Agresywna polityka Kremla nie spotka się pewnie z żadnymi konsekwencjami ze strony Europy – pisze na łamach „Rzeczpospolitej” Witold M. Orłowski.
– Zachód mógłby oczywiście wydać Rosji otwartą wojnę gospodarczą – ale jedynym skutecznym narzędziem musiałoby być ograniczenie importu gazu i ropy. A to działanie, które dla Rosji byłoby wprawdzie rujnujące, ale dla uzależnionej od tego importu Europy – niezwykle bolesne, o czym Kreml dobrze wie – pisze ekonomista.
Orłowski zauważa, że gospodarka Rosji jest fundamentalnie słaba, gdyż zależy od eksportu surowców. Tego eksportu nie da się zwiększyć, jeśli Zachód nie dostarczy kapitału, technologii i rynków zbytu, godząc się na dalszą rozbudowę gazociągów.
– Wystarczy, że Rosja utraci wizerunek wiarygodnego dostawcy i partnera, którym cieszyła się dotąd w zachodniej Europie, a nowe gazociągi nie powstaną. Wówczas zaś perspektywy rozwoju Rosji uległyby drastycznemu pogorszeniu – ocenia Orłowski.
Źródło: Rp.pl