Wprowadzenie przez Polskę kontroli na granicy z Niemcami to odpowiedź na dużo wcześniejsze decyzje Berlina – komentuje we wtorek bawarski dziennik „Muenchener Merkur”. Niemieccy przedsiębiorcy obawiają się, że sytuacja na granicy pogłębi niedobory kadrowe m.in. w Brandenburgii.
„Od poniedziałku Polska rozpoczęła kontrole na granicy z Niemcami. Choć oficjalnie mają one przeciwdziałać nielegalnej migracji i przemytowi ludzi, są powszechnie postrzegane jako odpowiedź na niemiecką politykę graniczną” – czytamy na stronie internetowej gazety.
Niemieckie zaniepokojenie
Przypomina ona, że już w październiku 2023 roku ówczesna minister spraw wewnętrznych Niemiec, Nancy Faeser (SPD), wzmocniła kontrole graniczne, a jej następca Alexander Dobrindt (CSU) jeszcze je zaostrzył.
Cytowana przez „Merkur” Helena Melnikov, dyrektor generalna Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) alarmuje, że już sama zapowiedź wprowadzenia kontroli przez stronę polską wywołała „duże zaniepokojenie” w regionach przygranicznych.
„Swobodny przepływ osób i towarów to nie przywilej, ale fundament naszego sukcesu gospodarczego – szczególnie dla eksportowo zorientowanej gospodarki Niemiec” – podkreśla Melnikov.
Jej zdaniem, jeśli pracownicy transgraniczni nie będą mogli regularnie i punktualnie docierać do pracy, grozi to trwałą zmianą ich preferencji zawodowych, co pogłębi niedobory kadrowe m.in. w Brandenburgii.
Uderzenie w handel detaliczny
Według przedstawicielki DIHK zamknięcie granic uderzy w handel detaliczny, gastronomię, usługi opiekuńcze, a także w duże zakłady przemysłowe.
Strefa Schengen, do której Polska należy od 2007 roku, umożliwia swobodne przemieszczanie się po 29 krajach dla około 450 milionów osób. Niemcy jednak przywróciły kontrole na wschodnich granicach, aby – jak deklarowały – ograniczyć napływ migrantów bez wymaganych dokumentów. Nowy rząd w Berlinie zaostrzył ten kurs: obecnie na terytorium RFN odmawia się wjazdu również osobom wyrażającym chęć ubiegania się o azyl.