Przez ostatnie pięćdziesiąt lat, Francja stała się najbardziej uzależnionym od energii jądrowej krajem w Europie. 75 procent energii, jaka krąży w krajowych sieciach, produkowana jest w 58. starzejących się reaktorach atomowych. Zarządzająca nimi spółka państwowa EDF zarejestrowała w ostatnich latach wiele incydentów, mających wpływ na bezpieczeństwo siłowni. W dużym stopniu są one związane z cięciem kosztów bieżącej działalności, których efektem jest nadmierny outsourcing. Jak podał raport francuskiego parlamentu, wraz ze wzrostem ilości usług przesuwanych do firm zewnętrznych, wzrasta ryzyko ataków terrorystycznych oraz brak rygoru operacyjnego.
Seria włamań do elektrowni jądrowych, dokonanych przez francuskich aktywistów z Greenpeace, pokazała jak słabo zabezpieczone są reaktory atomowe należące do EDF. Francuski parlament w lutym bieżącego roku wszczął dochodzenie sprawdzające kwestie bezpieczeństwa jądrowego w siłowniach. „Elektrownie jądrowe to nie fabryki czekolady (…) to niebezpieczna działalność” – powiedziała Barbara Pompili, szefowa grupy roboczej przygotowującej raport na ten temat. Jej zdaniem nadmierne przywiązanie do outsourcingu (blisko 80 procent procedur związanych z konserwacją było obsługiwanych przez wykonawców zewnętrznych) doprowadziło do utraty, przez poszczególne zakłady, wewnętrznych kwalifikacji i umiejętności niezbędnych w przypadku wystąpienia jakichkolwiek problemów technicznych. Sprawozdanie wykazało również problemy ze współpracą między EDF i jego podwykonawcami, co skończyło się między innymi upadkiem 450-tonowego generatora pary w reaktorze Paluel 2. Po tym wypadku blok Paluel 2 był wyłączony z użytkowania do maja 2015 roku.
W raporcie skrytykowano również koncepcję „wykluczenia uszkodzenia” w branży energetyki atomowej. Według wytycznej kluczowe elementy infrastruktury jądrowej są tak dobrze wykonane, że można całkowicie wykluczyć jakiekolwiek nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu. „Nie ma żadnych procedur awaryjnych dla niektórych rodzajów wypadków, ponieważ zakłada się, że one nigdy się nie wydarzą” – informuje protokół. EDF broni się przed zarzutami o nadmierne uzależnienie od podwykonawców. „Duża część prac konserwacyjnych, dotycząca naszych reaktorów, jest wykonywana przez firmy, które wyprodukowały poszczególne elementy i znają te części lepiej niż ktokolwiek inny” – powiedział dziennikarzom Dominique Miniere, szef floty reaktorów EDF.
Parlament ostrzegł także przed zagrożeniami zewnętrznymi: „Francuskie instalacje jądrowe nie zostały zaprojektowane tak, aby wytrzymać atak terrorystyczny. Wszystko to z tego względu, że terroryzm nie był w tamtym czasie problemem” – czytamy w raporcie. Raport przestrzega dodatkowo przed ryzykiem określonym jako „syndromu Germanwings” – w 2015 roku chory psychicznie pilot samolotu pasażerskiego celowo rozbił kierowaną przez siebie maszynę o zbocze francuskich Alp. Zdaniem autorów protokołu, operatorzy elektrowni jądrowych powinni mieć zapewniony pewien poziom nadzoru i wsparcia psychiatrycznego. W ramach zwiększania bezpieczeństwa instalacji wrażliwych, jakimi są elektrownie jądrowe, Google zgodził się na rozmazywanie konturów tego typu obiektów na swoich mapach (usługa Google Maps).
Do niedawna EDF borykało się z problemem niskiej jakości usług świadczonych przez niektórych dostawców i w związku z tym musiał zamknąć kilka czynnych reaktorów oraz opóźnić otwarcie nowego. Odlewnia Creusot fałszowała dokumentację produkcyjną dla należącej do EDF spółki Framatome, co doprowadziło do tymczasowego zamknięcia zakładów i wdrożenia dochodzenia w tej sprawie. EDF czeka również na wyniki śledztwa dotyczącego wykonania przez podwykonawcę wadliwych spawów w budowanej elektrowni jądrowej Flamanville (w północno-zachodniej Francji).
Reuters/Roma Bojanowicz