odnieść wrażenie, że przyjął rosyjską retorykę. Sugeruje m.in. że to Ukraina wywołała wojnę i mogła jej uniknąć prowadząc inną politykę – mówi Anna Maria Dyner.

Jej zdaniem ciekawy będzie inny moment negocjacji. Gdy Rosjanie wprost powiedzą, że to USA są odpowiedzialne za wybuch wojny, tak głosi propaganda Kremla.

– Można przyjąć założenie, że Trump będzie zrzucał odpowiedzialność na administrację swojego poprzednika Joe Bidena. Będzie twardo twierdził, że gdyby on był prezydentem to do wojny by nie doszło, ale pytanie czy nie odbierze tego jako próby ograniczania USA w polityce wobec Ukrainy – opiniuje rozmówczyni Biznes Alert.

Zdaniem analityczki prowadzenie rosyjskiej narracji jest możliwe z dwóch powodów.

– Po pierwsze zarówno Trump jak i jego administracja pędzą by osiągnąć sukces i zakończyć konflikt. Niezależnie od potencjalnych kosztów. Niestety, Rosja potrafi to skutecznie wykorzystać – wyjaśnia.

Ławrow nie popadł w optymizm

– Po stronie rosyjskiej zapanował optymizm po telefonie Trumpa do Putina. Był jednak istotny wyjątek w osobie Siergieja Ławrowa, ministra spraw zagranicznych, który jest głównym negocjatorem w kontaktach z USA. Odnosząc się do jego wystąpienia po rozmowach w Rijadzie, nie sądzę by to się zmieniło – wskazuje ekspertka.

Jej zdaniem Ławrow zdaje sobie sprawę, że oprócz protokołu zbieżności istnieje ten dotyczący rozbieżności. I najprawdopodobniej zawiera istotne kwestie jak np. obecność europejskiego kontyngentu na Ukrainie, na który Rosja wyraźnie się nie zgadza.

Dodatkowo Kreml będzie chciał by Ukraina została w jego strefie wpływów. A to niekoniecznie będzie zbieżne z planami inwestycyjnymi USA czy zamiarem pozyskaniem od Ukrainy rzadkich surowców – mówi rozmówczyni Biznes Alert.

– Ławrow nie będzie hamował negocjacji, jest jednak realistą i może studzić gorące głowy w Rosji, które uznają negocjacje za autostradę do realizacji wszystkich celów. To dyplomata stojący na czele resortu od 21 lat. Prowadził niejedne poważne negocjacje, nie raz gdy Rosja była w niekomfortowej sytuacji. Swoją drogą często znajdowała się w niej na własne życzenie. Najpewniej zdaje sobie sprawę z potencjalnych pułapek i trudności – wskazuje analityczka.

Zdjęcie udostępnione przez Służbę Prasową Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji przedstawia ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa (środek) i doradcę prezydenta Rosji Jurija Uszakowa (drugi z lewej) przybywających na negocjacje z przedstawicielami USA w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej, 18 lutego 2025 r. Źródło: PAP/EPA

Zbyt twarda gra Rosji może odbić się czkawką

– Biorąc pod uwagę potencjalną przyszłość negocjacji, jeśli Rosjanie przelicytują, to uniemożliwią Trumpowi osiągnięcie jego celów i pokazanie, że odniósł sukces. Prezydent USA będzie musiał wyjść z twarzą, co może spowodować drastyczną zmianę w jego podejściu. W tej kwestii ważne jest zatem jak bardzo Rosja będzie w stanie zejść ze swoich żądań, aby wyjść na swoje w innym aspekcie – mówi Anna Dyner.

Jej zdaniem takim potencjalnym rozdźwiękiem może być europejski kontyngent na Ukrainie. Wskazuje, że w tej sprawie oczekiwania Trumpa i jego administracji są jednogłośne, Europa będzie miała zapewnić pokój. A Rosja nie zgadza się na jakiekolwiek wojska państw NATO na Ukrainie.

– Dodatkowo Trump w swojej nieprzewidywalności może zrobić rzeczy, których obecnie nawet nie rozważamy. Również przeciwko Rosji – dodaje Dyner.

Przyszłość negocjacji

– Uważam, że Stany Zjednoczone mogą prowadzić podwójne negocjacje. Jedne dotyczące kwestii gospodarczych, bilateralnych jak np. zniesienie sankcji. Równolegle drugie, dotyczące Ukrainy. Mogą one odbywać się między nimi, a Ukrainą, a mogą uwzględnić również Unię Europejską. USA zdają się nie chcieć jej pełnej obecności, ale nie chcą również wykluczenia – mówi na zakończenie rozmówczyni Biznes Alert.

Rozmawiał Marcin Karwowski

Prezydent Ukrainy chce sprawiedliwej umowy surowcowej z USA

Najnowsze artykuły