Brüggmann: Niemcy szukaja alternatywy do gazu z Rosji (ROZMOWA)

23 listopada 2022, 07:30 Energetyka

– Dotychczas otrzymywaliśmy energię z kraju, którego naprawdę nie można już nazwać demokracją, a mianowicie z Rosji, która coraz bardziej zmierza w kierunku faszystowskiej dyktatury – mówi Mathias Brüggmann, korespondent gazety Handelsblatt w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Mathias Brüggmann, korespondent gazety Handelsblatt
Mathias Brüggmann, korespondent gazety Handelsblatt

BiznesAlert.pl: Jaką mamy sytuację w Azji Środkowej? Czy region ten uratuje energetycznie Niemcy?

Mathias Brüggmann: Co do Azji Środkowej, będzie to bardzo trudne, bo mamy po prostu problem, jak tę energię dostarczyć. Kazachstan, Turkmenistan i tak dalej, to są kraje bardzo bogate w ropę i gaz, ale mają właśnie ten problem logistyczny, że musiałyby surowce dostarczać albo przez Iran, albo przez Rosję. Iran i Rosja są objęte poważnymi sankcjami. A Rosja wielokrotnie dawała do zrozumienia, że uniemożliwi np. turkmeńskiemu gazowi swobodne dostawy do Europy. Tam nawet udawano, że są jakieś usterki. Rosja zbojkotowała też dostawy ropy z Kazachstanu do Europy. W najbliższych miesiącach i latach nie będzie można wiele stamtąd dostarczyć. W regionie Morza Kaspijskiego sytuacja jest trochę inna, tam stroną jest Azerbejdżan. Przez Gruzję do Turcji prowadzą rurociągi do przesyłu ropy naftowej, rurociąg Baku-Ceyhan. Ten region rozwija się również w dziedzinie gazu ziemnego. Ale są też istniejące rurociągi TANAP i TAP. Turcja chce podwoić wydajność gazociągu TANAP do 32 mld m sześc. rocznie. To nie jest wcale tak dużo, bo nawet Nord Stream 1. ma 51, więc te dwie rury z Nord Stream 2 razem mają ponad 100 miliardów. Ale to wciąż znaczące ilości, oczywiście. Ten rurociąg, który Polska właśnie uruchomiła, Baltic Pipe to 10 miliardów. Jeżeli Turcja teraz zwiększy z 16 do 32 miliardów, to jest to, że tak powiem, trzy razy więcej niż wnosi do systemu Polska.

Te kraje nie są demokracjami. Nie spełniają naszych zachodnich standardów pod względem politycznym. Czy Niemcy przymkną na to oko ze względu na interesy energetyczne?

Cóż, przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że dotychczas otrzymywaliśmy energię z kraju, którego naprawdę nie można już nazwać demokracją, a mianowicie z Rosji, która coraz bardziej zmierza w kierunku faszystowskiej dyktatury. No i oczywiście trzeba też uświadomić sobie, że gdybyśmy chcieli kupować surowce energetyczne tylko w krajach demokratycznych, to w pewnym momencie zostałaby nam tylko Norwegia, USA i Szkocja. To przecież nie wystarczy na potrzeby energetyczne Zachodu. Będziemy zależni, tak jak w ostatnich dekadach, od ropy z Arabii Saudyjskiej i od gazu ziemnego z takich krajów jak Katar czy Azerbejdżan, który oczywiście też nie jest demokracją. Alijew rządzi tym krajem silną ręką, a jednak pani von der Leyen pojechała tam w tym roku po raz pierwszy i pokłada w nim wielkie nadzieje jako alternatywie dla Rosji.

Jak ocenia Pan sytuację w Kazachstanie? Jak będzie się ten kraj rozwijał w najbliższych latach? Czy dystansuje się od Rosji?

A to jest właśnie taka wielka zagadka, kto zwycięży. W styczniu byliśmy tam świadkami walki o władzę, w której zginęło wiele ludzi. Uważam, że to był właściwie bunt pałacowy, że nowy prezydent chciał się odciąć od swojego poprzednika. Klan Nazarbajewów kradł dla swoich krewnych i miał też bardzo bliskie kontakty z Chinami. To jest też problem Azji Środkowej, problem logistyczny, że tak powiem, o którym wspomniałem wcześniej, że trudno im się dostać do Europy. Oznacza to, że kraje te są dość mocno uwięzione między Rosją a Chinami. A w Kazachstanie widać, że jest duże zainteresowanie współpracą z Europą. Amerykanie tam też zainwestowali, zawsze tak było. Wielkie amerykańskie koncerny naftowe mają swoje przedstawicielstwa w Kazachstanie. Nie jest to więc tak jednowymiarowo. I oczywiście Kazachstan próbuje się bardziej zdystansować od Rosji, bo Putin mówił do nich podobne rzeczy, jak robi to w kierunku Ukrainy, że nie są państwem, a terytoria tam położone są częścią Rosji.

Czy w takim razie w Azji Centralnej dojdzie do większej rywalizacji między USA a Chinami? Czy taka sytuacja czeka nas w najbliższych dekadach?

Czy Amerykanie się tam angażują politycznie? Nie wiem, czy rzeczywiście chcą się tam angażować na całość, że tak powiem, nie jest to pewne. Uważam, że jest to raczej zadanie dla Europy. Musimy tam w większym stopniu zastąpić Rosję i Chiny. Potrzebujemy ropy z krajów innych niż Rosja. Potrzebujemy gazu z krajów innych niż Rosja. Potrzebujemy metali i ziem rzadkich z innych krajów, aby nie popaść ponownie w taką zależność jak teraz. A kraje Azji Środkowej są bogate w złoża. Tak samo jest z Iranem. Więc pytanie brzmi, czy uda nam się jakoś skłonić te kraje do większych dostaw do Europy. Czy możemy na przykład odnieść sukces w przypadku Iranu, który oczywiście znajduje się obecnie w strasznej sytuacji co do praw kobiet? Czy możemy w jakiś sposób coś zrobić, coś zliberalizować i, że tak powiem, uczynić bardziej dostępnym dla nas?

Czy istnieje nadzieja, że ten region, rządzony przez dyktatorów i autorytarne reżimy, się zdemokratyzuje?

Z pewnością nie są one obecnie na drodze do demokratyzacji. W Uzbekistanie chyba ten nowy władca jest trochę lepszy od poprzedniego, tego, który umarł. Ale nie będą to demokraci bez skazy. To wszystko są ludzie, którzy bardzo mocno wpisują się w tradycję Związku Radzieckiego, którzy przyszli z niczego i nagle stwierdzili, że mogą zgromadzić ogromne bogactwo. I niestety raz po raz ulegają pokusie, by wykorzystywać te bogactwa dla swoich ludzi, a nie dla zapewnienia dobrobytu mieszkańcom tych krajów. By wykorzystać je przede wszystkim dla siebie i swoich rodzin. Myślę, że problemem jest nie tyle demokratyzacja, tylko jak kontrolować tych władców. Głównym problemem, że tak powiem, jest walka z kleptokracją, która rozprzestrzeniła się we wszystkich państwach sukcesyjnych Związku Radzieckiego. Może z wyjątkiem krajów bałtyckich.

*Mathias Brüggmann jest wieloletnim korespondentem niemieckiej gazety Handelsblatt. Relacjonował już między innymi z Rosji oraz Polski. Obecnie zajmuje się on także regionem Morza Kaspijskiego i krajami arabskimi. W październiku ukazała się najnowsza książka Mathiasa Brüggmana pod tytułem “1001 Władz – Piłka nożna, gaz skroplony, imperium finansowe: bajkowy rozwój Emiratu Kataru od państwa pustynnego do globalnego gracza”

Rozmawiała Aleksandra Fedorska

Jakóbik: Polska i Niemcy mogą dobić stację benzynową Putina (ANALIZA)