Rząd federalny Australii zobowiązał się do nowego celu klimatycznego, aby zmniejszyć emisje z 62 do 70 procent do 2035 roku, w porównaniu z poziomem z 2005 roku. Australia, która jest wiodącym eksporterem węgla, stara się poprawić swoją reputację, ubiegając się o kolejną konferencję klimatyczną Organizacji Narodów Zjednoczonych w przyszłym roku. Podwyższenie celów klimatycznych jest przygotowaniem do tego wydarzenia. Jednak dla ekologów i opozycji cel Australii nie jest wystarczająco ambitny, zwłaszcza w porównaniu z innymi krajami, takimi jak Wielka Brytania. Ekolodzy szacują, że kraj, aby przyczynić się do globalnych wysiłków na rzecz ograniczenia ocieplenia, powinien zmniejszyć swoje emisje o co najmniej 76 procent do 2035 roku.
Nowe fundusze na dekarbonizację
Jak podaje australijski portal SBS News, wraz z celem na 2035 r. rząd ogłosił również fundusz Net Zero o wartości 5 miliardów dolarów w ramach Narodowego Funduszu Odbudowy. Ma to pomóc przemysłowi w dekarbonizacji. Dodatkowo przewidziano 2 miliardy dolarów dla Clean Energy Finance Corporation, aby obniżyć ceny energii elektrycznej. Zdaniem premiera Anthonego Albanese „pomoże to przyśpieszyć długoterminowe projekty odnawialnych źródeł energii w całym kraju”.
Australia zainwestowała miliardy w energię słoneczną i turbiny wiatrowe oraz stara się zostać supermocarstwem w dziedzinie energii odnawialnej. Rząd planuje także pomóc Australijczykom w zakupie większej liczby pojazdów o zerowej emisji.
Brytyjski The Guardian zwrócił uwagę na analizę Skarbu Państwa, według którego zainwestowanie w panele słoneczne, baterie, samochody elektryczne, zmniejszy rachunki za energię o 1000 dolarów, biorąc już pod uwagę koszty początkowe. SBS News natomiast cytuje wyliczenia, według których „w ramach celu na poziomie 65 procent gospodarka będzie o 2,2 biliona większa do 2050 roku i stworzy
5,1 miliona miejsc pracy.”
Niezadowolenie i obawy ekologów
Według SBS News, grupy ekologów wezwały rząd do wyznaczenia celu nie mniejszego niż 80 procent poniżej poziomu z 2005 roku. Jednocześnie środowiska biznesowe ostrzegają, że cel wyższy niż 70 procent zagrozi ponad 150 miliardom dolarów eksportu i ostatecznie doprowadzi do przeprowadzenia się firm za granicę. Minister ds. klimatu Chris Bowen argumentuje natomiast, że ogłoszony cel jest jedynym możliwym osiągalnym pułapem.
Ekolodzy przypominają tymczasem niedawny raport klimatyczny, w którym mowa jest o tym, że zagrożenia takie jak powodzie, upały, susze i pożary buszu, będą występować częściej. Zdaniem Bowena „nie ma australijskiej społeczności, która nie będzie dotknięta zmianami klimatu w przyszłości”. Biuro Meteorologii, Organizacja Badań Naukowych i Przemysłowych Wspólnoty Narodów (CSIRO) oraz Australijskiego Biura Statystyki i Nauk o Ziemi Australii szacują w raporcie, że ocieplenie na całym kontynencie osiągnęło już 1,5 °C oraz że, „Australia prawdopodobnie doświadczy bardziej intensywnych i ekstremalnych zagrożeń klimatycznych – w niektórych przypadkach, w których ludzie i miejsca nie doświadczyły ich wcześniej.”
Bezwzględna krytyka opozycji i partii zielonych
Liderka Zielonych Larissa Waters, na łamach SBS News, określiła rządowy zakres celów jako „bezwstydną kapitulację” wobec korporacji węglowych i gazowych oraz że jest to całkowita porażka w dążeniu do celu klimatycznego, która jest „zdradą ludzi i planety’’.
Lider Opozycji Sussan Ley powiedziała, że docelowy zakres rządu zawodzi zarówno pod względem „kosztów, jak i wiarygodności”. Ley dodała także, że jeśli rząd chce prowadzić szczerą rozmowę z Australijczykami, to „musi być szczery na temat ogłoszeń, które publikują w krytycznych obszarach energii”.
Zdaniem Ley: „Energia to gospodarka. Muszą być szczerzy co do tego, ile to faktycznie będzie kosztować”. Tymczasem według The Guardian, Partia Pracy zasygnalizowała, że „nie ma odwrotu od zmiany kraju i wygląda na to, że wykorzysta kapitał polityczny z wyborów, aby kierować transformacją w tej kadencji parlamentarnej i później.”
Marcin Jóźwicki








