NIK krytycznie o przygotowaniu samorządów do walki z suszą, która zaszkodziła elektrowniom

0
12

Spadek poziomu wód zagroził chłodzeniu elektrowni węglowych, co skończyło się ograniczeniami dostaw energii w Polsce. Najwyższa Izba Kontroli prezentuje stanowisko na ten temat.

– Samorządy województw śląskiego i małopolskiego nie wiedziały, które obszary na ich terenie są zagrożone powodzią i suszą, przygotowane programy małej retencji były od lat nieaktualne, a ich realizacja opóźniona. Tym samym nie można było należycie wykorzystać skutecznego narzędzia, jakim jest mała retencja do walki ze skutkami długotrwałych susz i powodzi. O wiele lepiej poradziły sobie z tą problematyką Lasy Państwowe, które dzięki przeprowadzonym inwestycjom zwiększyły pojemność retencyjną zarządzanych obszarów. Na jednego mieszkańca Polski przypada rocznie ok. 1600 m3 wody. To nawet trzykrotnie mniej niż w większości krajów europejskich. Łączna objętość wody zmagazynowanej w sztucznych zbiornikach wynosiła w ostatnich latach ok. 4 mld m3 (nieco ponad połowa w dziesięciu dużych zbiornikach o pojemności powyżej 100 mln m3). Ich stosunkowo niewielka całkowita pojemność nie daje pełnej możliwości ochrony przed powodzią i suszą – czytamy w komunikacie Izby.

Według NIK występujący w Polsce niski poziom retencji wód (naturalne zjawisko okresowego magazynowania wody opadowej, opóźniające jej odpływ z danego terenu) jest po części spowodowany m.in.: rozwojem gospodarczym na obszarach narażonych na występowanie powodzi, postępującą urbanizacją, regulacją rzek i potoków, sytuowaniem wałów zbyt blisko rzek, budową na terenach rolnych głównie melioracji odwadniających oraz zagospodarowywaniem naturalnych zbiorników retencji wód jakimi są np. mokradła i starorzecza. Mała retencja polega na gromadzeniu wody w niewielkich zbiornikach, zarówno naturalnych, jak i sztucznych, przy jednoczesnym zachowaniu i wspieraniu rozwoju środowiska naturalnego. Wyniki kontroli NIK wskazują jednak, że w Polsce wciąż nie docenia się znaczenia małej retencji dla zapewnienia bezpieczeństwa powodziowego i ograniczania skutków długotrwałych susz.

Najważniejsze wyniki kontroli

Samorządy województwa śląskiego i małopolskiego nie wiedziały jakie obszary na ich terenie są zagrożone powodzią i suszą. W dodatku ich programy małej retencji od lat były nieaktualne, a ich realizacja opóźniona. Jak wynika z danych na dzień zakończenia kontroli:

po dziesięciu latach realizacji programu małej retencji w Małopolsce 62 zadań w ogóle nie podjęto (tylko jedno zadanie było w trakcie realizacji, a sześć przygotowywano do wykonania),
z kolei w woj. śląskim po prawie sześciu latach realizacji programu małej retencji nie zrealizowano 78 z 95 zaplanowanych zadań inwestycyjnych i remontowych (z uwagi na tempo prac nic nie wskazuje, że zostaną one zakończone do końca 2015 r.).
Spośród 349 gmin położonych na terenie województw małopolskiego i śląskiego, zaledwie 18 z nich (5 proc.) budowało, a 21 (6 proc.) modernizowało obiekty małej retencji (np. stawy, oczka wodne, spiętrzenia cieków wodnych). Do 30 czerwca 2014 r. inwestycje tego rodzaju zakończyło odpowiednio 15 i 20 gmin. Spośród 314 gmin (90 proc.), które w powyższym okresie nie budowały ani nie modernizowały obiektów małej retencji, ponad połowa nie widziała takiej potrzeby, a prawie jedna czwarta nie miała na to pieniędzy. NIK zauważa, że wśród powyższych samorządów znalazły się m.in. gminy, w których w ostatnich latach wystąpiły powodzie i podtopienia (Gilowice, Bielsko-Biała, Czechowice-Dziedzice, Wilamowice, Jasienica, Blachownia, Czernichów, Jeleśnia, Koszarawa, Lipowa, Radziechowy-Wieprz, Rajcza i Węgierska Górka).

W tej sytuacji działania samorządów województw i gmin w zakresie małej retencji sprowadzały się głównie do przeprowadzania remontów i konserwacji już istniejących obiektów.

Zarówno samorządy województw, jak i gminy Śląska i Małopolski nie popularyzowały problematyki małej retencji wśród rolników oraz właścicieli terenów, na których można przeprowadzić takie inwestycje. Aż 286 gmin (82 proc.) w okresie objętym kontrolą nie podejmowało żadnych działań mających na celu uświadomienie swoim mieszkańcom znaczenia retencji wód.

Znacznie lepiej z problematyką małej retencji radziły sobie Lasy Państwowe. Dyrekcje regionalne w Katowicach i Krakowie oraz poszczególne nadleśnictwa rozpoznały zagrożenia z tytułu powodzi i susz oraz potrzeby rozwijania małej retencji, jak również przekazywały informacje w tym zakresie do wykorzystania w programach wojewódzkich. Nadleśnictwa zrealizowały w sumie 247 zadań remontowych i inwestycyjnych, dzięki czemu pojemność retencyjna zarządzanych przez nie obszarów wzrosła o co najmniej 4,4 mln m3 wody. Pozytywny wpływ na zwiększenie retencji miało również zalesianie i odnawianie drzewostanu, odmulanie rowów oraz rewitalizacja oczek wodnych. Lasy Państwowe, w przeciwieństwie do samorządów, położyły również większy nacisk na popularyzację problematyki małej retencji.

Wnioski NIK

Konsekwencją zaniechania i odstąpienia od realizacji konkretnych przedsięwzięć z zakresu małej retencji będzie utrwalanie się stanu, w którym konieczność likwidacji kłopotliwych skutków dokuczliwych upałów i suszy (a co za tym idzie niedoboru wody) będzie przeplatać się z okresami likwidacji skutków powodzi o różnym natężeniu i zasięgu. W świetle ustaleń kontroli aktywność samorządów powinna zatem ulec zwiększeniu, tak by działania wzmacniające potencjał małej retencji nie koncentrowały się tylko na obszarach zarządzanych przez Lasy Państwowe.

NIK zwraca również uwagę, że równie istotne jest upowszechnianie wśród właścicieli gruntów informacji o celach i funkcjach małej retencji, jako skutecznego narzędzia ograniczającego skutki susz i powodzi.

Konieczne wydaje się także rozpoznanie przez gminy potrzeb oraz potencjalnych źródeł finansowania inwestycji z zakresu małej retencji oraz podjęcie kompleksowych działań dla zwiększenia roli małej retencji przez Ministra Środowiska, przy udziale pozostałych organów administracji publicznej właściwych w sprawach gospodarowania wodami.