Państwo Islamskie sprzedawało ropę Asadowi. Są dowody

28 kwietnia 2016, 08:00 Alert

(Wall Street Journal/AP/Teresa Wójcik)

Rafineria Baiji w Iraku - okolice
Rafineria Baiji w Iraku - okolice

Wśród dokumentacji znalezionej przy zabitym w ubiegłym roku jednym z przywódców Państwa Islamskiego Abu Sajafie znaleziono ściśle tajną księgowość systematycznej sprzedaży dużych ilości ropy syryjskiemu dyktatorowi Assadowi.  Kilka dni temu obszerną informację o działalności  Abu Sajafa zamieścił Wall Street Journal. Handlarz ropą z Państwa Islamskiego, z pochodzenia Tunezyjczyk, po obaleniu Saddama Husajna przybył do Iraku, aby „walczyć z Amerykanami”. Ostatecznie został nafciarzem i finansistą Państwa Islamskiego.

Z profesjonalnie prowadzonej ksiegowości wynika, że Sajaf stworzył rozległą sieć handlową dzięki której sprzedawał hurtowo imponujące ilości ropy, co przynosiło bardzo duże dochody terrorystom. Dzięki temu Państwo Islamskie stało się najbogatszą organizacją terrorystyczną na świecie. Z przejętej księgowej dokumentacji wynika ponad wszelką wątpliwość, że łączne przychody Państwa Islamskiego ze sprzedaży ropy za okres 6 miesiecy w 2015 r. wyniosły 289,5 mln dol. Największy średni miesięczny przychód – 40 mln dol. –  w ostatnich miesiącach uzyskiwano z dostaw dla państwa syryjskiego prezydenta Baszara el Assada.

Dzięki działalności Abu Sajafa wydobycie ropy ze znajdujących się w rękach dżihadystów najbogatszych syryjskich złóż przebiegało bardzo sprawnie. Najwięcej, bo 72 proc. przychodów  pochodziło z pól w prowincjach Deir Ezur i Al-Hasaka gdzie wydobycie nadzorował on sam bezpośrednio. Prace wydobywcze prowadzili wykwalifikowani wiertacze i inżynierowie, nieustannie zagrożeni wyrokiem śmierci. Ale sądząc z dokumentów księgowych Abu Sajafa opłacani byli dobrze, otrzymywali wynagrodzenia do ośmiu razy wyższe niż przeciętna w Państwie Islamskim. Byli też dobrze zaopatrzeni w żywność. Jednak zagrażały im, oprócz terroru bojowników, bombardowania przeprowadzane systematycznie przez amerykańskie lotnictwo.

Sprzedaż ropy była prowadzona dwoma systemami. Od 2014 r. ropę od Abu Sajafa kupowali prywatni handlarze, którzy swoimi cysternami odbierali ją bezpośrednio od producentów i należność płacili gotówką w dolarach. Tę ropę sprzedawali natychmiast lokalnym rafineriom, produkującym benzynę, „eksportowaną”  nielegalnie przez przemytników do zagranicznych stacji benzynowych. Drugi system słuzył do hurtowej sprzedaży ropy syryjskiemu reżimowi Assada albo przemytnikom i hurtownikom do Turcji.  

Wśród dokumentów księgowych Abu Sajafa jest pismo, które otrzymał od władz Państwa Islamskiego, w którym jest proszony o wskazówki, według których należy uregulować handlowe stosunki z syryjskimi „biznesmenami powiązanymi  z Assadem. Nie może tak być, że ludzie reżimu Assada i ludzie Państwa Islamskiego, których łączą wielomilionowe interesy potem się wzajemnie zabijają”.

Duża część ropy wydobywanej w islamskim Państwie jak dowodzi księgowość Abu Sajafa była przeznaczona dla odbiorców tureckich. Transportem zajmowali się doświadczeni przemytnicy, których cysterny bez problemów pokonywały granice turecko-syryjską na odcinku pomiędzy dwoma kantonami kontrolowanymi przez Kurdów. W ostatnich dokumentach Abu Sajafa jest zapis, że kurdyjskie oddziały zaczęły atakować te przemytnicze konwoje z ropą, albo sygnalizować je amerykańskim siłom lotniczym, co kończyło się bombardowaniem. Jak wiadomo, amerykańskie samoloty często atakują całą naftową infrastrukturę w islamskim Państwie.  W ten sposób – według szacunków amerykańskich, zniszczono jedną trzecią „naftowego przemysłu” terrorystów.  Mimo to, Państwo Islamskie nadal uzyskuje dziennie z handlu ropą około 1 mln dol., a system sprzedaży i przemytu zorganizowany przez Abu Sajafa nadal sprawnie funkcjonuje. Obecnie kieruje nim francuski dżihadysta Abu Mohammed al-France.

Naftowy oligarcha Państwa Islamskiego Abu Sajafi został zabity w ub.r. w czasie niespodziewanego ataku na jego zakonspirowaną posiadłość w Syrii.