Prokuratura niemiecka bada dowody mające sugerować tezę, że sabotaż Nord Stream 1 i 2 to sprawka grupy Ukraińców działających na terenie Polski.
– Niemieccy śledczy badają dowody sugerujące, że grupa sabotażystów wykorzystała Polskę, sąsiada z Unii Europejskiego oraz kraj NATO, jako bazę operacyjną do wysadzenia gazociągów Nord Stream 1 i 2 transportujących gaz z Rosji przez Morze Bałtyckie – czytamy w Wall Street Journal.
Prokuratura niemiecka bada dlaczego jacht Andromeda wynajęty przez tę grupę wpłynął na wody polskie. Inne ustalenia mają sugerować, że Polska była bazą logistyczną i finansową sabotażu. WSJ podaje, że prokuratura polska badająca sprawę od miesięcy próbuje ustalić co badają Niemcy.
Niemcy mieli zrekonstruować dwa tygodnie przed sabotażem z 26 września między innymi z użyciem danych satelitarnych, radiowych i komórkowych z Andromedy. Zostały zbadane także maile oraz ślady DNA na pokładzie. Niemcy próbowali je powiązać z co najmniej jednym żołnierzem ukraińskim.
Ustalenia pozwalają stwierdzić, że wspomniana łódź żeglowała w pobliżu każdego z miejsc późniejszej eksplozji. Miały być one skutkiem zastosowania m.in. oktogenu stosowanego przy rozbiórce infrastruktury podmorskiej.
Śledczy mają badać wątek wynajęcia Andromedy przez agencję turystyczną w Warszawie z powiązaniami z wywiadem ukraińskim, o czym donosili już wcześniej dziennikarze. Chodzi o agencję Feeria Lwowa zarejestrowaną na Powiślu w stolicy Polski. Są też ślady odwiedzin białego vana z polskimi tablicami rejestracyjnymi, który odwiedził port w Niemczech i został zarejestrowany na kamerze.
WSJ ustalił, że prokuratorzy z Polski i Niemiec mieli spotkanie robocze po miesiącach starań Warszawy o dostęp do wiedzy na temat śledztwa. Źródło WSJ w polskich organach bezpieczeństwa przekonuje, że instytucje z Polski nie miały nic wspólnego z tą sprawą.
Wall Street Journal / Wojciech Jakóbik