Wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski zapowiada interwencję Polski w postępowanie w sprawie dostępu Gazpromu do niemieckiej odnogi gazociągu Nord Stream o nazwie OPAL. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że wolny dostęp Rosjan to uderzenie w solidarność energetyczną, ale Niemcy odwołują się od jego wyroku.
Sprzeczność z zasadami
Wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski zajmuje się nadzorem departamentu ropy i gazu w ministerstwie aktywów państwowych. Jego zdaniem Niemcy konsekwentnie podważają zasadę solidarności energetycznej, aby realizować wspólne interesy z Gazpromem. 10 września 2019 roku Sąd UE wydał wyrok, w którym podzielił zdanie Polski o tym, że decyzja Komisji Europejskiej z 28 października 2016 roku, dopuszczająca większe wykorzystanie lądowej odnogi Nord Stream gazociągu OPAL przez Gazprom, jest sprzeczna z zasadami bezpieczeństwa energetycznego i solidarności europejskiej – pisze Kowalski na Facebooku.
Unijny sąd – idąc za argumentacją polskiego rządu – wskazał między innymi, że:
– państwa członkowskie są związane obowiązkiem solidarności energetycznej między sobą,
– UE i państwa członkowskie muszą unikać podejmowania środków, które mogą naruszać interesy Unii i innych państw członkowskich w zakresie bezpieczeństwa dostaw, ich efektywności gospodarczej i politycznej oraz dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia lub dostaw,
– ani Komisja, ani Niemcy w decyzjach nie oceniły wpływu decyzji na bezpieczeństwo innych państw UE, w tym Polski,
– decyzja o faktycznym zmonopolizowaniu gazociągu OPAL przez Gazprom została wydana z naruszeniem zasady solidarności energetycznej i jako taka jest nieważna.
Sąd uznał, że Niemcy i Komisja nie uwzględniły sytuacji państw Europy Środkowo-Wschodniej i dominacji Gazpromu na ich rynkach, umożliwiając spółce Gazprom korzystanie nawet ze stu procent przepustowości gazociągu OPAL, oraz anulował decyzję z 2016 roku, uniemożliwiając Rosjanom pełne wykorzystywanie gazociągu. W konsekwencji od września 2019 roku Rosja przesyła przez Nord Stream do Niemiec mniej gazu.
Tymczasem 20 listopada 2019 roku do Trybunału Sprawiedliwości UE wpłynęło odwołanie Republiki Federalnej Niemiec, która wnosi o uchylenie wyroku Sądu z dnia 10 września 2019 roku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. – Niemcy twierdzą, że sąd błędnie stwierdził, iż zaskarżone orzeczenie narusza zasadę solidarności energetycznej. Zdaniem Niemiec unijny sąd mógł dojść do tego wniosku tylko dlatego, że błędnie wyszedł z założenia, iż z tej zasady wynika ogólny obowiązek także dla wykonawczych instytucji Unii Europejskiej, polegający na uwzględnianiu interesów pozostałych podmiotów w ramach wykonywania przysługujących im odpowiednio kompetencji niezależnie od sytuacji kryzysowych – pisze Kowalski.
Kowalski twierdzi, że argumentacja Niemiec w istocie stanowi próbę praktycznego podważenia obowiązywania w Unii Europejskiej wywalczonej przez Polskę w Traktacie Lizbońskim, zawierającym zasady solidarności energetycznej. – Rząd niemiecki wprost argumentuje, że „zasada solidarności energetycznej stanowi czysto polityczne pojęcie, a nie kryterium prawne. Wyraża ona cel, do którego przestrzegania zostały zobowiązane podmioty stanowiące prawo wtórne, z którego jednak nie wynikają samodzielnie żadne obowiązki działania dla instytucji wykonawczych – czytamy w facebookowym poście.
– Innymi słowy, Niemcy próbują przekonać Trybunał Sprawiedliwości UE, że solidarność energetyczna jest abstrakcyjnym i czysto politycznym pojęciem i nie wynikają z niego żadne prawa ani obowiązki dla instytucji UE ani państw członkowskich, organy niemieckie i unijne nie miały zaś obowiązku jej przestrzegania w procesie podejmowania decyzji. Według Republiki Federalnej Niemiec uprawnione są więc niemieckie działania, którą są szkodliwe dla innych państw UE – zaznacza Kowalski.
Poseł podkreślił, że ważne jest respektowanie podstawowych zasad. – Jest oczywiste, że polski rząd ustosunkuje się do odwołania, jednoznacznie i twardo sprzeciwiając się zarzutom o nieistnieniu prawnej zasady solidarności energetycznej, nie zgadzając się na to, aby na europejskim rynku energetycznym działały podmioty, które nie przestrzegają jego zasad ani podstawowej zasady działania Unii Europejskiej, którą jest solidarność – zakończył.
Facebook/Jędrzej Stachura