Macron w wywiadzie przekonywał, że Francja jest gotowa do dyskusji na temat europejskiego odstraszania nuklearnego. – Polacy mówią, że chcieliby francuskich bomb nuklearnych na swym terytorium – wskazał dziennikarz. – Jesteśmy gotowi otworzyć tę dyskusję – odpowiedział Macron. Krytycy, jak doradca prezydenta Litwy mówią wprost: takie umowy podważają wiarygodność NATO. Zwolennicy, jak generał Roman Polko, wierzą, że to znak, iż “Europa zaczyna się budzić”.
Macron w telewizyjnym wywiadzie przekonywał, że Francja jest gotowa do dyskusji na temat europejskiego odstraszania nuklearnego. Wskazał na dialog z Polską i Niemcami. Zastrzegł jednak, że Francja nie będzie płacić za bezpieczeństwo innych, nie obniży własnego bezpieczeństwa i że decyzja o użyciu będzie po jej stronie.
Polko: dobry krok do samodzielności strategicznej
– Z pewnością USA nie występują z NATO, kluczowe jest to, żeby Waszyngton równoważył rosyjski arsenał. Cenne jest jednak to co robi prezydent Macron. Uważam, że jest to krok w kierunku budowania samodzielności strategicznej Europy – komentuje dla Biznes Alert generał Roman Polko, były szef GROM-u.
Dodaje, że “odważne wypowiedzi francuskiego prezydenta, który dąży do niezależności Europy są dobre dla Polski”. – Służą poprawie naszego bezpieczeństwa. Oczywiście nie można jeszcze wyrokować, trzeba poczekać na konkrety – mówi.
– Unia Europejska musi być silna, mówić jednym głosem, który jednak nie jest w kontrze do NATO czy Stanów Zjednoczonych, ale mówi razem z nimi – podkreśla Polko.
Generał mówi, że istnieje różnica między potencjałem USA i Rosji (które posiadają po około 5-6 tysięcy głowic), a Francją mającej w przybliżeniu 150. Zauważa jednak, że sama ilość nie jest tak ważna, to zdolność do użycia buduje potencjał odstraszania.
Doradca ds. bezpieczeństwa: to podważa wiarygodność NATO
Nie wszyscy podzielają ten optymizm. Deividas Matulionis, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa, skrytykował podpisany 9 maja polsko-francuski traktat w Nancy, który ma być podstawą do dalszej współpracy wzmacniającej bezpieczeństwo i, jak mówił premier Donald Tusk, otwiera dialog nad parasolem nuklearnym nad Europą.
– Inicjatywy takie jak polsko-francuski traktat z Nancy, obejmujący m.in. gwarancje bezpieczeństwa, mogą podważyć wiarygodność NATO – powiedział litewski polityk.
– Nie mamy powodu, aby nie ufać polityce odstraszania i obrony NATO, która została ostatnio skonsolidowana i zmierza w kierunku znacznie silniejszego wymiaru obronnego – dodał.
Wyraził zdanie, że trudno dostrzec wartość dodaną traktatu z Nancy. Podkreślił, że Sojusz posiada dobrze funkcjonujące plany regionalne, posiada niezbędne uprawnienia a siły powietrzne i morskie „również działają całkiem dobrze”.
Zdaniem litewskiego polityka jedyne czego brakuje NATO to zwiększenie funduszu na rozbudowę potencjału militarnego. Matulionis wyraził nadzieję, że szczyt Sojuszu w Hadze może to zmienić.
Media: to delikatna sprawa
Deklaracje prezydenta Francji komentuje też opiniotwórczy dziennik Financial Times, zachowując ostrożność co do zapowiedzi polityka.
– Dla Macrona rozmowy z europejskimi sojusznikami na temat rozszerzenia ochrony nuklearnej są delikatną sprawą, biorąc pod uwagę, jak ważną rolę odgrywa ta broń w obronności Francji i jej wizji własnej suwerenności – czytamy w publikacji z 13 maja.
– Choć dyskusje wciąż trwają, nie doprowadzą one prawdopodobnie do rewizji francuskiej doktryny nuklearnej – podaje Finacial Times powołując się na francuskiego urzędnika.
Analityk PISM – projekt na długie lata
Do wypowiedzi Macrona odnosi się Artur Kacprzyk, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i ekspert w dziedzinie polityki odstraszania nuklearnego.
– Rozmieszczenie broni jądrowej u sojuszników byłoby rewolucyjną zmianą w polityce nuklearnej Francji i mocnym sygnałem do Rosji. Myślę, że niejeden francuski ekspert i urzędnik jest zaskoczony tymi słowami. Przy czym realizacja takiego pomysłu wykraczałaby poza kadencję Macrona – zauważa we wpisie na X. Najbliższe wybory prezydenckie we Francji odbędą się w 2027 roku.
Odnosi się też do scenariusza, w którym faktycznie francuska broń stacjonowała w Polsce. – Nawet pomijając kwestie negocjacji politycznych i technicznych, budowa niezbędnej infrastruktury zajęłaby zapewne kilka lat. Podobnie jak pozyskanie dodatkowych sił jądrowych. Macron zaznaczył, że taka współpraca nie mogłaby uszczuplać potencjału potrzebnego do ochrony samej Francji – pisze analityk PISM na portalu społecznościowym.
Broń jądrowa w Polsce
Polska od lat wyraża chęć na wzięcie udziału w Nuclear Sharing. W ramach tej koncepcji część arsenału nuklearnego USA jest lokowane na terenie ich sojuszników, ale użycie pozostaje w gestii Waszyngtonu. Również to Stany Zjednoczone są głównym gwarantem nuklearnym Sojuszu.
– Obecność głowic jądrowych na terytorium Rzeczpospolitej to ogromne przedsięwzięcie infrastrukturalne związane m.in. z ich zabezpieczeniem. Jest to jednak gwarancja bezpieczeństwa. Polska zabiegała o współpracę z USA. Taki wzrost zaangażowania ze strony Waszyngtonu byłby bardzo mocnym sygnałem, że nie wycofają się z tego rejonu, ani nie osłabią wsparcia – wyjaśnia generał Polko.
– Niestety, prezydent Trump, swoim niezbyt obliczalnymi działaniami, które bardziej krytykowały Europę niż Rosję, zasiał duże wątpliwości co do udziału USA w NATO – zauważa.
Biznes Alert / PAP / Financial Times / X / Marcin Karwowski