Roczne wydobycie węgla w Polskiej Grupie Górniczej przekroczy w tym roku 30 mln ton, natomiast o ile przekroczy, trudno powiedzieć – ocenił w poniedziałek minister energii Krzysztof Tchórzewski. Pierwotny plan PGG na 2017 r. wynosił 32 mln ton.
Minister był pytany o ocenę pracy i spodziewany wynik PGG podczas wizyty na pilotażowym projekcie PGNiG szczelinowania hydraulicznego pokładu węgla w Gilowicach (Śląskie).
– Dzienne wydobycie w PGG rośnie. Więc w jakim zakresie na koniec roku? Myślę, że wydobycie przekroczy 30 mln ton, natomiast w jakim zakresie – trudno mi powiedzieć. Plan był na 32 mln ton. Osiągnięcie planu PGG chyba będzie trudne, natomiast cieszy ten systematyczny wzrost wydobycia – uznał Tchórzewski.
„Idzie całkiem nieźle”
Pytany, czy odchylenie od planu to wina zarządu PGG ocenił, że nie widzi takiej winy. Zaznaczył, że plan powstawał na bazie danych oceniających możliwości poszczególnych kopalń, jak i w kontekście efektu integracyjnego wiążącego się z tworzeniem Grupy.
– Problem widziałbym w postępie inwestycyjnym. Przez wiele lat nowych inwestycji, otwierania nowych ścian w górnictwie, było coraz mniej. To spowodowało, że spora grupa ludzi znalazła sobie inną pracę i tak naprawdę nie było komu realizować tych inwestycji – wyjaśniał Tchórzewski.
Zaznaczył, że niezrealizowanie w tym kontekście planu nie oznacza winy zarządu. – Sprawy organizacyjne, przetargowe – te wszystkie rzeczy były przygotowane. Ale nowe ściany pojawiają się, wydobycie rośnie i w moim przekonaniu idzie całkiem nieźle – mówił.
Tarapaty finansowe
Proszony o ocenę pracy zarządu PGG, Tchórzewski powiedział, że jest ona dobra. – Przebrnięcie tych wszystkich spraw organizacyjnych w firmie i wyjście na prostą w tak dużym przedsiębiorstwie; eksperci zachodni twierdzili, że trzeba się liczyć, że firma będzie się restrukturyzowała i od nowa organizowała co najmniej trzy lata. Tymczasem jesteśmy tak naprawdę po kilku miesiącach – przypomniał.
Minister podkreślił, że z przekształceniami branży wiązały się też „ogromne tarapaty finansowe”. – Musimy patrzeć, że pewne rzeczy zostały odłożone w czasie i trzeba będzie je rozwiązywać. Czas szybko biegnie, za chwilę zakończą się te zawieszenia płacowe, czyli ofiara pracowników. Także myślę, że czasy trudne nas jeszcze czekają, jak zawsze zresztą w działalności gospodarczej. Ale idzie ku dobremu – zdiagnozował.
W połowie października br. wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski mówił w Senacie, że tegoroczne wydobycie węgla w PGG będzie o ok. 1 mln ton mniejsze od zakładanego (nieoficjalnie padały wówczas wielkości między 30,5 a 31 mln ton – PAP), choć akcentował, że ostatecznie ubytek względem planu może też być mniejszy.
Wiceminister przypomniał, że aby utrzymać wielkość wydobycia węgla na odpowiednim poziomie, kopalnie odbudowują fronty wydobywcze. W latach 2017-2020 Polska Grupa Górnicza przeznacza na inwestycje ponad 7,2 mld zł.
PAP