W debacie o transformacji energetycznej niezwykle istotnym wątkiem jest rola energetyki jądrowej. Może być ona stabilnym źródłem stosunkowo taniej energii, które dodatkowo nie jest obciążone problemem emisji gazów cieplarnianych. Kontrowersyjna pozostaje kwestia promieniotwórczości, ale w jakim stopniu obawy są uzasadnione, a na ile są oparte na uprzedzeniach.
Bodaj główną wadą energetyki jądrowej jest kwestia składowania i utylizacji odpadów promieniotwórczych. Wielka Brytania dała przykład jak nie rozwiązywać tej kwestii – szacunkowy koszt wycofania obiektów pierwszej generacji wynosi około 120 miliardów funtów. Warto jednak przyjrzeć się, skąd pochodzi ta liczba. Około trzy czwarte dotyczy obiektów badawczych i wojskowych zbudowanych w Sellafield w latach 40. i 50. XX wieku. Zbudowano je bez zastanowienia się nad tym, jak kiedykolwiek zostaną zdemontowane. Priorytetem była produkcja materiałów rozszczepialnych do bomb jądrowych. Brytyjski rząd zamiast stworzyć tonący fundusz na pokrycie kosztów sprzątania, przerzucił ten koszt na przyszłych podatników.
Obecnie wycofanie elektrowni jądrowych z użytku jest o wiele prostsze. Przejście z idiosynkratycznych wczesnych konstrukcji reaktorów na powszechnie stosowane sprawia, że obiekty są bardziej demontowalne. Kolejne planowane reaktory w Wielkiej Brytanii – w Hinkley Point w Somerset – od pierwszego dnia będą miały zapewniony fundusz na demontaż. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych powstał cały przemysł konkurujący o rozbiórkę starych reaktorów. W niedawnej transakcji firma likwidacyjna Holtec przejęła zakład w Oyster Creek w stanie New Jersey, między innymi też dlatego, że zgromadzony fundusz zapłaci za to zadanie.
Oczywiście wycofanie z eksploatacji to tylko jedna część zagadnienia. Pod wieloma względami większą barierą dla zrównoważonego przemysłu jądrowego jest brak miejsca, w którym można by umieścić odpady wysokiego poziomu. Wiele krajów, w tym Wielka Brytania, nie przekonało lokalnych społeczności, że odpady zakopane głęboko pod ziemią mogą być bezpieczne na dłuższą metę. Wynika to z obaw o przechowywanie materiałów, które mogłyby pozostać radioaktywne przez setki tysięcy lat.
Jednak jednym z paradoksów energetyki jądrowej jest to, że najniebezpieczniejsze promieniowanie pochodzi z izotopów o bardzo krótkich okresach półtrwania, które szybko ulegają rozpadowi. Te, które trwają najdłużej, nie emitują dużo promieniowania. Finowie przyjrzeli się wpływowi wycieków z zakładu po 1000 latach na osobę mieszkającą bezpośrednio nad nim, której żywność i woda pochodziły z najbardziej zanieczyszczonej działki. Osoba taka prawdopodobnie otrzymywałaby dawkę 0,00018 milisiwertów rocznie; równoważne promieniowaniu pochodzącemu ze zjedzenia dwóch bananów.
Energia jądrowa nie może być pozbawiona ryzyka. Ale pozostaje jedną z niewielu technologii, które obecnie świat ma do niezawodnego wytwarzania energii elektrycznej bezemisyjnej. Nawet odnawialne źródła energii wytwarzają zanieczyszczenia. W przeciwieństwie do izotopów promieniotwórczych szkodliwe chemikalia w panelach słonecznych nie ulegają szybkiemu rozkładowi.
Financial Times/Michał Perzyński