System finansowania przedsięwzięć ekologicznych powinien zmienić się z bankowego na inwestycyjny – powiedział w czwartek w Brukseli prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys na konferencji poświęconej sposobom finansowania projektów ekologicznych.
Zmiana podejścia
Zorganizowana przez Komisję Europejską konferencja „Finansowanie zrównoważonego wzrostu” poświęcona była projektom włączającym prywatny sektor finansowy do przedsięwzięć o charakterze ekologicznym.Uczestnicy spotkania, podczas którego wystąpili m.in. szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, prezydent Francji Emmanuel Macron, a także były burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, zastanawiali się nad stworzeniem praktycznych zachęt i procedur umożliwiających instytucjom finansowym większe zaangażowanie w działania na rzecz ochrony środowiska oraz realizację zadań, jakie wyznaczyła sobie w tej dziedzinie Unia Europejska.
Borys, który wziął udział w panelu na temat sposobów przełożenia unijnej strategii na konkretne działania finansowe, podkreślał, że do znaczącego zwiększenia nakładów na ekologię potrzebna jest zmiana dotychczasowego podejścia w finansowaniu: z ostrożnego, do jakiego przyzwyczajone są europejskie banki, na bardziej odważne – kapitałowe.
„We wprowadzaniu unijnego planu w życie widzę zasadniczą trudność. Inwestowanie w przedsięwzięcia ekologiczne jest niestety mniej przewidywalne i, co podkreśla wielu inwestorów, mniej atrakcyjne” – powiedział. Jego zdaniem jedną z głównych przeszkód w tym procesie jest niewystarczający poziom rozwoju odpowiednich technologii. „Technologie te nie są na tyle zaawansowane, by zagwarantować inwestorom zyski” – podkreślał szef Polskiego Funduszu Rozwoju.
Autobusy elektryczne
Jako przykład podał inicjatywę polskich władz, które starają się zachęcać samorządy lokalne do zakupu autobusów elektrycznych. „Niestety okazuje się, że autobusy elektryczne są od 30 do 50 proc. droższe niż tradycyjne. Bo ta technologia jest wciąż droga” – argumentował.
Borys, który jest jednocześnie przewodniczącym Rady Nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego, uważa, że gdyby zaawansowanie technologiczne było wystarczające, to „zielone obligacje” proponowane przez Komisję Europejską jako zachęta do inwestycji ekologicznych byłyby niepotrzebne. „Inwestorzy sami kierowaliby się tam, gdzie mogliby się spodziewać zysków” – wyjaśniał.O znaczeniu „zielonych obligacji” w urynkowieniu działań na rzecz ochrony środowiska mówili też inni uczestnicy panelu, m.in. prezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego Werner Hoyer czy Hans Bruyninckx, szef europejskiej agencji Środowiska (EEA). Ich zdaniem skuteczne włączenie sektora prywatnego w tego typu przedsięwzięcia jest w obecnej chwili jak najbardziej możliwe, wymaga jednak zasadniczej, systemowej zmiany w kulturze inwestycyjnej.
Jeden procent na ekologię
W rozmowie z PAP Borys zaznaczył, że chociaż przedstawiony przez Komisję Europejską w marcu br. 10-punktowy plan działań w dziedzinie transformacji energetycznej kładzie duży nacisk na tego rodzaju zachęty, to obecnie zaledwie niecały 1 proc. aktywów bankowych i funduszy inwestycyjnych czy emisji obligacji przeznacza się na inwestycje związane z ochroną środowiska. „Chociaż z drugiej strony trzeba przyznać, że ten rynek bardzo się rozwija” – zaznaczył. Przypomniał jednocześnie że Polska była pierwszym krajem na świecie, który w 2016 r. wyemitował „zielone obligacje” o wartości 750 mln euro.
Borys zwracał uwagę, że obecnie duży nacisk kładzie się na właściwe zdefiniowanie zielonych inwestycji, by mogły być sprawnie wdrożone do regulacji sektora bankowego i branży funduszy inwestycyjnych i stać się częścią podejmowania decyzji finansowych. „Pozwoli to kierować środki, które są jak najbardziej potrzebne z perspektywy długoterminowego, zrównoważonego rozwoju” – wyjaśniał. Dotyczy to przede wszystkim inwestycji w energetykę, transport i tzw. gospodarkę o obiegu zamkniętym, a także infrastrukturę i energooszczędne mieszkalnictwo.
Podkreślił też, że ważne jest, by plan działań UE, zmierzający do zrealizowania celów polityki klimatycznej, był „raczej transformacją, a nie rewolucją”. „Jest to szczególnie ważne dla Polski, która, jeśli idzie o produkcję elektryczną, związana jest silnie z technologią opartą na węglu. Potrzebny jest więc czas na tego typu inwestycje” – dodał.Plan działania, ogłoszony 8 marca prze Komisję Europejską, jest częścią inicjatyw podejmowanych w ramach unii rynków kapitałowych (CMU). Ma on powiązać bezpośrednio działalność sektora finansowego w Europie z konkretnymi potrzebami unijnej gospodarki, by uzyskać rozwiązania korzystne dla środowiska i rozwoju społecznego. Plan ten ma również przyczynić się do wprowadzenia w życie postanowień paryskiego porozumienia klimatycznego i unijnego planu działań na rzecz zrównoważonego rozwoju.
Polska Agencja Prasowa