PGNiG potwierdza, że jest zainteresowane pływającym terminalem LNG w Zatoce Gdańskiej, czyli tzw. FSRU. Drugi gazoport da Polsce dodatkowy gaz spoza Rosji i ma powstać szybciej od pierwotnych planów.
Spółka PGNiG podaje, że złożyła zamówienie na usługe regazyfikacji (zamiany LNG w gaz lotny) w ramach pierwszej fazy Open Season rozpoczętej przez Gaz-System. Ta procedura pozwoli zweryfikować zainteresowanie uczestników rynku, a zgłoszenie PGNiG je potwierdzi.
– Dzięki podpisanym kontraktom PGNiG będzie dysponowało wolumenem LNG gwarantującym bezpieczeństwo energetyczne Polski. Same kontrakty amerykańskie stanowią około 9 mld metrów sześc. W polityce dywersyfikacji istotne jest jednak nie tylko pozyskanie gazu, ale także posiadanie odpowiednich możliwości infrastrukturalnych pozwalających na jego import – podkreśla Paweł Majewski, prezes PGNiG. – Mamy także ambicje zwiększenia swoich udziałów na międzynarodowym rynku gazu, zwłaszcza w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego też decydujemy się na dodatkową rezerwację mocy regazyfikacyjnych. Nie ukrywamy, że planowaną gdańską jednostkę FSRU traktujemy priorytetowo.
PGNiG przypomina, że projekt będący przedmiotem Open Season FSRU zakłada umiejscowienie w rejonie Gdańska pływającej jednostki FSRU zdolnej do wyładunku, składowania i regazyfikacji LNG oraz do prowadzenia procesu regazyfikacji na poziomie do 6,1 mld m3 paliwa gazowego rocznie.
Założenia aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku przewidują przyspieszenie FSRU w Zatoce Gdańskiej, który pierwotnie miałby być dostępny w 2028 roku, ale atak Rosji na Ukrainę spowodował, że Polacy sięgną po niego szybciej. To statek do magazynowania i regazyfikacji, który można kupić lub wydzierżawić. Podobny działa już na Litwie czy w Chorwacji.
Zgłoszenie PGNiG stanowi przesłankę do decyzji inwestycyjnej o sprowadzeniu FSRU do Gdańska.
PGNiG/Wojciech Jakóbik