Ogniewska: Coraz więcej państw zwiększa zobowiązania klimatyczne, a Polska głowi się nad urodą wiatraków

23 kwietnia 2021, 13:00 Energetyka

Coraz więcej państw świata wysyła wyraźny sygnał, że poważnie podchodzi do kwestii kryzysu klimatycznego. W Polsce, rządzący nadal zachowują się jakby albo nie rozumieli powagi sytuacji, albo funkcjonowali w alternatywnej rzeczywistości – pisze Anna Ogniewska z Greenpeace.

OZE. Fot. Pixabay
OZE. Fot. Pixabay

Gra o najwyższą stawkę

Rozpoczął się dwudniowy, wirtualny Szczyt Przywódców poświęcony klimatowi, zorganizowany przez prezydenta USA Joe Bidena. Konferencję można uznać za kolejne już nowe otwarcie w międzynarodowej polityce klimatycznej. W tym roku to pierwsze tak duże wydarzenie, podczas którego przywódcy i sygnatariusze porozumienia paryskiego będą deklarować lub potwierdzać zwiększone zobowiązania mające na celu przeciwdziałanie kryzysowi klimatycznemu. Przy wirtualnym stole zasiadają ze sobą najwięksi truciciele, kraje, które katastrofa klimatyczna może dotknąć najbardziej, a także samorządowcy, przedstawiciele związków zawodowych, instytucji finansowych i przedsiębiorstw nastawionych na innowacje.

Gra toczy się o najwyższą stawkę – przetrwanie ludzi i gospodarki na planecie o w miarę przewidywalnym klimacie. Jak pokazuje ostatnia analiza Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) spowolnienie gospodarcze związane z pandemią nie doprowadziło do powstrzymania czynników napędzających kryzys klimatyczny i przyspieszających ich skutki. 2020 rok był jednym z trzech najcieplejszych lat w historii.

Z perspektywy tego co realnie konieczne jest do tego by powstrzymać wzrost temperatury na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza, deklaracje liderów powinny zostać uznane za niewystarczające. Ograniczenie emisji USA o 50-52 procent w stosunku do 2005 roku to więcej niż było planowane, ale przecież Stany Zjednoczone, drugiego największego emitenta na świecie, stać na więcej. Nowe zobowiązanie Wielkiej Brytanii – 78 procent redukcji emisji do 2035 roku to nadal zbyt mało jak na kraj, który napędzał rewolucję przemysłową. Japonia kładzie na stole 46 procentowe redukcje, Kanada – 40-45 procent. Mało, mało, mało. Te deklaracje nadal powinny być znacznie większe.

Jednak w Polsce można na to spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. Coraz więcej państw świata wysyła wyraźny sygnał, że poważnie podchodzi do kwestii kryzysu klimatycznego. W Polsce, rządzący nadal zachowują się jakby albo nie rozumieli powagi sytuacji, albo funkcjonowali w alternatywnej rzeczywistości. Można argumentować – w imieniu Polski zobowiązania deklaruje Unia Europejska. To tylko bezwartościowa i pusta wymówka – Unia nie zabrania polskiemu rządowi zadeklarować ambitnego celu odejścia od węgla.

Tymczasem słyszymy, że w przededniu swojego wystąpienia na szczycie polski prezydent, Andrzej Duda na spotkaniu z dziennikarzami mówi o przechodzeniu z węgla – jednego paliwa kopalnego na gaz – drugie paliwo kopalne, kładzie nacisk na atom i zastanawia się nad tym czy wiatraki to “najbardziej szczęśliwy i uroczy element krajobrazu”.

Deklaracje dotyczące neutralności klimatycznej powinny były paść już wtedy, gdy zapadały decyzje na szczeblu unijnym (a ich brak może skutkować tym, że regiony górnicze dostaną tylko połowę środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji). Co więcej nawet potwierdzenie unijnego celu konieczności osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku to też nie będzie nic specjalnego ani wyjątkowego – zwykłe potwierdzenie faktu. Dziś, Polska potrzebuje prawdziwych “mężów stanu”, którzy nie będą mówić o tym, że możemy podnieść cel OZE na 2030 rok do 30 procent, bo możemy podnieść go o co najmniej 43 procent jak wynika z konserwatywnej analizy Forum Energii, a nawet 76 procent jak mówią analizy think tanku Instrat.

Co mógłby zrobić polski prezydent, żeby pokazać prawdziwe przywództwo w kwestii klimatu? Powinien powiedzieć jasno, że Polska odejdzie od węgla nie później niż w 2030 roku. Z raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu IPCC jasno wynika że, aby pozostać na ścieżce do 1,5 stopnia, kraje OECD, w tym Polska, powinny odejść od węgla właśnie do 2030 roku. Przeprowadzenie sprawiedliwej transformacji bez jasnego postawienia tej kwestii nie będzie możliwe. Wszelkie inne deklaracje pozostaną tylko banalnymi zabiegami dyplomatycznymi lub pustymi obietnicami bez pokrycia. Będąc jednym ze światowych liderów nie wystarczy mówić o tym, że chce się przeciwdziałać kryzysowi klimatycznemu i pokazywać dotychczasowe osiągnięcia, ale trzeba położyć na stole twarde, realne, ambitne zobowiązania. Z kolei mówienie o planach w dalszym ciągu opierających się o paliwa kopalne to już kompletne nieporozumienie.

Flisowska: Wydzielenie aktywów węglowych to kreatywna księgowość