Prezydent Władimir Putin podpisał dekret podnoszący przychody budżetowe ze sprzedaży węglowodorów, który ma zrównoważyć spadek notowany przez spadek cen i sankcje. Interwencja potęg naftowych OPEC+ nie podniosła cen na długo, ale odpierają oskarżenia Zachodu o psucie rynku.
Dekret Putina wprowadza nowy sposób naliczania cła eksportowego od pierwszego czerwca 2023 roku. Jeżeli cena mieszanki rosyjskiej Urals będzie w okresie od 15 kwietnia do 14 maja średnio tańsza o 26 dolarów za baryłkę (204,4 dolary za tonę) a między 15 maja a 14 czerwca o 25 dolarów za baryłkę (182,5 dolara za tonę), wycena cła eksportowego uzależniona dotąd od wartości Brent, będzie pomniejszona o różnicę między jego ceną a Urals. Jeżeli mieszanka rosyjska będzie droższa od Brent, to ona będzie punktem odniesienia.
Wszystko po to, by zwiększyć przychody budżetowe z eksportu ropy i gazu, które w pierwszym kwartale 2023 roku spadły o prawie 50 procent przez różnicę między ceną Urals będącą punktem odniesienia a Brentem. Wynosi ona kilkadziesiąt dolarów. Brent jest notowany w okolicach 80 dolarów za baryłkę, a Urals – około 50 dolarów. Przyczyna to także sankcje zachodnie za inwazję na Ukrainie, jak cena maksymalna ropy z Rosji ustalona przez G7, Unię Europejską i Australię w wysokości 60 dolarów za baryłkę.
Nie pomogła interwencja krajów porozumienia naftowego OPEC+, które zareagowały drugiego kwietnia na konieczność obniżenia wydobycia w Rosji o około 500 tysięcy baryłek dziennie przez skurczenie się rynku zbytu na skutek sankcji. Arabia Saudyjska należąca do OPEC+ zadeklarowała własne cięcie o 500 tysięcy baryłek dziennie. Pozostałe kraje zadeklarował razem 600 tysięcy baryłek, dając w sumie 1,2 mln baryłek dziennie cięć, a razem z ograniczeniem w Rosji – 1,6 mln. Mimo to ropa po wzroście wartości z 78 do około 87 maksymalnie dolarów w kwietniu, z końcem miesiąca wróciła poniżej 80 dolarów przez obawy przed recesją. Rosyjskie ministerstwo energetyki przekonuje jednak, że ruch OPEC+ będzie podnosił cenę w drugiej połowie 2023 roku.
Międzynarodowa Agencja Energii ostrzega, że ruch OPEC+ zagraża niedoborem ropy na rynku w drugiej połowie 2023 roku, ale kraje kartelu naftowego OPEC odpowiedziały w komunikacie tej organizacji, że „MAE powinna być bardzo ostrożna podkopując inwestycje przemysłu naftowego”. Według OPEC porozumienie naftowe ma stabilizować rynek i dawać przesłanki do inwestycji w wydobycie, a ceny ropy są zmienne przez różne działania, a i tak zmieniają się mniej niż na innych rynkach energetycznych, według OPEC właśnie dzięki tej interwencji.
– Jeżeli coś ma się przyczynić do większych wahań cen to powtarzane apele MAE o zaprzestanie inwestycji w ropę, pomimo danych świadczących o tym, że potrzeba więcej tego surowca, by napędzać gospodarkę światową, szczególnie w krajach rozwijających się – czytamy w apelu OPEC do MAE. Agencja skupia 36 krajów rozwiniętych z Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.
Kommiersant / OPEC / Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Kolejny szok na stacjach paliw jest możliwy, ale Putin na nim nie zarobi (ANALIZA)