Nowa Zelandia przyjęła ustawę, dzięki której koncernom energetycznym nie będą wydawane nowe zgody na wydobywanie ropy i gazu z morskich złóż. Tę wiadomość z zadowoleniem przyjęły organizacje ekologiczne.
Krok w walce o klimat
– Przyjęta ustawa jest niesamowicie ważna dla klimatu. Oznacza to, że około cztery miliony kilometrów kwadratowych powierzchni Ziemi jest poza zasięgiem koncernów gazowych i naftowych, i wszystkie podmorskie złoża zostaną pod ziemią, tam, gdzie ich miejsce – powiedziała Kate Simcock z nowozelandzkiego Greenpeace’u.
– Nauka stawia sprawę jasno – w ciągu dziesięciu lat musimy zmniejszyć zużycie ropy, gazu i węgla o połowę, albo stawić czoła wielomilionowym migracjom, katastroficznym wzrostem poziomu wód, ekstremalną pogodą i masowym wymieraniem gatunków. To oznacza wielkie zmiany i musimy być gotowi na śmiałe kroki jak ten, by chronić ludzkość i naszą planetę – mówiła Simcock.
Nowa Zelandia wśród pionierów
– Powinniśmy być dumni z tego, że jesteśmy jednym z pierwszych krajów na świecie, który zakazał niszczycielskiego dla klimatu wydobycia ropy. Dokładnie jak wtedy, gdy Nowa Zelandia uwolniła się od atomu, zajęliśmy twarde stanowisko wobec naszych zasad i naszej przyszłości – dodała aktywistka.
Simcock powiedziała, że dla ustawy zakazującej nowych pozwoleń na wydobycie ropy i gazu był jasny mandat społeczny: – W ciągu ostatnich ośmiu lat dziesiątki tysięcy Nowozelandczyków domagało się zaprzestania wydobycia ropy i gazu z morskich złóż, teraz rząd ich wysłuchał. Chęć rządu, by wziąć przywództwo w sprawie zmiany klimatu jest zrozumiałe, ponieważ jest ogólne poparcie dla przyjętej ustawy – powiedziała.
Ustawie sprzeciwiła się Nowozelandzka Partia Narodowa, a przyjęciu ustawy towarzyszyła gorąca dyskusja. Komisja ds. środowiska otrzymała ponad 7000 wniosków w sprawie ustawy, z czego około 85 procent popierało ją lub wskazywało, że nie wystarczy ona do walki ze zmianami klimatu.
Greenpeace/Michał Perzyński