W Ministerstwie Energii trwają prace nad zmianą tzw. rozporządzenia dywersyfikacyjnego, które określa minimalny poziom dywersyfikacji dostaw gazu z zagranicy – donosi „Rzeczpospolita”.
Rozporządzenie dywersyfikacyjne z 2000 roku, zgodnie z którym importerzy gazu mogą obecnie sprowadzić z jednego kraju maksymalnie 59 proc. swojego rocznego importu, w ocenie uczestników rynku gazu jest jednym z hamulców jego rozwoju.
Jak pisze „Rzeczpospolita”, powołując się na informacje z biura prasowego resortu energii, w ME trwają już prace nad nowym rozporządzeniem, które niebawem ma zostać przekazane do konsultacji publicznych.
Jednocześnie dziennik zwraca uwagę, że rozporządzenie dywersyfikacyjne to nie jedyny hamulec rozwoju rynku gazu z Polsce. Kolejny problem to taryfy, które w ocenie części uczestników rynku powinny być zniesione przynajmniej w odniesieniu od firm.
Dziennik przypomina, że Ministerstwo Energii przedstawiło już harmonogram zniesienia gazowych taryf. Miało to miejsc w kwietniu, kiedy to resort w związku wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE z 10 września 2015 r., zaproponował odpowiednie zmiany w Prawie Energetycznym.
Ministerstwo zaproponowało, aby przedsiębiorstwa dostarczające gaz dla największych firm zostały zwolnione z obowiązku przedstawiania do zatwierdzenia taryf od kwietnia 2017 r., dla sektora mikro- i małych firm od października 2017 r., a dla gospodarstw domowych od stycznia 2024 r.
Kolejny problem hamujący rozwój rynku gazu, na który wskazuje „Rzeczpospolita”, to obowiązek utrzymywania zapasów obowiązkowych gazu. Dziennik przypomina, ze obowiązek ten został niedawno rozszerzony na wszystkich importerów gazu, a dotychczas dotyczył praktycznie tylko PGNiG. W ocenie uczestników rynku, tworzy to bariery związane z dostępem do pojemności magazynowych. Przeciwnicy nowej regulacji uważają, że obowiązek taki powinien dotyczyć tylko firm, które sprzedają gaz odbiorcom.
Rzeczpospolita/CIRE.pl