Amerykański senat proponuje po raz kolejny sankcje wobec Nord Stream 2. – nowy projekt stanowi kolejny sygnał ostrzegawczy Stanów Zjednoczonych w stronę Rosji – pisze poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski.
Wtorkowe doniesienia prasowe nt. kolejnego amerykańskiego projektu regulacji pozwalającej na wprowadzenie sankcji wobec Nord Stream 2 okazały sie prawdziwe. W istocie, 3 republikańskich senatorów John Barrasso (Wyoming), Tom Cotton (Arkansas), Ted Cruz (Teksas) przy współpracy z demokratką Jeanne Shaheen (New Hampshire) zaproponowało regulację przewidującą zastosowanie sankcji finansowych i na podróże wobec firm oraz osób zaangażowanych w budowę kontrowersyjnego gazociągu.
Wielu specjalistów z zakresu energii słusznie zauważa, że regulacja, nie oznacza automatycznie faktycznego wprowadzenia sankcji. Projekt legislacyjny potrzebuje bowiem nie tylko zgody Senatu i Izby Reprezentantów, ale również prezydenta Trumpa. Jednakże nawet sceptycy nie mogą zaprzeczyć, że ten nowy projekt stanowi kolejny sygnał ostrzegawczy Stanów Zjednoczonych w stronę Rosji. Amerykanie, właściwie od momentu pojawienia się projektu drugiej nitki gazociągu, nie tylko ostro go krytykowali, ale wręcz otwarcie podkreślali swój sprzeciw dla jego budowy, argumentując, że w ich oczach nie jest to bynajmniej przedsięwzięcie ekonomiczne, ale przede wszystkim geopolityczne, mające na celu utrzymanie strefy wpływów w obszarze post-sowieckim.
Determinację Stanów Zjednoczonych w walce przeciwko Nord Stream 2 doskonale ilustrują słowa senatora J. Barasso, który stwierdził, że państwo powinno „użyć wszystkich narzędzi, które mają do swojej dyspozycji, by zatrzymać i wyeliminować geopolityczną broń Rosji”. Polityk podkreślił również, że „Rosja w dalszym ciągu podważa pokój i bezpieczeństwo w Europie poprzez różnorodne mechanizmy, włącznie z użyciem energii jako geopolitycznej broni”. Amerykanie są szczególnie zaniepokojeni konsekwencjami nieposzanowania zasady dywersyfikacji dostaw surowca, jednego z filarów Unii Energetycznej. Republikanin J. Barrasso jasno deklaruje, że « Nord Stream 2 uczyni Europę bardziej zależną od rosyjskiego gazu, podkopując zasadę dywersyfikacji źródeł, dostawców oraz dróg dostaw, oraz, że ”niektórzy europejscy sojusznicy Ameryki są coraz bardziej zależni od rosyjskiego gazu”.
W aktualnej sytuacji, kiedy szanse na całkowite zatrzymanie budowy kontrowersyjnego gazociągu zastraszająco maleją, amerykańskie sankcje jawią się coraz bardziej jako ostatnia nadzieja. Nie możemy jednak zapominać, że sankcje, nawet jeżeli mogłyby okazać się kluczowym elementem w walce z Nord Stream 2, są tylko jednym z wielu środków, jakie Amerykanie mają do dyspozycji. Kolejnym z nich, równie potężnym i skutecznym jest ich ekonomia. Dlatego nie należy podchodzić lekceważąco do nowych inicjatyw, głównie biznesowych, które zaczynają się obecnie konkretyzować i nabierać rozpędu.
Na szczególną uwagę w kontekście dywersyfikacji źródeł dostaw gazu zasługuje sektor skroplonego gazu naturalnego, LNG, którego bujny rozwój za oceanem może okazać się szansą na niezależność energetyczną w naszym regionie. Podobna perspektywa nie tylko staje się coraz bardziej realna, ale może okazać się wkrótce kolejnym ważnym elementem w stosunkach euro-atlantyckich. O powadze tego projektu świadczy chociażby zaangażowanie Komisji Europejskiej w budowanie współpracy między spółkami amerykańskimi i europejskimi, czego namacalnym przykładem jest zorganizowane na początku maja pierwsze forum energetyczne, 1st High-Level Business to Business Energy Forum w ramach Amerykańsko-Europejskiej Rady Energetycznej, US-EU Energy Council. Jak słusznie stwierdził jeden z uczestników spotkania, Fatih Birol, szef Międzynarodowej Agencji Energii – IEA, „dla Europy, LNG jest skutecznym sposobem na zwiększenie konkurencji, zwiększenie różnorodności i zmniejszenie kosztów, przy jednoczesnym wzmocnieniu elastyczności i bezpieczeństwa dostaw.” Warto więc skutecznie wykorzystać czas, który zyskaliśmy dzięki opóźnieniu konstrukcji gazociągu, na wdrożenie alternatywnych rozwiązań, znalezienie nowych źródeł i rozbudowę potrzebnej infrastruktury. Oczywiście w żadnym wypadku nie znaczy to, że należy całkowicie zaprzestać walki z projektem, gdyż geopolityczna gra się jeszcze toczy, a nowe rozdanie powyborcze, zarówno w Unii Europejskiej, jak i w krajach Partnerstwa Wschodniego, może znacząco wpłynąć na obraz całości.