Goltz: Kolejowe przewozy intermodalne – perspektywy rozwoju

Andrzej Goltz, Fundacja ProKolej:

Przewozy intermodalne to nowoczesny sposób transportu, który na polskich kolejach jeszcze na dobre nie zafunkcjonował. Według danych Eurostatu i UTK za 2010 r. tylko 2,87 proc towarów przewieziono w tym systemie. Podczas gdy europejska średnia wynosi ponad 17 proc. Taki stan rzeczy wynika z dwóch powodów – bardzo wysokiego kosztu dostępu w naszym kraju do infrastruktury kolejowej. A także odległości od polskich portów morskich do miejsc odbioru transportowanych towarów w sytuacji, gdy stan infrastruktury nie pozwala na rozwijanie przez kolej zbyt wysokich prędkości. Jest to nie tylko fatalne dla polskich kolei ale i dla wszystkich Polaków. Jestem mimo wszystko optymistą. Poznałem dogłębnie sposób zarządzania transportem w Wlk. Brytanii, gdzie się urodziłem. Przed 50. laty zadecydowano tam poprzez Beeching Axe, że należy zlikwidować dużą część linii kolejowych, bowiem uznano, że kolej nie ma żadnej przyszłości. W ten sposób wyprzedano wiele infrastruktury. Dopiero od niedawna zaczęto z powrotem doceniać tam kolej. Jestem przekonany, że w Polsce – podobnie jak w Unii – powróci fala zainteresowania koleją. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to trwało 50 lat. Z pewnością w dużym stopniu może to ułatwić rozwój transportu intermodalnego, m.in. dzięki obniżeniu stawek dostępu do infrastruktury. Są teraz z pewnością zbyt wysokie – wynikają z obecnego, tragicznego stanu infrastruktury odziedziczonego po wieloletnich zaniedbaniach. Być może uda się go polepszyć dzięki funduszom unijnym w tzw. nowej perspektywie budżetowej (w latach 2014-2020).

Mazurczak: Obciążenia dla firm szukających gazu łupkowego nie są wysokie. Polska idzie dobrą drogą

Biznes Alert: Czy Polaków stać na łupkową rewolucję?

Marcin Mazurczak (Gazlupkowy.pl): Ministerstwo Skarbu Państwa, Ministerstwo Gospodarki jak i Ministerstwo Ochrony Środowiska, które również odpowiada ostatnio za gospodarkę, są zdania, że [tt]nie mają zamiaru płacić za wydobycie gazu ziemnego[/tt]. W tym kontekście nie stać nas. Nie mamy takich środków na sfinansowanie technologii. Po co wyważać drzwi, które są już dawno otwarte? Milion złotych przekazanych na badania łupkowe, które nadal są w fazie wyboru projektu to za małe pieniądze na sfinansowanie „łupkowej rewolucji”. [tt]Należy szukać środków zagranicą[/tt].

BA: Czy polskie firmy będą w stanie przeprowadzić odpowiednią ilość odwiertów?
Nie powinniśmy tutaj porównywać Polski np. do Stanów Zjednoczonych. Powinniśmy naśladować Stany Zjednoczone sprzed 10 lat, a nie obecne – posiadające technologię, doświadczenie i infrastrukturę. USA mają zupełnie inny rynek pracy i dostosowaną do tego infrastrukturę. My nie mamy tak naprawdę nic. Wydaje mi się, że polski rząd wybrał drogę amerykańską. Pozwolił na początek firmom na jak najbardziej swobodne działania przy jak najmniejszych obciążeniach. [tt]Są zmiany w prawie dotyczącym ochrony środowiska…[/tt]

BA: Czy to jest dobra droga?

To jest droga niebezpieczna. Liberalne przepisy środowiskowe spowodują, że będzie coraz więcej protestów małych społeczności. One dostaną pieniądze z opłaty eksploatacyjnej, która w Polsce ma zostać zwiększona czterokrotnie. Natomiast jest inna droga, którą wybrali Brytyjczycy. Tam firmy i społeczności lokalne otrzymają specjalne ulgi podatkowe w zamian za rozpoczęcie lub zgodę na wydobycie.

BA: W Polsce Koalicja Klimatyczna już oprotestowała nowe regulacje wprowadzane przez państwo polskie. Jak pan to ocenia?

To, że w konsultacjach mogą brać udział jedynie organizacje istniejące już rok, jest trochę niebezpieczne, ponieważ MŚ nie określiło na jakich zasadach będzie weryfikować działalność statutową organizacji i kto to będzie robić. To jest zapowiedź. Podobne rozwiązania są podobno w Niemczech. Jednak moje informacje nie potwierdzają słów Ministerstwa Środowiska. Na razie trzeba poczekać na ostateczne przedstawienie tych przepisów. Póki co idą one bardzo daleko. Przykład MŚ chce zrezygnować z oceny oddziaływania na środowisko przy odwiertach poszukiwawczych. Powstaje pytanie czy będzie jakakolwiek kontrola szczelinowania hydraulicznego, które będzie prowadzone  w ramach tych poszukiwań?

BA: Firmy krytykują z kolei opodatkowanie wydobycia węglowodorów, które ma zwiększyć poważnie ich obciążenia. Czy słusznie?

Wzorujemy się na rozwiązaniach norweskich. To normalne, że firmy chcą płacić jak najniższe podatki. Problem w tym, że w Europie toczy się wyścig łupkowy. Każde państwo ogłasza, że jest liderem tego wyścigu. Na przykład Wielka Brytania ogłasza coś takiego, chociaż od 18-tu miesięcy nie wykonała żadnego odwiertu niekonwencjonalnego. To Polska jest liderem i przyjmuje określone rozwiązania które mieszczą się w standardach światowych. Te stawki są średnie.

BA: Jaki jest następny krok firm i rządu?

Działania PGNiG wskazują, że ta firma prawdopodobnie uruchomi wydobycie gazu łupkowego w 2015 roku. Niekoniecznie będzie już opłacalne ekonomicznie ale to stworzy pewien klimat dla inwestorów, którzy poczują, że mogą zarobić. To element pewnej gry. Firmy przyznają, że gaz jest. Ważne, by firmom póki co opłacało się go wydobywać. Wtedy zadbają o odpowiednie środki w Polsce i o to by się one zwróciły. Dlatego naciskają na rząd, by obciążenia były jak najmniejsze, choć – co podkreślam – nie są one obecnie zbyt wysokie. Dodatkowo PGNiG powinna zmniejszyć zatrudnienie, co już robi i otwiera firmę na bardziej konkurencyjne realia rynku.