Czy niemiecka transformacja energetyczna (Energiewende) jest skazana na porażkę? Czy w dobie kryzysu energetycznego i braku stabilności dostaw energii jest możliwe osiągnięcie 100 procent OZE? BiznesAlert.pl rozmawiał z Piotrem Grądzikiem, wieloletnim współpracownikiem portalu i inżynierem dyspozycji mocy w Niemczech.
Kiedy Niemcy wyłączyły ostatnią elektrownie jądrową, Finlandia uruchomiła reaktor Olkiluoto 3. Berlin ma zupełnie inne podejście do udziału atomu w miksie energetycznym niż inne stolice.
– Wyłączenie ostatniej elektrowni jądrowej w Niemczech ma niewiele wspólnego z Energiewiende, bo w zasadzie takie obiekty są bezemisyjne i mogłyby dobrze współgrać z niemiecką transformacją energetyczną – mówi Piotr Grądzik.
Warto zwrócić uwagę, że działanie elektrowni jądrowych w Niemczech chwilowo zostało wydłużone do kolejnego sezonu grzewczego z powodu kryzysy energetycznego wywołanego przez Rosję. W tym czasie Zieloni dążą do osiągnięcia 100 procent miksu energetycznego z OZE bez atomu.
– Partia Zielonych powstała na fundamencie sprzeciwu wobec atomu. Teraz gdy Zieloni są w kolacji rządowej mogą wpływać na takie zmiany, chociaż decyzja o wyłączeniu elektrowni jądrowych zapadła w 2011 roku po katastrofie elektrowni w Fukushimie – podkreśla.
– Gdy w Niemczech brakuje energii, muszą importować z energię z Francji i Szwajcarii. Paradoksalnie, Energiewiende generuje rekordowe emisje CO2 – wskazuje Grądzik.
Opracował Jacek Perzyński