Niemcy wskazują zanieczyszczenia powietrza z Polski jako jedną z przyczyn rekordowego smogu w Berlinie. Polski Alarm Smogowy podnosi, że dokładna ocena skali udziału napływających zanieczyszczeń to trudne zadanie. Zdaniem ruchu, Niemcy mogą wykorzystywać obecny epizod smogowy, aby nagłośnić fakt, iż część zanieczyszczeń na ich terytorium pochodzi z zagranicy.
W ostatnich dniach Federalna Agencja Ochrony Środowiska ostrzega przed bardzo złym stanem jakości powietrza w Niemczech, którego głównymi przyczynami są przemysł, ruch samochodowy oraz ogrzewanie prywatnych domów drewnem. W miastach, gdzie emisje spalin i pyły z ogrzewania łączą się, wartości zanieczyszczeń są szczególnie wysokie.
Powietrze Niemców jest najgorsze od lat
Niemcy borykają się z jednym z najgorszych smogów od lat. Główne pytanie, które pojawiło się w niemieckich mediach, brzmi: skąd pochodzą te zanieczyszczenia? Odpowiedzią niemieckiego dziennika Bild jest Polska. Zdaniem portalu zanieczyszczenia powietrza mogą pochodzić z elektrowni węglowych w Polsce.
Niemiecka agencja prognozuje średnią dobową pyłów drobnych w Niemczech na dzień 13 lutego 2025 roku (zdjęcie poniżej). Pył ten to drobne cząsteczki unoszące się w powietrzu i stanowiące część tzw. aerozolu atmosferycznego. Może być pochodzenia naturalnego (np. popioły wulkaniczne, pył mineralny) bądź związany z działalnością człowieka (np. cząstki sadzy powstające w procesie spalania węgla i innych paliw) – tłumaczy portal Pomorski Alarm Ekologiczny.
![Prognozowana średnia dobowa pyłów w Niemczech na dzień 13 lutego 2025 roku. Źródło: Federalna Agencja Ochrony Środowiska](https://biznesalert.pl/wp-content/uploads/2025/02/Zrzut-ekranu-2025-02-13-071205.png)
Co na to Polacy?
Zapytaliśmy Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, ministerstwo klimatu i środowiska oraz Polski Alarm Smogowy o informacje podawane przez niemiecki dziennik Bild. W przypadku MKiŚ i GiOŚ do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
– Obecnie około 50 procent pyłów zawieszonych w Berlinie pochodzi z Polski, a 12 procent z Niemiec. W Hamburgu 35 procent zanieczyszczenia pochodzi z Polski, w Dreźnie i Hanowerze – po 25 procent – pisze Bild. Gazeta twierdzi, że powodem napływu powietrza niskiej jakości z Polski są tamtejsze elektrownie i gospodarstwa domowe, spalające węgiel.
– Zanieczyszczone powietrze z Polski, niezależnie czy z elektrowni węglowych czy innych źródeł, przemieszcza się w różne strony, w zależności od tego, jakie są warunki meteorologiczne m.in. jaki jest kierunek wiatru. Jednak dokładne określenie tego udziału jest bardzo trudne – komentuje prezes PAS Andrzej Guła w rozmowie z Biznes Alert.
– Nie ulega wątpliwości, że Niemcy mają dużo lepsze powietrze niż Polska. Należy pamiętać, że masy powietrza nie mają granic administracyjnych i przemieszczają się w różne strony. Jeśli w danym kraju powietrze jest lepsze, napływ z zewnątrz faktycznie może mieć znaczny udział w zanieczyszczeniu lokalnym – podkreśla Andrzej Guła.
– Być może jest też tak, że Niemcy wykorzystują obecny epizod smogowy, aby nagłośnić fakt, iż część zanieczyszczeń na ich terytorium pochodzi z Polski – dodaje.
Europa i smog
Miasta w państwach Europy Środkowo-Wschodniej borykają się z dużo gorszą sytuacją jakości powietrza w porównaniu do krajów Europy Zachodniej. W Polsce, Czechach czy Bułgarii stężenie pyłu zawieszonego (PM10) często przekracza dozwolone limity o kilka razy. Na przykład w 2020 roku w Krakowie średnie stężenie pyłów PM10 wynosiło 65 µg/m³, co jest prawie trzykrotnie wyższe od europejskiego limitu 20 µg/m³. W miastach zachodnioeuropejskich, takich jak Paryż czy Berlin, te wartości są znacznie niższe, a średnia roczna koncentracja pyłów PM10 wynosi tam około 20–30 µg/m³. Taka różnica wynika przede wszystkim z intensywniejszego korzystania z paliw stałych, słabszej regulacji emisji spalin oraz gorszej infrastruktury do monitorowania jakości powietrza w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
– Berlin zasadniczo ma nieporównywalnie czystsze powietrze od tego, z którym mamy do czynienia w polskich miastach, chociażby w Krakowie, Warszawie czy Wrocławiu. Przy tak niskich poziomach zanieczyszczenia i niewielkiej emisji generowanej lokalnie istnieje możliwość, że większość tych pyłów to napływ – komentuje prezes Guła.
– Warto wspomnieć spór Polski i Czech w Bramie Morawskiej, gdy latami dyskutowano kto komu bardziej szkodzi. Wówczas powstawały różne modele atmosferyczne pokazujące rozprzestrzeniania się zanieczyszczeń, ale wtedy również nie było łatwej odpowiedzi na to pytanie – dodaje.
Problem z jakością powietrza w Polsce
Od początku 2025 roku mieszkańcy kilku województw w Polsce zmagali się z wysokimi stężeniami pyłu zawieszonego PM10, które miejscami przekroczyły poziomy alarmowe. 21 stycznia 2025 roku w województwach lubelskim i śląskim odnotowano średniodobowe stężenia powyżej 100 µg/m³, a w Małopolsce przekroczyły one nawet 150 µg/m³. W związku z tym na 22 stycznia wydano ostrzeżenia o ryzyku przekroczenia poziomu alarmowego w Małopolsce oraz poziomu informowania w kolejnych regionach, w tym w województwach łódzkim, wielkopolskim i mazowieckim. Za zanieczyszczenia odpowiadały głównie warunki atmosferyczne sprzyjające kumulacji emisji pochodzących z domowych instalacji grzewczych.
Sytuacja była szczególnie trudna w godzinach porannych 22 stycznia, kiedy najwyższe jednogodzinne stężenia pyłu PM10 zarejestrowano na Dolnym Śląsku, w Małopolsce, na Mazowszu i Śląsku. Prognozy wskazywały na dalsze utrzymywanie się wysokich stężeń w tych regionach oraz w rejonie Jeleniej Góry i południowo-wschodniej części kraju. Problem smogu pozostaje aktualny, co potwierdziły dane z 12 lutego 2025 roku, gdy w województwie podkarpackim stężenia PM2.5 i PM10 przekroczyły odpowiednio 132 procent i 137 procent normy.
Polski Alarm Smogowy podkreśla, że polskie indeksy jakości powietrza różnią się od tych przedstawianych przez inne państwa Unii Europejskiej, w tym Niemcy. – Polskie indeksy powinny zostać ujednolicone z europejskimi. To, co w Niemczech uznawane jest za poważny smog i oznaczone na mapach kolorem czerwonym, w polskim indeksie jakości powietrza uchodzi za stan dobry i na rządowych mapach widzimy zielony kolor – mówi Andrzej Guła. – Wkrótce indeksy mają być ujednolicone w całej Europie ze względu na wymogi jakie postawiła dyrektywa do spraw jakości powietrza – dodaje.
Mimo okresowych epizodów wysokich stężeń zanieczyszczeń, analizy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wskazują na systematyczną poprawę jakości powietrza w Polsce, zwłaszcza w zakresie pyłów PM10 i PM2.5. Wprowadzane regulacje i działania ograniczające emisję spalin z domowych pieców oraz przemysłu przynoszą efekty. Nadal jednak istotnym problemem pozostaje wysoki poziom benzo(a)pirenu, którego stężenia w wielu miejscach kraju wciąż znacznie przekraczają dopuszczalne normy.
– Jeżeli faktycznie jest problem z napływem zanieczyszczeń z Polski, najprawdopodobniej nie odpowiadają za to tylko polskie elektrownie węglowe. W tej chwili nieporównywalnie większym źródłem zanieczyszczeń w Polsce jest spalanie węgla i drewna w gospodarstwach domowych. Zanieczyszczenia z sektora komunalno-bytowego czyli niska emisja mogą mieć wpływ na obecną sytuację w Niemczech.
Jak zauważył Andrzej Guła, Polska zmaga się z poważnym problemem smogu, który wymaga kompleksowych działań w zakresie poprawy jakości powietrza. Jego zdaniem, wciąż za mało uwagi poświęca się kwestii ograniczenia emisji z domowych pieców.
– Na swoim podwórku, w Polsce mamy jeszcze dużo do zrobienia, żeby rozwiązać poważny problem zanieczyszczonego powietrza, a działania naprawcze powinny obejmować wszystkie źródła zanieczyszczeń – emisje z ogrzewania domów, samochodów czy sektora energetycznego i przemysłu – mówi prezes PAS.
Mateusz Gibała i Jędrzej Stachura
Polski Alarm Smogowy o zmianach w Czystym Powietrzu: Nieprzemyślane, nie dotykają kluczowych kwestii