– Niemcy bronią Nord Stream 2 pomimo sankcji. Nieoficjalnie można usłyszeć, że chcą się targować z Polakami. Zgoda na ich plan oznaczałaby przedłużenie zależności od gazu z Rosji, a potem zamianę jej na zależność od wodoru z importu – piszą Teresa Wójcik i Wojciech Jakóbik z BiznesAlert.pl.
To nie biznes
Gdy prezydent USA Joe Biden zapewnia, że nie ma żadnych gospodarczych powodów, aby USA były przeciwne Nord Stream 2 należy mu bezwzględnie wierzyć. Demokratyczny prezydent i jego ekipa zapowiedzieli realizację Nowego Zielonego Ładu. A więc możliwie błyskawiczną likwidację sektora gazu i ropy z łupków, piasku roponośnego itp. Dowodzi tego cofnięcie decyzji byłego prezydenta Donalda Trumpa w sprawie dokończenia rurociągu Keystone XL. Decyzję podpisał Biden natychmiast po zaprzysiężeniu 20 stycznia br. Następny zapowiadany krok to zakaz nowego szczelinowania hydraulicznego, czyli wydobycia gazu i ropy z łupków na koncesjach federalnych, a więc produkcji gazu skroplonego na tamtekszych złożach, także na eksport m. in do krajów Unii Europejskiej w tym do Polski. Wobec tego Stany Zjednoczone nie będą – a raczej już nie są – zainteresowane rywalizacją z Rosją o europejski rynek gazu, nie mają „powodów gospodarczych”.
Natomiast pozostają powody polityczne. Jak informuje agencja Reuters, nowy sekretarz stanu USA Anthony Blinken powiedział podczas przesłuchania w Kongresie, że nowy rząd pod kierunkiem prezydenta Joe Bidena sięgnie „po każdy przekonujący instrument”, by zapobiec powstaniu gazociągu. Według Blinkena, nowy prezydent USA całkowicie zgadza się z członkami Kongresu, że ten gazociąg to zły pomysł. Nord Stream 2 zwiększa zależność Europy od rosyjskiego gazu i tym samym zagraża bezpieczeństwu energetycznemu krajów europejskich. Nowa administracja zamierza zastosować nowe sankcje przeciw Nord Stream 2.
RFN przeciw Brukseli
Niemiecka Republika Federalna ma na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Oficjalne wypowiedzi zarówno kanclerz Angeli Merkel, członków jej rządu, jak i nowego szefa CDU ( i najpewniej przyszłego kanclerza) Armina Lascheta wskazują, że po pierwsze Niemcy pomimo sankcji będą bronić Nord Stream 2, a po drugie, że ta inwestycja jest niezbędna dla niemieckiej gospodarki. Z nieoficjalnych źródeł pochodzi informacja, że Niemcy bez Nord Stream 2 będą tracić rocznie około 70 mld euro. Skąd wzięłaby się taka strata? W dużym skrócie i uproszczeniu: bez opłacalnego balansu energetyki odnawialnej niemiecka gospodarka będzie ponosić straty spowodowane deficytem energii. Do tego energia będzie coraz droższa. Przy dużym wzroście popytu na energię – którego się nie da uniknąć nawet przy maksimum efektywności – nie wystarczy import ze Szwecji. Po likwidacji elektrowni jądrowych konieczne będzie zastąpienie ich blokami gazowymi, co według niemieckich obliczeń co najmniej podwoi w Niemczech zapotrzebowanie na gaz ziemny w wielkich elektrowniach ( lokalnym wystarczy bio-metan). Tak więc Nord Stream 2 stał się niezbędny dla Niemiec. Jest jeszcze drugi powód, także gospodarczy – Niemcy zamierzają handlować rosyjskim gazem.
Nord Stream 2 na dziesiątki lat, na gaz i wodór
Warto po raz kolejny podkreślić, że Nord Stream 2 może posłużyć Niemcom do budowy gospodarki zeroemisyjnej, wodorowej. Mówią o tym wprost Gazprom i niektórzy politycy niemieccy.
Szefowa Gazprom Exportu Elena Burmistrowa cytowana przez Reutersa powiedziała podczas konferencji European Gas Virtual, że gaz ziemny będzie kluczowym źródłem energii potrzebnym do realizacji celów polityki klimatycznej. – Mówiąc o przyszłości naszego przemysłu, jestem pewna, że gaz jest w pełni kompatybilny z najbardziej ambitnymi celami klimatycznymi i może odegrać kluczową rolę w racjonalnym i bezpiecznym systemie energetycznym – oceniła. Jej zdaniem dostawy gazociągowe są źródłem dużo mniejszych emisji metan niż LNG. Komisja Europejska zaapelowała o globalny system monitoringu emisji tego typu. Trwają dyskusje na temat stworzenia mechanizmu ograniczenia ich podobnego do systemu handlu emisji CO2 funkcjonującego już w Unii Europejskiej.
Euronews cytuje niemieckiego posła do Parlamentu Europejskiego z Europejskiej Partii Ludowej Markusa Piepera, który uznał, że jeśli Niemcy chcą odejść od atomu i węgla w tym samym czasie, gaz ziemny będzie ich paliwem przejściowym ku „erze wodoru”. – W tym świetle koniec Nord Stream to początek LNG z USA. Jest ono dużo droższe i szkodliwe dla środowiska, ale to dobry biznes dla Amerykanów. Dla USA, niezależnie czy Trumpa czy Bidena, Nord Stream 2 to nie sprawa interesów bezpieczeństwa ale ich własnego biznesu związanego z szczelinowaniem szkodliwego dla środowiska – przekonywał Euronews.
Jeżeli Niemcy przekonają Europę do swej wizji Nord Stream 2 jako narzędzia polityki klimatycznej Unii Europejskiej, to czeka nas zamiana zależności od gazu z Rosji na wodór wytwarzany na jej terytorium i prezentowany jako tańsza alternatywa do zielonego, wytwarzanego z pomocą Odnawialnych Źródeł Energii, których nie wystarczy do uniknięcia importu tego paliwa. Według Aurora Energy Research wodór z importu będzie tańszy niż zielony wytwarzany w Unii Europejskiej jeszcze w 2030 roku. Można go sprowadzać z Holandii, Norwegii, Afryki Północnej, ale i Nord Stream 2, na co liczą Rosjanie.
CDU i SPD – wspólny interes
Kanclerz Niemiec i do niedawna szefowa CDU Angela Merkel była za dokończeniem rosyjskiego gazociągu. Nawet gdy Parlament Europejski głosował za rezolucją wzywającą blok do zaprzestania jej budowy, w odpowiedzi na aresztowanie kremlowskiego krytyka Aleksieja Nawalnego. Tego samego zdania jest nowy szef partii CDU Armin Laschet, który uważa, że gazociąg Nord Stream 2 powinien zostać ukończony, choć podkreśla swój krytyczny stosunek do Rosji. W rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ( 21 stycznia) tłumaczył, że Niemcy od pół wieku sprowadzają gaz z Rosji. – Przecież tak było już w czasach zimnej wojny i będzie też konieczne w przyszłości. Współpraca z Moskwą jest trudna, ale niezbędna dla realizacji niemieckich interesów – powiedział. Jego zdaniem finalizacja projektu nie jest naruszeniem europejskiej solidarności. – Podtrzymuję stanowisko rządu w tej sprawie, ten gazociąg jest nam koniecznie potrzebny Chodzi tu zarówno o sferę gospodarczą, jaki i kwestie bezpieczeństwa. Po otruciu Nawalnego Laschet był jedynym z kandydatów na szefa CDU, który nie chciał wycofania Niemiec z projektu Nord Stream 2. To dowodzi, że CDU chce utrzymania polityki Angeli Merkel, w tym zasady dialogu z Rosją za wszelką cenę. Liczący 59 lat Laschet uzyskał dużą większość, 521 głosów delegatów właśnie jako gwarant kontynuacji tej polityki.
Niemiecka socjaldemokratyczna minister środowiska (SPD) Svenja Schulze mocno skrytykowała próby wstrzymania budowy spornego gazociągu Nord Stream 2. SPD od zawsze wspiera projekt. Były szef tej partii i były kanclerz Gerhard Schröder jest przewodniczącym rady dyrektorów Nord Stream 2 AG. Nic dziwnego, że dziś SPD jako koalicjant CDU jest po stronie szybkiego zakończenia i oddania do użytku gazociągu. Opozycja głównie Zieloni, FDP oraz są przeciw Nord Stream 2, ale nie wiele znaczą.
Jednak Niemcy nie są osamotnieni
Może się wydawać, że Niemcy są osamotnieni w konfrontacji z Brukselą. Nie jest to cała prawda. Na przykład Czechy, minister spraw zagranicznych Tomáš Petrícek w wywiadzie dla FAZ wyraża wprawdzie zrozumienie dla wniosku Parlamentu Europejskiego o wstrzymanie budowy gazociągu Nord Stream 2 w reakcji na aresztowanie Aleksieja Nawalnego. Ale wytknął: – Polityka UE wobec Rosji jest niejednoznaczna, bo w dużej mierze jest uzależniona od dostaw gazu z Rosji. Nie jestem pewien, czy tę rurę można jeszcze zatrzymać.- dodał. Przemilczał, że także Czechy „czerpią pewne korzyści z Nord Stream”. Są jeszcze inne państwa, które też korzystają z rosyjskiej rury. Chociażby Austria z ogromnymi magazynami rosyjskiego gazu w Baumgarten. I perspektywą utworzenia europejskiego centrum handlu gazem, gdzie zbiegną się rosyjskie magistrale gazowe: Nord Stream, Nord Stream 2 i Turkish Stream.
Czy warto się targować?
Niemcy próbują przekonać do swojej wizji rynku gazu w UE. Z tajemniczych przecieków wynika, że starają się kusić nawet Polaków. – Co zrobicie, gdy wam gazu zabraknie pod koniec 2022 roku, a Jamał będzie zamknięty? – mówią. Jeśli jest jednak jakaś stałość w polityce energetycznej Polski to może nią być projekt Baltic Pipe, który ma dać Polakom realną alternatywę do dostaw z Rosji po 2022 roku i póki co jest realizowany zgodnie z planem.
Co można od Niemców wytargować, gdy tak bardzo zależy im na Nord Stream 2? Być może ustępstwa w polityce klimatycznej na rzecz węgla lub w sprawie reformy sądownictwa w Polsce. Niekoniecznie jednak warto, bo zgoda na wizję polityki klimatycznej opalanej gazem i wodorem z Rosji to recepta na utrzymanie zależności od Władimira Putina, a co za tym idzie wrażliwości na jego naciski ograniczające skuteczną odpowiedź Unii Europejskiej na wrogie działania reżimu na Kremlu.