Jak czytamy w dzisiejszym „Pulsie Biznesu”, Ministerstwo energii stoi na stanowisku, że do budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej potrzebny będzie partner, który dostarczy jedynie technologię, a nie jak planowano wcześniej zarówno technologię, jak i finansowanie.
„Z analiz przeprowadzonych przez ME wynika, że zaplanowany w Polskim Programie Energetyki Jądrowej kontrakt zintegrowany (obejmujący finansowanie i technologię – red.PB) jest jednym z najdroższych mechanizmów finansowania. Obarcza państwo, i w konsekwencji konsumentów, zbyt dużym ryzykiem i koniecznością podwyższonych opłat za energię. Nie chcemy takiego modelu. Stąd deklaracja ministra Krzysztofa Tchórzewskiego o zawieszeniu części programu związanego z modelem finansowym. W tej sytuacji wybór dostawcy zapewniającego technologię, dostawę, integrację i uruchomienie ma znacznie większy sens” – napisało biuro prasowe resortu energii w odpowiedzi na pytania „Pulsu Biznesu”.
ME jest też zdania, że projekt ma być finansowany ze środków krajowych.
„Mamy obecnie do czynienia z niestabilnością globalnego sektora finansowego. W tej sytuacji finansowanie tak dużego przedsięwzięcia ze źródeł krajowych jest bezpieczniejsze. Nabywcy energii będą przecież za nią płacić w złotówkach i to oni, w tych opłatach, pokryją koszt inwestycji. Ekspozycja na ryzyka kursowe to zbędny element ryzyka inwestycyjnego i kosztów” – napisano w informacji przekazanej „Pulsowi Biznesu” przez Ministerstwo Energii.
Według gazety, z nieoficjalnych informacji wynika, że w potencjalnymi podmiotami, które mogłyby finansować budowę elektrowni jest m.in. PZU, Polski Fundusz Rozwoju oraz PGE.
Puls Biznesu/CIRE.PL