Za pomocą gazociągu Nord Stream 2 prezydent Rosji chciał stworzyć sobie wejście na europejskie rynki. Teraz Putinowi i Gazpromowi w paradę wchodzą USA – pisze niemiecki dziennik „Die Zeit” o nowych amerykańskich sankcjach wobec Rosji.
W ocenie gazety od trzech lat przedsiębiorstwa z Niemiec, Rosji i innych państw próbują przyspieszyć realizację gazociągu Nord Stream 2. Jednak zatwierdzenie przez Donalda Trumpa sankcji wobec Rosji może zagrozić wartemu miliardy euro projektowi.
Gazprom i współpracujące z nim koncerny energetyczne Wintershall, Uniper, OMV, Shell i Engie chcą podwoić przepustowość istniejącej nitki gazociągu z 55 do 110 mld m sześc. „Władimir Putin chce dzięki temu otrzymać bezpośredni dostęp do europejskich rynków, omijając Polskę i Ukrainę. Rosja zainwestowała w to już wiele miliardów euro. Jednak USA swoimi sankcjami mogą odstraszyć nie tylko zachodnich współinwestorów, ale również firmy budowlane i dostawców, bez których wykonanie projektu byłoby niemożliwe” – ocenia „Die Zeit” w tekście pod tytułem „Koszmar Gazpromu”. Publikacja jest dość zaskakująca, ponieważ dotychczas niemiecka prasa raczej unikała tematu Nord Stream 2.
Koalicja przeciwko Nord Stream 2
Przeciwnicy budowy gazociągu, w tym Polska, wciąż liczą na Komisję Europejską, która w czerwcu na posiedzeniu Rady Europejskiej zażądała mandatu do prowadzenia negocjacji w imieniu niektórych państw członkowskich. Ten krok jako „niepotrzebny” oceniła zarówno spółka odpowiedzialna za realizację projektu Nord Stream 2, jak i kanclerz Angela Merkel. Rozmowy Brukseli z Moskwą opóźniłyby budowę o miesiące, a nawet lata. Kilka tygodni temu w Radzie Europejskiej zawiązała się koalicja 13 krajów, które żądają mandatu dla Komisji; są to państwa Europy Środkowo-Wschodniej i Skandynawii oraz Włochy. Mimo to obóz ten ma mniejszą polityczną siłę od Niemiec, Francji i Austrii.
Krytycy gazociągu z nadzieją przyjęli nowe sankcje. Dzięki nim finansowanie projektu przez zachodnich inwestorów stanie się trudniejsze. Gazpromowi mogą także zaszkodzić ograniczenia nałożone na podwykonawców, zatrudnionych przy samej budowie rurociągu. W zeszłym roku Gazprom wynajął tylko jeden specjalistyczny statek do układania rur na dnie morza. Przy reszcie budowy Gazprom najprawdopodobniej będzie potrzebował zagranicznej pomocy. „A żadnej firmie z niezbędnym know-how nie przyjdzie przez myśl, by złamać amerykańskie sankcje” – pisze „Die Zeit”.
Nowa zimna wojna
Sprawą Nord Stream 2 zajął się także tygodnik „Wirtschafts Woche”. „Przez sankcje Donald Trump wywołuje nową zimną wojnę energetyczną z Rosją. Tym razem chodzi już nie tylko o ropę, lecz także o gaz i gazociąg Nord Stream 2” – czytamy w artykule.
„Donald Trump postawił sobie za punkt honoru poprawienie stosunków z Rosją. Niestety w międzyczasie na jaw wyszła sprawa domniemanych wpływów Rosji na wybory prezydenckie. O stosunkach Moskwy z Waszyngtonem mówi się, że wróciły do fazy zimnej wojny, a nowe amerykańskie sankcje mogą je jeszcze pogorszyć” – ocenia tygodnik i dodaje, że „jeśli chodzi o interesy ekonomiczne, Trump jest gotów wszcząć nową zimną wojnę przeciwko Putinowi”.
„Trump zapewnia, że ma zastrzeżenia co do nowej ustawy o sankcjach. Mówi, że są w niej znaczne braki, w niektórych miejscach jest sprzeczna z konstytucją i podważa jego autorytet. Z drugiej strony jasne jest, że perspektywy dla amerykańskiego sektora energetycznego związane z tą ustawą powinny być dla Trumpa zadowalające: USA staną się dominującym producentem energii” – pisze dalej tygodnik.
Czuły punkt
Już w tej chwili USA są drugim największym producentem ropy i największym producentem gazu na świecie. Trump pragnie również, by Ameryka sprzedawała więcej ropy i gazu. USA chcą zastąpić Rosję w roli najważniejszego dostawcy gazu do Europy.
„Zimna wojna energetyczna uderza w czuły punkt niemieckiej polityki energetycznej. Od lat stosunek do gazu z Rosji jest w Europie przedmiotem sporu” – pisze „Wirtschafts Woche”. Już w październiku zeszłego roku Parlament Europejski uznał ścisłą zależność od rosyjskiego gazu za „szkodliwą dla bezpieczeństwa energetycznego, dywersyfikacji i solidarności europejskiej”.
Die Zeit/WirtschaftsWoche/Michał Perzyński