W 2016 roku, po raz pierwszy w historii, niekwestionowanym liderem globalnego rynku energii pod względem tempa wzrostu stała się fotowoltaika. Wiele też wskazuje, że z trudem zdobytej pozycji łatwo nie odda – wynika z najnowszego raportu Międzynarodowej Agencji Energii.
Jak policzyła Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), prawie dwie trzecie wszystkich przyłączonych w ubiegłym roku mocy w światowej elektroenergetyce stanowiły odnawialne źródła energii. Spośród wszystkich technologii najszybciej rozwijała się fotowoltaika, która z 74 GW nowych mocy zanotowała wzrost aż o połowę większy niż w 2015 r. Tym samym moce przyłączone w źródłach słonecznych na całym świecie przekroczyły 300 GW.
Możliwe też, że szczyt rozwoju ma już za sobą energetyka wiatrowa, która w ubiegłym roku „urosła” globalnie jedynie o 49 GW i zanotowała spadek tempa o jedną piątą w porównaniu ze skalą projektów oddanych rok wcześniej. Wolniej rozwijała się także hydroenergetyka (32 GW nowych mocy i jednoczesny spadek tempa rozwoju o 8% w porównaniu z rokiem poprzednim).
Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że do 2022 roku moc zainstalowana w OZE wzrośnie o kolejne 43%, a potencjał źródeł słonecznych przekroczy 700 GW. Zdaniem autorów opracowania, OZE będą wtedy odpowiedzialne za 30% światowej produkcji energii elektrycznej (dziś stanowią ok. 24%). Co prawda za pięć lat nadal to węgiel będzie głównym źródeł energii elektrycznej na świecie, ale w tym czasie OZE zmniejszy dystans do lidera aż o połowę.
Azjatyckie tygrysy w natarciu
– Tylko do 2022 roku spodziewamy się przyrostu ponad 1000 nowych GW w OZE. To prawie połowa obecnych mocy w sektorze węglowym, których budowa zajęła 80 lat – mówi Fatih Birol, dyrektor wykonawczy IEA.
Co ciekawe, za dwie trzecie tego przyrostu odpowiadać będą tylko trzy kraje, tj. Chiny, Indie i USA, a to w dużej mierze dzięki dynamicznemu rozwojowi właśnie fotowoltaiki.
Jeszcze dekadę temu Chińczycy dysponowali zaledwie 100 MW mocy zainstalowanej w tej technologii. Łatwo o tym zapomnieć patrząc na dzisiejsze Państwo Środka, które w ciągu zaledwie 10 lat zwiększyło ten potencjał niemal 800-krotnie i osiągnęło nieporównywalny w skali globu poziom 77 GW zainstalowanych mocy.
– Chiny będą nie tylko wpływały na kształt rynku PV, ale będą go w zasadzie samodzielnie kształtowały. W zależnością od tego co zrobią (albo czego nie zrobią Chińczycy) rynek będzie zachowywał się w określony sposób – prognozuje Birol. Państwo Środka wiedzie zresztą prym również w kilku innych technologiach OZE, m.in. energetyce wodnej i lądowych farmach wiatrowych. Chińskie firmy odpowiadają za ponad 60% światowej produkcji paneli fotowoltaicznych, zaś ich rynek wewnętrzny pokrywa aż połowę światowego zapotrzebowania na takie instalacje. Warunki na rynku zaczynają dyktować również Indie, które lada moment, po raz pierwszy w historii, powinny wyprzedzić Unię Europejską pod względem nowych zainstalowanych mocy w OZE.
Trzeba łączyć stare z nowym, jak to zrobić? O tym w dalszej części artykułu na portal wysokienapiecie.pl