Kryzysy z długoterminowymi konsekwencjami piętrzą się z miesiąca na miesiąc. Ten klimatyczny mamy już od lat i z pewnością najnowszy z nich, czyli katastrofa ekologiczna w Odrze, nie pozostanie bez uszczerbku na środowisku. Nurt niesie ogromne spustoszenie w głąb Polski, potrzebne są więc szybkie decyzje bez polityki, bo natura nie ma nic wspólnego z grą wstępną przed nadchodzącymi wyborami – pisze Maria Andrzejewska, redaktor BiznesAlert.pl.
Umierająca Odra
Ryby w rzece zaczęły umierać ponad dwa tygodnie temu, o czym informowali mieszkańcy okolic Odry. Służby wzniosły alarm o niepokojącej sytuacji dopiero wczoraj, kiedy powierzchnie rzeki przepełniały śnięte zwierzęta. Choć Niemcy podejrzewają, że w ich części Odry jest zdecydowanie za wysokie stężenie rtęci, w polskich wodach oficjalnie jej nie ma.
Nie wiadomo skąd, do łączącej nas z Niemcami Odry, dostały się trujące chemikalia. Prezes Wód Polskich Przemysław Daca stwierdził przed kamerami, że w odrzańskich wodach „doszło do bardzo poważnej katastrofy ekologicznej” i jak podkreślił, z nurtem płynie „trucizna”. Ta trucizna zabiła już ponad 10 ton ryb, które zaczęły masowo wypływać na powierzchnie wody z poparzonymi skrzelami, niektóre na wpółżywe, a niektóre częściowo rozpuszczone. Pierwsze niepokojące oznaki zaobserwowano w Oławie na Dolnym Śląsku. Później, lawinowo, zaczęto mówić o problemach w kolejnych regionach kraju m.in. w graniczących z Niemcami Słubicach. Medal za mobilizację powinni otrzymać wędkarze oraz okoliczni mieszkańcy wyławiający martwe zwierzęta z rzeki. Obserwują Odrę od lat, nic więc dziwnego, że chcą ratować ją własnymi rękoma. Robią to dosłownie, przez co sami doświadczyli skali skażenia, wyjmując z wody poparzone dłonie. Relacja tych osób potwierdza, jak poważna i krytyczna jest sytuacja. Nie jest też wyolbrzymieniem, gdy nazywa się te sytuację katastrofą. Mimo zatrucia nie zatrzymamy Odry i jej nurt już teraz, nieustannie niesie truciznę w głąb Polski, co z czasem dotrze do Bałtyku. Podczas gdy trwa degradacja ekosystemu, wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski snuje podejrzenia o zatruciu rzeki przez „bandytę”, a stojący przed nim mieszkańcy, czekali na propozycje akcji ratowniczej, gdy w końcu poprosili o sfinansowanie podstawowego sprzętu, żeby sami mogli oczyszczać powierzchnie rzeki.
– Obecnie w próbkach na rzece Odra nie stwierdzono obecności substancji odpowiadającej za śnięcie ryb. IOŚ zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Organy ścigania prowadzą czynności w celu ustalenia sprawców – napisał na Twitterze wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba. Zanim jednak Polska będzie ścigać złoczyńców, których trzeba pociągnąć do odpowiedzialności karnej za zamach na środowisko, konieczne jest zabezpieczenie kolejnych części rzeki oraz odnalezienie przyczyny. Żeby to się stało, rząd musi współpracować ze stroną niemiecką. W tym przypadku idealne znacznie ma kolokwializm „co dwie głowy, to nie jedna”. Ministerstwo Rolnictwa, Środowiska i Ochrony Klimatu Brandenburgii prosi polską stronę o wyjaśnienia, dlaczego tak późno poinformowano o zatruciu rzeki. Poseł niemieckiej, lewicowej partii Christian Goerke, powiedział dla dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, że konieczna jest szersza współpraca i lepsza wymiana danymi między Polską a Niemcami. W swojej wypowiedzi podkreślił, że chodzi tu o życie i zdrowie zwierząt oraz ludzi.
Co zatruwa Odrę?
– Niezależnie od skażenia chemicznego, przy takich parametrach fizyko-chemicznych, gnijącej faunie i wysokiej temperaturze powietrza, woda w Odrze staje się bombą biologiczną, która zagraża ludziom i zwierzętom. Zakażenia przenoszone tą drogą mogą stanowić poważne zagrożenie – powiedział ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej dr Paweł Grzesiowski. Odra jest wspólną sprawą Polski i Niemiec. Na ten moment państwa zgadzają się jedynie co do tego, że Odra doświadcza katastrofy ekologicznej. Jak podaje niemiecki portal rbb24, Niemcy wykryli wysokie stężenie rtęci w wodzie, natomiast strona Polska donosi o obecności mezytelenu, który jest szkodliwym związkiem chemicznym używanym do produkcji farb i rozpuszczalników.
Rtęć jest silnie szkodliwa dla wszystkich zwierząt, w tym przypadku nie tylko wodnych, ale również dla lądowych, żyjących przy Odrze. – Jeżeli faktycznie mamy do czynienia z zatruciem rtęcią, to możemy już mówić o tym, że umiera nam rzeka na naszych oczach, bo to są nie tylko śnięte ryby – zaznaczyła w rozmowie z Polsat News dr Alicja Pawelec z Zakładu Hydrobiologii UW. Dodała, że prawdopodobnie na dnie rzeki sytuacja jest równie zła jak to, co widzimy na powierzchni. Dla przykładu dr Pawelec podała skorupiaki, które nie wypływają na powierzchnie, a opadają na dno Odry. Konieczne jest jeszcze ostateczne potwierdzenie niemieckich wyników badań na obecność rtęci. Na ten moment mamy pewność, że w wodach województwa lubuskiego nie znaleziono podwyższonej obecności tego metalu ciężkiego.
Czy to już klęska żywiołowa?
Zgodnie z definicją stan klęski żywiołowej to „sytuacja prawna wprowadzona na danym obszarze w związku z wystąpieniem katastrofy naturalnej bądź awarii technicznej noszących znamiona klęski żywiołowej”. Sama klęska żywiołowa ma być ekstremalną degradacją środowiska. Czy to już ten moment, kiedy możemy stwierdzić, że tony śniętych ryb oznaczają martwą rzekę? Dziś 12 sierpnia, marszałek województwa lubuskiego poinformowała, że jej urząd złoży wniosek o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. Kolejny urząd, tym razem województwa zachodniopomorskiego, ma wydać decyzje o zamknięciu dostępu do Odry. Reakcja jest zatem coraz bardziej wzmożona, natomiast zdecydowanie za późna. W obliczu katastrofy klimatycznej nie powinniśmy bagatelizować najmniejszych oznak skażenia środowiska, o czym w tym przypadku zapomniano.
W zaistniałej sytuacji zagrożeń dla ludzi, zwierząt i środowiska, chyba spełnione są kryteria stanu klęski żywiołowej, co wymaga nadzwyczajnych środków, we współdziałaniu różnych organów i instytucji oraz służb i formacji działających pod jednolitym kierownictwem @MorawieckiM
— Pawel Grzesiowski (@grzesiowski_p) August 12, 2022
Czekają nas kolejne informacje o umierającej Odrze. Dowiemy się o skali zniszczeń, prawdopodobnie zdegradowanej roślinności, skażeniu wybrzeża, ale też martwych organizmach na dnie rzeki. Konsekwencje dopiero nadejdą i poniosą je winni ludzie i niewinny ekosystem. Nurt niesie spustoszenie w głąb Polski, potrzebne są więc szybkie decyzje bez polityki, bo należy pamiętać, że natura nie ma nic wspólnego z grą wstępną przed nadchodzącymi wyborami.
Józefiak: Nie powinniśmy tylko zmienić dilera paliw kopalnych (ROZMOWA)