icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Piotrowski: Nie należy łączyć atomu z Bełchatowem

Odbyło się kolejne polsko-japońskie seminarium poświęcone energetyce jądrowej. Na sali byli obecni przedstawiciele GE Hitachi i Mitsubishi – japońskich firm, które mogłyby wziąć udział w budowie polskiej elektrowni jądrowej. Minister Piotrowski odniósł się do tezy raportu kwestionującego szanse atomu w Polsce.

Spotkanie otworzył wiceminister energii Andrzej Piotrowski. Jego głównym tematem były doświadczenia Japonii z katastrofy nuklearnej w Fukushimie jako lekcji na rzecz poprawy standardów technologii.

– Jest dużo oczekiwań odnośnie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Zapewniam, że jesteśmy na właściwym szlaku. Przed decyzją rządu media stają się nerwowe i pojawia się wiele koncepcji, które nie mają wiele wspólnego z prawdą. Gazety tworzą wiele konstrukcji, które nigdy nie staną się rzeczywistością. Mamy plan, a miks energetyczny jest starannie planowany – powiedział Piotrowski. – Mamy inne plany wobec Bełchatowa niż budowę elektrowni jądrowej. Jak wiadomo, lokalizacja obiektu będzie się znajdowała gdzie indziej – powiedział.

Odniósł się w ten sposób do raportu Instytutu Jagiellońskiego i Związku Pracodawców Polskich Sektora Energii, który stawia tezę, że elektrowni jądrowej nie uda się zbudować przed wyłączeniem Elektrowni Bełchatów, której moc mogłaby zastąpić energia z atomu. Zdaniem Piotrowskiego projekt jądrowy należy rozwijać niezależnie od planów wobec obiektu w Bełchatowie.

– Musimy pamiętać, że podnosząc poziom bezpieczeństwa jednocześnie podnosimy koszty. A nie ma czegoś takiego jak bezpieczeństwo absolutne, stuprocentowe. Możemy się do tej granicy coraz bardziej zbliżać, ale nigdy jej nie osiągniemy – mówił Piotrowski. Jak dodał, z perspektywy państwa, wydanie pieniędzy na jeszcze większe podniesienie poziomu bezpieczeństwa elektrowni jądrowej powoduje, że być może nie zostaną wydane na inny ważny cel.

Dyrektor departamentu energii jądrowej w ME Józef Sobolewski ocenił z kolei, że w przypadku energetyki jądrowej największe ryzyko nie ma charakteru finansowego, tylko polityczny. W ciągu 60 lat działania elektrowni mogą zdarzyć się różne rządy, mające różne poglądy na atom – wyjaśniał. Sobolewski dodał, że polityczna decyzja rządu co do realizacji polskiego programu jądrowego powinna zapaść do końca roku. Na razie ME opracowało modele finansowe, spośród których rząd będzie mógł wybierać. Zakładamy w nich głównie udział kapitału krajowego, ale bez udziału budżetu państwa – podkreślił Sobolewski.

Jeden z uznanych japońskich ekspertów ds. bezpieczeństwa, prof. Kenta Murakami przedstawił własną analizę okoliczności, które przyczyniły się do takiego, a nie innego rozwoju wypadków w Fukushimie po wielkim trzęsieniu ziemi z wiosny 2011 r. Jak przypomniał, już 10 lat wcześniej międzynarodowa misja wskazała, że japoński regulator jądrowy wydaje zbyt dużo szczegółowych decyzji, a operatorzy elektrowni co prawda rygorystycznie je wypełniają, ale jednocześnie nie wychodzą poza narzucone rozwiązania.

TEPCO – operator elektrowni w Fukushimie – polegało wyłącznie na decyzjach regulatora, w firmie zabrakło własnych refleksji nt. bezpieczeństwa i dyskusji nad nimi – wskazywał Murakami. Jego zdaniem, poprawa bezpieczeństwa powinna być ciągłym procesem, z dyskusją nad pomysłami ze wszystkich stron, i – jak podkreślał – w takim właśnie kierunku zmieniono japoński system na skutek wniosków z awarii.

Ambasador Japonii w Polsce Shigeo Matsutomi przypomniał, że celem energetycznej strategii Japonii jest osiągnięcie w 2030 r. poziomu 22-24 proc. energii elektrycznej z atomu. Obecnie jest to tylko kilka procent. W kraju działa pięć reaktorów, a ponad 20 czeka na decyzje regulatora oraz akceptację lokalnych społeczności. Jak podkreślił Matsutomi, w rezerwie jest jeszcze „opcja węglowa”, ale jest traktowana jako ostateczność.

W październikowych wyborach parlamentarnych zdecydowaną większość zdobyła koalicja, kierowana przez premiera Shinzo Abe, która zdecydowanie opowiada się za utrzymaniem energetyki jądrowej. Podobne stanowisko prezentuje też część opozycji. Japońskie społeczeństwo bezpośrednio nie deklaruje tak wysokiego poparcia dla atomu, jak wynika z układu w nowym parlamencie, ale rezultaty wyborów wskazują na bardziej praktyczne podejście do tego problemu – mówił z kolei Akio Toba, dyrektor JICC – centrum współpracy międzynarodowej organizacji japońskiego przemysłu jądrowego JAIF.

[AKTUALIZACJA: PAP, 13.11.2017 15:48]

Wojciech Jakóbik/Polska Agencja Prasowa

Jakóbik: Na atom jest już za późno? Raport zwiastujący bój

Odbyło się kolejne polsko-japońskie seminarium poświęcone energetyce jądrowej. Na sali byli obecni przedstawiciele GE Hitachi i Mitsubishi – japońskich firm, które mogłyby wziąć udział w budowie polskiej elektrowni jądrowej. Minister Piotrowski odniósł się do tezy raportu kwestionującego szanse atomu w Polsce.

Spotkanie otworzył wiceminister energii Andrzej Piotrowski. Jego głównym tematem były doświadczenia Japonii z katastrofy nuklearnej w Fukushimie jako lekcji na rzecz poprawy standardów technologii.

– Jest dużo oczekiwań odnośnie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Zapewniam, że jesteśmy na właściwym szlaku. Przed decyzją rządu media stają się nerwowe i pojawia się wiele koncepcji, które nie mają wiele wspólnego z prawdą. Gazety tworzą wiele konstrukcji, które nigdy nie staną się rzeczywistością. Mamy plan, a miks energetyczny jest starannie planowany – powiedział Piotrowski. – Mamy inne plany wobec Bełchatowa niż budowę elektrowni jądrowej. Jak wiadomo, lokalizacja obiektu będzie się znajdowała gdzie indziej – powiedział.

Odniósł się w ten sposób do raportu Instytutu Jagiellońskiego i Związku Pracodawców Polskich Sektora Energii, który stawia tezę, że elektrowni jądrowej nie uda się zbudować przed wyłączeniem Elektrowni Bełchatów, której moc mogłaby zastąpić energia z atomu. Zdaniem Piotrowskiego projekt jądrowy należy rozwijać niezależnie od planów wobec obiektu w Bełchatowie.

– Musimy pamiętać, że podnosząc poziom bezpieczeństwa jednocześnie podnosimy koszty. A nie ma czegoś takiego jak bezpieczeństwo absolutne, stuprocentowe. Możemy się do tej granicy coraz bardziej zbliżać, ale nigdy jej nie osiągniemy – mówił Piotrowski. Jak dodał, z perspektywy państwa, wydanie pieniędzy na jeszcze większe podniesienie poziomu bezpieczeństwa elektrowni jądrowej powoduje, że być może nie zostaną wydane na inny ważny cel.

Dyrektor departamentu energii jądrowej w ME Józef Sobolewski ocenił z kolei, że w przypadku energetyki jądrowej największe ryzyko nie ma charakteru finansowego, tylko polityczny. W ciągu 60 lat działania elektrowni mogą zdarzyć się różne rządy, mające różne poglądy na atom – wyjaśniał. Sobolewski dodał, że polityczna decyzja rządu co do realizacji polskiego programu jądrowego powinna zapaść do końca roku. Na razie ME opracowało modele finansowe, spośród których rząd będzie mógł wybierać. Zakładamy w nich głównie udział kapitału krajowego, ale bez udziału budżetu państwa – podkreślił Sobolewski.

Jeden z uznanych japońskich ekspertów ds. bezpieczeństwa, prof. Kenta Murakami przedstawił własną analizę okoliczności, które przyczyniły się do takiego, a nie innego rozwoju wypadków w Fukushimie po wielkim trzęsieniu ziemi z wiosny 2011 r. Jak przypomniał, już 10 lat wcześniej międzynarodowa misja wskazała, że japoński regulator jądrowy wydaje zbyt dużo szczegółowych decyzji, a operatorzy elektrowni co prawda rygorystycznie je wypełniają, ale jednocześnie nie wychodzą poza narzucone rozwiązania.

TEPCO – operator elektrowni w Fukushimie – polegało wyłącznie na decyzjach regulatora, w firmie zabrakło własnych refleksji nt. bezpieczeństwa i dyskusji nad nimi – wskazywał Murakami. Jego zdaniem, poprawa bezpieczeństwa powinna być ciągłym procesem, z dyskusją nad pomysłami ze wszystkich stron, i – jak podkreślał – w takim właśnie kierunku zmieniono japoński system na skutek wniosków z awarii.

Ambasador Japonii w Polsce Shigeo Matsutomi przypomniał, że celem energetycznej strategii Japonii jest osiągnięcie w 2030 r. poziomu 22-24 proc. energii elektrycznej z atomu. Obecnie jest to tylko kilka procent. W kraju działa pięć reaktorów, a ponad 20 czeka na decyzje regulatora oraz akceptację lokalnych społeczności. Jak podkreślił Matsutomi, w rezerwie jest jeszcze „opcja węglowa”, ale jest traktowana jako ostateczność.

W październikowych wyborach parlamentarnych zdecydowaną większość zdobyła koalicja, kierowana przez premiera Shinzo Abe, która zdecydowanie opowiada się za utrzymaniem energetyki jądrowej. Podobne stanowisko prezentuje też część opozycji. Japońskie społeczeństwo bezpośrednio nie deklaruje tak wysokiego poparcia dla atomu, jak wynika z układu w nowym parlamencie, ale rezultaty wyborów wskazują na bardziej praktyczne podejście do tego problemu – mówił z kolei Akio Toba, dyrektor JICC – centrum współpracy międzynarodowej organizacji japońskiego przemysłu jądrowego JAIF.

[AKTUALIZACJA: PAP, 13.11.2017 15:48]

Wojciech Jakóbik/Polska Agencja Prasowa

Jakóbik: Na atom jest już za późno? Raport zwiastujący bój

Najnowsze artykuły