Iran przeprowadził test nowej rakiety balistycznej Qassem Basir o zasięgu 1200 km – podał w poniedziałek amerykański „Newsweek”, powołując się na źródła irańskiej telewizji państwowej. Próba odbyła się w w czasie napięć dyplomatycznej i militarnej eskalacji na Bliskim Wschodzie.
Minister obrony Iranu Aziz Nasirzadeh poinformował w niedzielę, że rakieta o nazwie Qassem Basir jest zasilana paliwem stałym i nie może zostać zniszczona przez systemy obrony powietrznej, m.in. przez amerykańskie THAAD i Patriot czy wyrzutnie izraelskie. Media poinformowały, że nowy pocisk wyposażono w system naprowadzania z wykorzystaniem obrazu termicznego, co zwiększa jego precyzję – może on uderzać w cele z dokładnością do milimetra bez użycia GPS. Test rakiety odbył się 17 kwietnia.
Nasirzadeh skrytykował USA za wysyłanie sprzecznych sygnałów – z jednej strony wyrażanie otwartości do negocjacji w sprawie programu nuklearnego, a z drugiej – groźby podjęcia działań militarnych. Jednocześnie ostrzegł, że w przypadku agresji militarnej ze strony Stanów Zjednoczonych lub Izraela Iran zaatakuje bazy i personel tych państw, jeśli tylko uzna to za konieczne. Dodał, że Iran nigdy nie rozpoczął wojny i nie rozpocznie jej w przyszłości. Minister oświadczył, ze irański potencjał militarny, w tym program rakietowy, nie podlega negocjacjom.
„Newsweek” podkreślił, że informacja o przeprowadzeniu testu rakiety została ogłoszona tuż po ataku rebeliantów Huti z Jemenu na izraelskie lotnisko Ben Guriona, położone w centralnej części kraju. Choć organizacja terrorystyczna wzięła odpowiedzialność za tę operację, strona izraelska oskarżyła Iran o zorganizowanie ataku. Premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział surowy odwet zarówno wobec Hutich, jak też ich irańskich sojuszników. Nasirzadeh odrzucił te oskarżenia, przekonując, że Teheran nie kontroluje działań rebeliantów.
Zaplanowana na ubiegłą sobotę (3 maja) w Rzymie czwarta runda rozmów USA-Iran na temat irańskiego programu nuklearnego została przełożona – prawdopodobnie na prośbę ministra spraw zagranicznych Omanu, który pośredniczy w negocjacjach.
PAP / Biznes Alert