– Wojna w Ukrainie pokazała, że błędem jest przygotowanie się do wojen tylko w oparciu o nowoczesne technologie i koncentrowanie wysiłków w cyberprzestrzeni, kosmosie i sztucznej inteligencji. Trzeba być gotowym na różne warianty, w tym również na wojnę pozycyjną – mówi Bogusław Pacek, gen. dyw. w stanie spoczynku, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
- Patrząc na rozpędzony rosyjski przemysł zbrojeniowy i wypowiedzi przedstawicieli Kremla, z których wynika jednoznacznie, że możliwe jest rozszerzenie konfliktu w przyszłości poza Ukrainę – mówi gen. dyw. w stanie spoczynku.
- Wojna w Ukrainie pokazała, że błędem jest przygotowanie się do wojen tylko w oparciu o nowoczesne technologie i koncentrowanie wysiłków w cyberprzestrzeni, kosmosie i sztucznej inteligencji – wyjaśnia.
- Wiele polskich ekspertów wojskowych przewiduje, że przyszłe możliwe uderzenie Rosji na Polskę obejmie atak lądowy – podkreśla ekspert.
Obecnie wojna w Ukrainie wyczerpuje zdolności bojowe i zapasy sprzętowe Rosji, ale scenariusz konfrontacji w kolejnych latach jest bardzo realny. Litwa, Łotwa i Estonią szykują „bałtycką linię obrony” na granicy z Rosją i Białorusią.
BiznesAlert.pl: Jak ocenia Pan decyzję państw bałtyckich o budowie linii umocnień?
Gen. Bogusław Pacek: Decyzja ta jest zrozumiała, ponieważ biorąc pod uwagę realne zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej najbardziej podatne na atak są właśnie Litwa, Łotwa i Estonia. To wynika również ze strategii rosyjskiej, która dąży do odbudowy imperium włączając byłe państwa Związku Radzieckiego w skład swojej przyszłej struktury, ale także z interesów Moskwy w uzyskaniu swobodnego dostępu do Morza Bałtyckiego oraz z faktu, że na Łotwie i w Estonii znajduje się spora rosyjska mniejszość narodowa. To może stać się pretekstem do agresywnych działań ze strony Rosji, która może zechcieć „chronić” swoich obywateli w innych państwach.
Oczywiście trudno jest przeprowadzić dogłębne analizy przyszłego konfliktu. Każde państwo musi to robić na podstawie własnej oceny zagrożeń i realnych możliwości przeciwdziałania takim zagrożeniom.
Patrząc na rozpędzony rosyjski przemysł zbrojeniowy, politykę i wypowiedzi przedstawicieli Kremla, z których wynika jednoznacznie, że możliwe jest rozszerzenie konfliktu w przyszłości poza Ukrainę. W takiej sytuacji najbardziej zagrożone państwa powinny podjąć działania, które przygotują je do ewentualnej obrony.
Czy w dobie dronów, artylerii i ataków rakietowych taki system umocnień faktycznie jest w stanie zatrzymać lub spowolnić atak nieprzyjaciela?
Wojna w Ukrainie pokazała, że błędem jest przygotowanie się do wojen tylko w oparciu o nowoczesne technologie i koncentrowanie wysiłków w cyberprzestrzeni, kosmosie i sztucznej inteligencji. Trzeba być gotowym na różne warianty.
Aneksja Krymu w 2014 roku, przejęcie przez rebeliantów ze wsparciem Rosji Ługańska i Doniecka, wojna hybrydowa prowadzona przez Moskwę oraz pełnoskalowy konflikt od lutego 2022 roku pokazują, że oba warianty są realne. Oczywiście trzeba dysponować nowoczesnymi technologiami, ale też nie wolno zapominać o tradycyjnych i konwencjonalnych rozwiązaniach, które sięgają pamięcią z I wojny światowej. Sytuacja w Ukrainie jest dowodem jak ważna jest nawet wojna pozycyjna. Wszystko zależy, jakimi narzędziami będzie operował przyszły przeciwnik.
Czy Polska również powinna rozważyć budowę linii obrony w okolicach Przesmyku Suwalskiego?
Wiele polskich ekspertów wojskowych przewiduje, że przyszłe możliwe uderzenie Rosji na Polskę obejmie atak lądowy. W takim scenariuszu wrażliwym miejsce może rzeczywiście być Przesmyk Suwalski i zrozumiałe są rekomendacje dla Polski ws. przygotowania się na ewentualne zagrożenie, tak jak to robi Litwa, Łotwa i Estonia.
W moim przekonaniu trzeba się jednak bardziej przygotować na atak powietrzny. Nasza sytuacja różni się od państw bałtyckich, ponieważ Moskwa nigdy nie deklarowała przejęcia terytorialnego Polski i nie zamierza budować własnego imperium w oparciu O nasz kraj, kończąc swoje granicę na Odrze. Rosja raczej będzie dążyć do złamania Polski jako członka NATO, aby udowodnić, że Sojusz nie jest w stanie przeciwdziałać jej atakowi.
Uważam, że musimy być gotowi na atak rakietowy, z powietrza i artyleryjski dalekiego zasięgu. To wymaga od nas wzmocnienia obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej . To powinien być dla Polski priorytet w przygotowaniach do obrony przed potencjalną rosyjską agresją, ale oczywiście nie wykluczam konieczności podejmowania działań na lądzie.
Sztuka obrony polega na tym, aby nie dawać przeciwnikowi możliwości wykorzystania słabych elementów naszej obrony. Ważna jest ochrona Przesmyku Suwalskiego i obrona lądowa, ale nie wolno zapominać o obronie powietrznej.
Rozmawiał Jacek Perzyński
Pacek: Póki co Rosja nie stanowi zagrożenia dla Europy (ROZMOWA)