icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Niemcy bronią się przed zarzutami Trumpa o zależności od Rosji

Niemieckie media poświęcają coraz więcej uwagi tematowi dostaw gazu do Europy. Telewizja NDR poświęciła 15-minutowy materiał kontrowersyjnemu gazociągowi Nord Stream 2 oraz konkurencyjnemu dla niego polsko-duńskiemu projektowi Baltic Pipe. Internetowy portal Die Welt również odniósł się do zarzutów o rosnącej zależności energetycznej Niemiec od Rosji, a przedstawiciele niemieckiego biznesu odpierają zarzuty amerykańskiego prezydenta.

Zarzuty Trumpa

Przed szczytem NATO-UE w Brukseli prezydent USA Donald Trump ostro skrytykował Niemcy za niekonsekwencję: z jednej strony odmawiają oni zwiększenia wydatków na obronność, a z drugiej godzą się na wielomiliardowe kontrakty z Gazpromem i budowę kolejnego gazociągu. Telewizja NDR przypomina, że przez Nord Stream 2 tranzyt gazu przez terytorium Ukrainy do zachodniej Europy okaże się zbędny. Tymczasem dla Ukraińców jest to bez mała sprawa życia lub śmierci, ponieważ tranzyt gazu jest znaczącym źródłem wpływów do ukraińskiego budżetu – stanowi on 3 procent rocznego ukraińskiego PKB. Bez tranzytu gazu Ukraina może stać się celem jeszcze większej presji politycznej ze strony Kremla, co pokazały kryzysy gazowe, w tym największy z 2009 roku.

Gazprom boi się konfrontacji

Niemieccy i duńscy politycy byli w stosunku do Moskwy idealistami – powiedział w wywiadzie dla NDR duński dziennikarz Jens Høvsgaard, autor książki „Szpiedzy, których przyniosło ocieplenie”, w której ujawnia korupcyjne i przestępcze kulisy działalności Gazpromu. Zapytany, czy jego książka została zauważona przez rosyjskiego monopolistę, odpowiedział twierdząco: – Oczywiście oni powiedzieli, że to, co piszę jest nieprawdą. W odpowiedzi wysłałem do Gazpromu listę 27 pytań zawierających tezy z mojej książki; odpowiedzieli tylko na jedno, najłatwiejsze, o długość i przepustowość gazociągu, reszta została przemilczana – mówił Høvsgaard w wywiadzie dla niemieckiej telewizji.

Høvsgaard: Nord Stream 2 to rosyjska ruletka dla bezpieczeństwa Europy (WYWIAD)

Baltic Pipe a Nord Stream 2

Gazprom odpowiedział Høvsgaardowi na pytanie, na które odpowiedź jest wiedzą powszechnie znaną: Nord Stream 2 ma mieć długość 1200 kilometrów, przebiegać niemalże równolegle do pierwszej nitki, jego przepustowość ma wynosić 55 miliardów m sześc. rocznie, zacząć działać w 2020 roku, a całe przedsięwzięcie ma kosztować 7,4 miliarda euro. Dla porównania, podaje NDR, polsko-duńsko-norweski projekt Baltic Pipe ma mieć długość 900 kilometrów, przepustowość 10 mld m sześc. rocznie, kosztować około 2 mld euro, a pierwszy gaz ma przez niego popłynąć w październiku 2022 roku. Jest to data nieprzypadkowa: akurat wtedy wygasa polski kontrakt na dostawy gazu z Rosji.

Energinet: Informujemy zainteresowanych o trasie Baltic Pipe

Chociaż w materiale NDR wiceprezes Energinetu (duńskiego operatora sieci przesyłowej) Torben Brabo mówi, że Baltic Pipe to dla jego firmy intratny interes, to przedstawiciele organizacji ekologicznych w Danii przekonują, że w obliczu zagrożenia dla środowiska budowa nowych gazociągów nie jest dobrym pomysłem i lepiej wydawać te same pieniądze na OZE. Warto to jednak zestawić z niedawną wypowiedzią Torbena Brabo, wiceprezesa Energinet.dk – duńskiego operatora sieci przesyłowej dla portalu Ingeniøren.

Brabo: Polska i Dania skorzystają na Baltic Pipe

Pytany o budowę gazociągu w Danii powiedział, że przy takich projektach zwykle występuje duża współpraca z właścicielami gruntów. Brabo odrzuca także argumentację, że mieszkańcy terenów, wzdłuż których ma przebiegać Baltic Pipe, nie byli o tym informowani. Wiceprezes podkreślił, że Energinet informował gminy i właścicieli o projekcie. Wszystkie zainteresowane strony dostały pisma w tej sprawie. – Przychodzimy na każde spotkanie, na które jesteśmy zaproszeni i debatujemy. Współpracujemy ze stronami, aby zmienić przebieg, jeśli to możliwe – mówił Brabo. W wyniku procesu konsultacji zmieniła się trasa na Fionii i Jutlandii – powiedział wówczas.

Polska chce być niezależna

Stacja telewizyjna NDR przypomina również, że energetyczne uniezależnienie się od Rosji jest politycznym celem polskiego rządu. W istocie jednak warto pamiętać, że argumentacja polskiego PGNiG dotyczy wysokości cen gazu, rachitycznej konstrukcji kontraktu jamalskiego oraz niezapowiedzianych przerw w dostawach gazu, które pojawiły się w ostatnich latach kilka – kilkanaście razy. W kontekście cen gazu pod koniec czerwca Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie uznał argumenty PGNiG za słuszne i orzekł w wyroku częściowym, że spełniona została przesłanka kontraktowa uprawniająca koncern do żądania obniżenia ceny w kontrakcie długoterminowym, na podstawie którego Gazprom dostarcza gaz do Polski.

RAPORT: W sporze z PGNiG Gazprom zagra na czas

Uzależnienie Niemiec od Rosji – fakt czy mit?

Die Welt przypomina, że sama kanclerz Angela Merkel wie co oznacza życie w kraju, który jest uzależniony od Rosji, ale za pomocą kilku danych stara się oddalić  liczb oskarżenie Donalda Trumpa pod adresem Niemiec. Z danych niemieckiego Federalnego Urzędu ds. Energii i Gospodarki Wodnej, na które powołuje się Die Welt wynika, że Rosja ma dostarczać najwięcej, bo aż 40 procent gazu do Niemiec, ale 29 procent pochodzi z Holandii, 21 procent z Norwegii, siedem procent stanowią własne źródła, a reszta, niecałe trzy procent, przybywa do Niemiec z innych krajów. Dlatego też jak twierdzi Die Welt „o uzależnieniu energetycznym od Rosji „nie może być mowy”. Warto jednak dodać, że zdaniem Komisji Europejskiej wybudowanie Nord Stream 2 zwiększy tę zależność od 60 do 80 procent. Dane jednak na temat import gazu są trudne do uchwycenia, ponieważ import rosyjskiego gazu do Niemiec nie musi oznaczać, że taki sam wolumen tego surowca jest konsumowany na miejscu.

Sawicki: Suma wszystkich strachów przed Nord Stream 2

Rosja odpowiada

Do wypowiedzi Trumpa odniósł się rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który stwierdził, że jest to eskalacja amerykańskiej kampanii, która ma zdezawuować dostawy rosyjskiego gazu do Europy i promować dostawy LNG ze Stanów Zjednoczonych.

– Nie możemy zgodzić się ze stwierdzeniem, że Niemcy są uzależnione od Rosji – powiedział w rozmowie z dziennikarzami. – Dostawy gazociągami nie prowadzą do uzależnienia od jednego państwa, a do pełnej wzajemnej zależności. To stanowi gwarancję stabilności i dalszego rozwoju współpracy w różnych obszarach – dodał.

Zdaniem rzecznika Kremla atak Trumpa na gazociąg Nord Stream 2 to przejaw ,,nieuczciwej konkurencji”. – To nic innego jak próba wymuszenia na europejskich odbiorcach, aby kupowali znacznie droższe LNG, które mogą otrzymać z alternatywnych źródeł – powiedział Pieskow.

Niemiecki przemysł broni się przed zarzutami Trumpa

Przedstawiciele niemieckiego biznesu skrytykowali amerykańskie groźby objęcia Nord Stream 2 sankcjami. Prezes Niemieckiego Komitetu Współpracy Ekonomicznej z Europą Wschodnią Wolfgang Buechele powiedział, że takie rozwiązanie byłoby ingerencją w europejską politykę energetyczną. – Słowa Donalda Trumpa to atak na relacje biznesowe niemieckich i europejskich firm z Rosją. Waszyngton nie będzie decydował, z kim wolno handlować niemieckim firmom – mówił w wywiadzie dla agencji Reuters. Dodał, że posądzanie Rosji o kontrolę nad rynkami gazu jest „niezgodne z faktami i absurdalne politycznie”.

Z kolei prezes Unipera Klaus Schäfer powiedział, że wolałby raczej deeskalacji spirali sankcji. – Trzymamy się naszych zobowiązań co do Nord Stream 2, który jest ważny dla Niemiec i Europy z powodu coraz mniejszej własnej produkcji gazu. Ten projekt będzie w użyciu przez dekady i powinien być niezależny od krótkotrwałych zawirowań – powiedział.  Zwolennicy projektu Nord Stream 2 przekonują, że zabiegi ze strony USA mają na celu wyparcie rosyjskiego gaz z rynku i zastąpienie go „drogim” amerykańskim LNG.

Tymczasem podczas posiedzenia Rady Energetycznej  UE-USA, sekretarz ds. energii Rick Perry podkreślał, że nie chodzi  tu o dostawy z USA jako jedyny element dywersyfikacji. Przypomniał, że Unia Europejska może dywersyfikować źródła dostaw za .m.in. pośrednictwem Południowego Korytarza Gazowego i LNG od innych dostawców. Polityka dywersyfikacji źródeł i tras dostaw surowców to polityka USA realizowana jeszcze od lat 80. Nie jest więc to nowy trend.

Jakóbik: Czy USA dofinansują polski hub LNG dla Trójmorza?

NDR/Die Welt/Reuters/EurActiv.com/Michał Perzyński/Bartłomiej Sawicki/ Piotr Stępiński

Niemieckie media poświęcają coraz więcej uwagi tematowi dostaw gazu do Europy. Telewizja NDR poświęciła 15-minutowy materiał kontrowersyjnemu gazociągowi Nord Stream 2 oraz konkurencyjnemu dla niego polsko-duńskiemu projektowi Baltic Pipe. Internetowy portal Die Welt również odniósł się do zarzutów o rosnącej zależności energetycznej Niemiec od Rosji, a przedstawiciele niemieckiego biznesu odpierają zarzuty amerykańskiego prezydenta.

Zarzuty Trumpa

Przed szczytem NATO-UE w Brukseli prezydent USA Donald Trump ostro skrytykował Niemcy za niekonsekwencję: z jednej strony odmawiają oni zwiększenia wydatków na obronność, a z drugiej godzą się na wielomiliardowe kontrakty z Gazpromem i budowę kolejnego gazociągu. Telewizja NDR przypomina, że przez Nord Stream 2 tranzyt gazu przez terytorium Ukrainy do zachodniej Europy okaże się zbędny. Tymczasem dla Ukraińców jest to bez mała sprawa życia lub śmierci, ponieważ tranzyt gazu jest znaczącym źródłem wpływów do ukraińskiego budżetu – stanowi on 3 procent rocznego ukraińskiego PKB. Bez tranzytu gazu Ukraina może stać się celem jeszcze większej presji politycznej ze strony Kremla, co pokazały kryzysy gazowe, w tym największy z 2009 roku.

Gazprom boi się konfrontacji

Niemieccy i duńscy politycy byli w stosunku do Moskwy idealistami – powiedział w wywiadzie dla NDR duński dziennikarz Jens Høvsgaard, autor książki „Szpiedzy, których przyniosło ocieplenie”, w której ujawnia korupcyjne i przestępcze kulisy działalności Gazpromu. Zapytany, czy jego książka została zauważona przez rosyjskiego monopolistę, odpowiedział twierdząco: – Oczywiście oni powiedzieli, że to, co piszę jest nieprawdą. W odpowiedzi wysłałem do Gazpromu listę 27 pytań zawierających tezy z mojej książki; odpowiedzieli tylko na jedno, najłatwiejsze, o długość i przepustowość gazociągu, reszta została przemilczana – mówił Høvsgaard w wywiadzie dla niemieckiej telewizji.

Høvsgaard: Nord Stream 2 to rosyjska ruletka dla bezpieczeństwa Europy (WYWIAD)

Baltic Pipe a Nord Stream 2

Gazprom odpowiedział Høvsgaardowi na pytanie, na które odpowiedź jest wiedzą powszechnie znaną: Nord Stream 2 ma mieć długość 1200 kilometrów, przebiegać niemalże równolegle do pierwszej nitki, jego przepustowość ma wynosić 55 miliardów m sześc. rocznie, zacząć działać w 2020 roku, a całe przedsięwzięcie ma kosztować 7,4 miliarda euro. Dla porównania, podaje NDR, polsko-duńsko-norweski projekt Baltic Pipe ma mieć długość 900 kilometrów, przepustowość 10 mld m sześc. rocznie, kosztować około 2 mld euro, a pierwszy gaz ma przez niego popłynąć w październiku 2022 roku. Jest to data nieprzypadkowa: akurat wtedy wygasa polski kontrakt na dostawy gazu z Rosji.

Energinet: Informujemy zainteresowanych o trasie Baltic Pipe

Chociaż w materiale NDR wiceprezes Energinetu (duńskiego operatora sieci przesyłowej) Torben Brabo mówi, że Baltic Pipe to dla jego firmy intratny interes, to przedstawiciele organizacji ekologicznych w Danii przekonują, że w obliczu zagrożenia dla środowiska budowa nowych gazociągów nie jest dobrym pomysłem i lepiej wydawać te same pieniądze na OZE. Warto to jednak zestawić z niedawną wypowiedzią Torbena Brabo, wiceprezesa Energinet.dk – duńskiego operatora sieci przesyłowej dla portalu Ingeniøren.

Brabo: Polska i Dania skorzystają na Baltic Pipe

Pytany o budowę gazociągu w Danii powiedział, że przy takich projektach zwykle występuje duża współpraca z właścicielami gruntów. Brabo odrzuca także argumentację, że mieszkańcy terenów, wzdłuż których ma przebiegać Baltic Pipe, nie byli o tym informowani. Wiceprezes podkreślił, że Energinet informował gminy i właścicieli o projekcie. Wszystkie zainteresowane strony dostały pisma w tej sprawie. – Przychodzimy na każde spotkanie, na które jesteśmy zaproszeni i debatujemy. Współpracujemy ze stronami, aby zmienić przebieg, jeśli to możliwe – mówił Brabo. W wyniku procesu konsultacji zmieniła się trasa na Fionii i Jutlandii – powiedział wówczas.

Polska chce być niezależna

Stacja telewizyjna NDR przypomina również, że energetyczne uniezależnienie się od Rosji jest politycznym celem polskiego rządu. W istocie jednak warto pamiętać, że argumentacja polskiego PGNiG dotyczy wysokości cen gazu, rachitycznej konstrukcji kontraktu jamalskiego oraz niezapowiedzianych przerw w dostawach gazu, które pojawiły się w ostatnich latach kilka – kilkanaście razy. W kontekście cen gazu pod koniec czerwca Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie uznał argumenty PGNiG za słuszne i orzekł w wyroku częściowym, że spełniona została przesłanka kontraktowa uprawniająca koncern do żądania obniżenia ceny w kontrakcie długoterminowym, na podstawie którego Gazprom dostarcza gaz do Polski.

RAPORT: W sporze z PGNiG Gazprom zagra na czas

Uzależnienie Niemiec od Rosji – fakt czy mit?

Die Welt przypomina, że sama kanclerz Angela Merkel wie co oznacza życie w kraju, który jest uzależniony od Rosji, ale za pomocą kilku danych stara się oddalić  liczb oskarżenie Donalda Trumpa pod adresem Niemiec. Z danych niemieckiego Federalnego Urzędu ds. Energii i Gospodarki Wodnej, na które powołuje się Die Welt wynika, że Rosja ma dostarczać najwięcej, bo aż 40 procent gazu do Niemiec, ale 29 procent pochodzi z Holandii, 21 procent z Norwegii, siedem procent stanowią własne źródła, a reszta, niecałe trzy procent, przybywa do Niemiec z innych krajów. Dlatego też jak twierdzi Die Welt „o uzależnieniu energetycznym od Rosji „nie może być mowy”. Warto jednak dodać, że zdaniem Komisji Europejskiej wybudowanie Nord Stream 2 zwiększy tę zależność od 60 do 80 procent. Dane jednak na temat import gazu są trudne do uchwycenia, ponieważ import rosyjskiego gazu do Niemiec nie musi oznaczać, że taki sam wolumen tego surowca jest konsumowany na miejscu.

Sawicki: Suma wszystkich strachów przed Nord Stream 2

Rosja odpowiada

Do wypowiedzi Trumpa odniósł się rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który stwierdził, że jest to eskalacja amerykańskiej kampanii, która ma zdezawuować dostawy rosyjskiego gazu do Europy i promować dostawy LNG ze Stanów Zjednoczonych.

– Nie możemy zgodzić się ze stwierdzeniem, że Niemcy są uzależnione od Rosji – powiedział w rozmowie z dziennikarzami. – Dostawy gazociągami nie prowadzą do uzależnienia od jednego państwa, a do pełnej wzajemnej zależności. To stanowi gwarancję stabilności i dalszego rozwoju współpracy w różnych obszarach – dodał.

Zdaniem rzecznika Kremla atak Trumpa na gazociąg Nord Stream 2 to przejaw ,,nieuczciwej konkurencji”. – To nic innego jak próba wymuszenia na europejskich odbiorcach, aby kupowali znacznie droższe LNG, które mogą otrzymać z alternatywnych źródeł – powiedział Pieskow.

Niemiecki przemysł broni się przed zarzutami Trumpa

Przedstawiciele niemieckiego biznesu skrytykowali amerykańskie groźby objęcia Nord Stream 2 sankcjami. Prezes Niemieckiego Komitetu Współpracy Ekonomicznej z Europą Wschodnią Wolfgang Buechele powiedział, że takie rozwiązanie byłoby ingerencją w europejską politykę energetyczną. – Słowa Donalda Trumpa to atak na relacje biznesowe niemieckich i europejskich firm z Rosją. Waszyngton nie będzie decydował, z kim wolno handlować niemieckim firmom – mówił w wywiadzie dla agencji Reuters. Dodał, że posądzanie Rosji o kontrolę nad rynkami gazu jest „niezgodne z faktami i absurdalne politycznie”.

Z kolei prezes Unipera Klaus Schäfer powiedział, że wolałby raczej deeskalacji spirali sankcji. – Trzymamy się naszych zobowiązań co do Nord Stream 2, który jest ważny dla Niemiec i Europy z powodu coraz mniejszej własnej produkcji gazu. Ten projekt będzie w użyciu przez dekady i powinien być niezależny od krótkotrwałych zawirowań – powiedział.  Zwolennicy projektu Nord Stream 2 przekonują, że zabiegi ze strony USA mają na celu wyparcie rosyjskiego gaz z rynku i zastąpienie go „drogim” amerykańskim LNG.

Tymczasem podczas posiedzenia Rady Energetycznej  UE-USA, sekretarz ds. energii Rick Perry podkreślał, że nie chodzi  tu o dostawy z USA jako jedyny element dywersyfikacji. Przypomniał, że Unia Europejska może dywersyfikować źródła dostaw za .m.in. pośrednictwem Południowego Korytarza Gazowego i LNG od innych dostawców. Polityka dywersyfikacji źródeł i tras dostaw surowców to polityka USA realizowana jeszcze od lat 80. Nie jest więc to nowy trend.

Jakóbik: Czy USA dofinansują polski hub LNG dla Trójmorza?

NDR/Die Welt/Reuters/EurActiv.com/Michał Perzyński/Bartłomiej Sawicki/ Piotr Stępiński

Najnowsze artykuły