Paszkowski: Nie będzie problemu z dostępnością paliw w Polsce. Może być problem z ich ceną (ROZMOWA)

1 lutego 2023, 07:30 Energetyka

– Nie musimy obawiać się braku paliw po wprowadzeniu embarga na produkty naftowe z Rosji, wyzwaniem może być jednak ich cena – mówi dr Michał Paszkowski z Instytutu Europy Środkowej w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Piątego grudnia weszło unijne embargo na ropę naftową z Rosji oraz cena maksymalna na ten produkt w ramach G7. Czy po ponad miesiącu obowiązywania tych restrykcji możemy wyciągnąć jakieś wnioski?

Michał Paszkowski: Tak, ale na chwilę obecną raczej cząstkowe. Na pewno spadają dostawy morskie ropy naftowej z Rosji do Europy, co też pokazują dane Międzynarodowej Agencji Energii. Nie następuje jednak spadek wydobycia tego surowca w Rosji, gdyż zarówno duża część ropy naftowej jest przekierowywana do regionu Azji i Pacyfiku oraz następuje też proces maksymalizacji produkcji oleju napędowego, który nadal trafia do Europy. Jeszcze nie tak dawno Rosjanie starali się przede wszystkim maksymalizować wykorzystanie ropy naftowej w rafineriach gdzie byli udziałowcami, a więc na Sycylii w rafinerii ISAB we Włoszech, w Panczewie w Serbii, czy w Burgas w Bułgarii. Obecnie, z uwagi na zmiany właścicielskie oraz sankcje będzie to utrudnione. Jednocześnie spadają dochody Rosji ze sprzedaży surowca i w ocenie Międzynarodowej Agencji Energii w grudniu 2022 roku zmalały o 3 mld dolarów w ciągu miesiąca. Co do bardziej trwalszych zmian rynkowych trzeba jeszcze trochę poczekać, gdyż nadal nie wiadomo jakie zmiany nastąpią na rynku w lutym 2023 roku, kiedy wejdą w życie sankcje na produkty paliowe z Rosji.

Czy i jak Rosja próbuje obchodzić te restrykcję? Czy Zachód ma narzędzia do monitorowania i zapobiegania takim działaniom? 

Należy pamiętać, że od początku wojny Rosja starała się ulokować na rynku jak największą ilość ropy naftowej oraz produktów i to zarówno oficjalnie, jak i półoficjalnie. Zatem tak, Rosja stara się obchodzić wprowadzone sankcje, przy czym dużo tutaj zależy od importerów i to głównie paliw. W kontekście ropy naftowej nie można tak po prostu kupić ropę naftową z Rosji i powiedzieć, że to jest dla przykładu surowiec z Nigerii. Każdy ładunek jest sprawdzany pod względem fizyko-chemicznym i nie można pomylić się w tym względzie. Zatem jest mała szansa na obchodzenie przez Rosję sankcji na ropę naftową, co też widać w statystykach, gdzie większość ładunków trafia do Indii oraz Chin. Natomiast większy problem jest przy produktach, gdyż nie można praktycznie określić źródła pochodzenia takiego paliwa. Dlatego też większe pole do obchodzenia sankcji będzie po stronie właśnie paliw.

Natomiast, czy są odpowiednie narzędzia do monitorowania takich praktyk? Tak, gdyż funkcjonują wyspecjalizowane firmy, które śledzą ruchy tankowców, ale często w takich sytuacjach produkt trafia do pośrednika, a później jest kierowany do miejsca docelowego. Jeżeli, co jest mało prawdopodobne, odpowiednie urzędy i instytucje korzystałyby z takich narzędzi to pewnie proces byłby ułatwiony, ale uwzględniając specyfikę rynku oraz aktywność Rosji, aby obchodzić sankcje można przewidywać, że nawet po piątym lutego część produktu sprzedawanego na rynku w Europie będzie pochodzić z Rosji.

Jakie zmiany w związku z wprowadzonym embargiem widzimy na rynku europejskim? Czy widać rewolucje, czy raczej rynek już się wcześniej dostosował do zmiany? 

Rafinerie pracują i planują działania z dużym wyprzedzeniem, więc w większości przypadków już są ustalone kontrakty na dostawy surowca lub też niektóre zakłady liczą na większą dostępność ropy naftowej odpowiedniej jakości na rynku spot. Co do zmian to w sposób naturalny zamiennikiem dla ropy naftowej z Rosji – oczywiście nie idealnym, bo takiego nie ma – są gatunki z Bliskiego Wschodu, głównie z Arabii Saudyjskiej, Iraku lub Iranu. W ostatnim czasie rosły też dostawy surowca do Europy z Afryki, Norwegii oraz Gujany. Ciekawym przykładem jest tutaj ropa naftowa z Norwegii, gdyż flagowy gatunek, a więc Johan Sverdrup jest zbliżony gatunkowo do Urals. Obecnie na tym złożu trwają przygotowania do zakończenia realizacji drugiej fazy jego zagospodarowania, a produkcja docelowo ma wzrosnąć z poziomu ok. 535 tys. baryłek dziennie do ok. 720 tys. baryłek dziennie. Im większa dostępność gatunków porównywalnych do Urals tym lepiej dla rafinerii w Europie, które dotychczas dużo importowały takiego surowca.

W lutym wchodzi embargo na produkty naftowe z Rosji. Kto w Europie sprowadzał ich najwięcej, kto był od nich zależny i jak poradzą sobie państwa europejskie bez paliw rosyjskich?

Większość państw w Europie importuje olej napędowy, gdyż zdolności rafineryjne są w tym względzie niewystarczające, w przeciwieństwie do benzyny, która jest eksportowana. W kontekście konkretnych państw dużo tego paliwa importowała Francja oraz Wielka Brytania, przy czym wraz z wejściem w życie sankcji na produkt dojdzie zapewne do głębszych zmian. Ocenia się, że rafinerie z Bliskiego Wschodu, w tym z Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Kuwejtu, a także Indii oraz USA zwiększą dostawy do Europy, natomiast Rosja przekieruje swój produkt do Afryki oraz Ameryki Południowej. Jeżeli uda się w ten sposób zbilansować rynek to idealnie, ale zapewne przez kilka pierwszych tygodni może dojść do pewnych zawirowań co tym samym może doprowadzić do wzrostu cen paliw. Trzeba też pamiętać o dwóch aspektach. Po pierwsze – Chiny w ostatnim czasie zwiększyły kwoty eksportowe na produkty, więc na rynku międzynarodowym będzie więcej dostępnych paliw z tego kierunku, ale jednocześnie też zakończyły politykę „zero COVID”, co oznacza, że poziom konsumpcji paliw w tym państwie może wzrosnąć. Po drugie – w tym roku można oczekiwać, że zostaną w końcu oddane do eksploatacji nowe rafinerie w tym przede wszystkim w Nigerii.

Jak sankcje wpłyną na Polskę? Importowała większość diesla, w głównej mierze z Rosji. Skąd teraz będzie sprowadzać gotowe produkty naftowe i jak może to wpłynąć na rynek paliw?

Zapewne nie ma co się obawiać jeżeli chodzi o dostępność paliw w Polsce, gdyż jesteśmy członkiem Międzynarodowej Agencji Energii i posiadamy odpowiedni system zapasów. Zatem nawet jeżeli doszłoby do mniejszej dostępności produktu na rynku międzynarodowym to producenci uwolnią zapasy. Tym samym o dostępność raczej bym się nie martwił. Jeżeli chodzi o kierunek, to funkcjonujące w Polsce spółki handlujące paliwami mają swoje kanały importowe, które nie są do końca znane. Niemniej jednak można oczekiwać, że przede wszystkim produkt będzie importowany z hubu ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia), zatem w statystykach może być wykazywana Belgia oraz Holandia. Większym problemem, przede wszystkim po piątym lutego, będzie kwestia ceny, gdyż jak wskazywałem, pewne perturbacje mogą wpłynąć na wzrost ceny oleju napędowego na stacjach.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Na stacjach jest gorzej, a może być jeszcze drożej (ANALIZA)