Kurella: Klucz do sukcesu fuzji Orlenu z PGNiG to rynek gazu

23 czerwca 2021, 07:30 Energetyka

Żar leje się z nieba, temperatury powietrza biją kolejne rekordy od Paryża po daleką Syberię, ale w zaciszu klimatyzowanych gabinetów zarządów i doradców trwa intensywna praca związana z projektem powstania nowego, multienergetycznego koncernu w Polsce. 35-stopniowe upały oraz euforia po zwycięskim remisie z Hiszpanią nie zwalniają jednak od myślenia, stąd też kolejna moja analiza dotycząca „nowego” Orlenu. Tym razem skupię się na niezwykle ważnej kwestii jaką jest – i powinna być – rola gazu w nowo powstałej firmie – pisze Jerzy Kurella, ekspert Instytutu Staszica.

Inauguracja budowy Gazociągu Polska-Słowacja fot. BiznesAlert.pl

Gaz jako naturalne przejście do paliw wodorowych

Należę do tych ekspertów branży energetycznej, którzy uważają, że przynajmniej do połowy XXI wieku rola metanu, w jego najszerszym rozumieniu, będzie absolutnie krytyczna i dominująca, jeśli na poważnie chcemy myśleć do zeroemisyjnej gospodarce do 2050 roku. Metan i dalej biometan są najtańszym, najbardziej efektywnym i najbardziej elastycznym zamiennikiem dla przemysłu oraz usług komunalnych opartych obecnie na węglu kamiennym i brunatnym. Dodatkowo, gaz będzie w coraz większym stopniu wypierał ropę w transporcie komercyjnym, co wzmocni jego pozycję jako wiodącego nośnika energii w skali globalnej.

Całkowicie zgadzam się z opiniami tych ekspertów, którzy twierdzą, że gaz jest paliwem „przejściowym”. Oczywiście tylko w tym sensie, że gaz będzie naturalnym „przejściem” do gospodarki opartej na paliwach wodorowych i okres tej transformacji będzie trwał przynajmniej 40-50 lat w skali globalnej. Dostrzegła to również Komisja Europejska, która w coraz większym stopniu otwiera się na metan jako źródło energii pierwotnej. Najlepszym tego przykładem jest ostatnia decyzja ministrów energii krajów UE z 11 czerwca 2021 roku, którzy prolongowali zgodę dla wsparcia finansowego transgranicznych projektów gazowych. Oczywiście, jeśli miałyby służyć realizacji celów klimatycznych określonych przez UE. Takie stanowisko jest praktyczną realizacją tzw. taksonomii zrównoważonych inwestycji Komisji Europejskiej z 21 kwietnia tego roku, gdzie co prawda inwestycje gazowe i jądrowe nie zostały bezpośrednio włączone do systemu wsparcia, ale jednoznacznie zapowiedziano, że decyzje (pozytywne) w tym względzie zostaną podjęte jeszcze w tym roku.

Zdecydują i tak klienci

Jak widać klimat dla „błękitnego paliwa” staje się bardziej przyjazny i faktów tych nie sposób pominąć przy projekcie połączenia Orlen i PGNiG. Już dziś Grupa Kapitałowa Orlen jest największym konsumentem gazu w Polsce, zużywając go nie tylko do procesów rafineryjnych, ale przede wszystkim do produkcji w zakładach chemicznych Anwilu, czy nowo powstających instalacjach Orlen Południe w Trzebini i Jedliczu. Nie można też zapominać, że bardzo istotnym odbiorcą gazu jest też Lotos, który w przypadku dojścia do jego fuzji z Orlen, jeszcze bardziej wzmocni portfolio gazowe nowego koncernu. Twarde dane mówią jednoznacznie: pozycja „gaz” będzie kluczowa dla nowego, multienergetycznego Orlenu.

Nasuwa się jednak pytanie, czy aby zjeść bułkę, od razu trzeba kupić piekarnię? I co powinno być rzeczywistą determinantą dla procesu łączenia Orlen z PGNiG? Po raz kolejny podkreślę, że nie przekonują mnie argumenty, że „duży może więcej”. Nie tędy droga. W tym miejscu wracamy do samego początku. Na koniec dnia w zainteresowaniu decydentów i ambicji menadżerów powinien być klient – odbiorca usługi pod postacią „energii”. Nawet największe akwizycje, zmiany strukturalne, które zachodzą w firmach paliwowo-energetycznych, gdzie dominującą pozycję posiada Skarb Państwa, w centrum uwagi powinny być dobrze zdefiniowane potrzeby klientów. Klienci mogą oczekiwać, że w wyniku dokonanej transformacji otrzymają ogólnie dostępną, elastyczną i za najlepszą cenę ofertę produktową. Odbiorców energii stosunkowo w niewielkim stopniu obchodzi 200-miliardowa kapitalizacja na giełdzie, bo jest to abstrakcja nawet dla specjalistów na co dzień funkcjonujących na rynku finansowym.

Na te zmiany trzeba spojrzeć nie tylko przez pryzmat rachunków za gaz, energię elektryczną czy benzyny na stacjach paliw. Dla całej gospodarki jeszcze większe znaczenie może mieć cena gazu wykorzystywanego do wytworzenia wspomnianych wyżej produktów chemicznych i nawozowych. Źle zaprojektowany model biznesowy tego przedsięwzięcia może sprawić, że niezwykle ważna gałąź polskiego przemysłu nie będzie bardziej konkurencyjna, nie wzmocni swojej międzynarodowej pozycji, a ceny gazu wpłyną na brak możliwości sprzedaży produktów chemicznych po konkurencyjnych cenach. Nie zawsze jest tak, że jeszcze większy jest tańszy, sprawniejszy, bardziej efektywny: często jest wręcz przeciwnie…

Nie ma fuzji bez gazu

Mając to na względzie, aby fuzja koncernów miała wspomniany przeze mnie sens, musi dojść do znaczącej zmiany struktury korporacyjnej i sposobu funkcjonowania rynku gazu w Polsce. PGNiG w obecnej formule nie ma szans przetrwania na konkurencyjnym rynku gazu, jaki zapewne nastanie najpóźniej do 2024 roku. Dla znawców tematu jest oczywistym, że obecna dominacja – niektórzy mówią monopol… – PGNiG na rynku gazu jest utrzymywana sztucznie, metodami legislacyjnymi, w sposób od lat budzący zastrzeżenia nie tylko innych podmiotów energetycznych, ale i Komisji Europejskiej. Nie wchodząc tu w szczegóły obecnej „polityki gazowej”, nie jest ona korzystna dla rozwoju rynku gazu i jego konkurencyjności i nikt nie ma wątpliwości, że musi ona ulec zmianie. Taką szansę mogą dać zmiany strukturalne, które powinny się dokonać w wyniku planowanej fuzji. W innym wypadku będzie to dalsze konserwowanie archaicznego, nieefektywnego modelu zarządczego, wygodnego dla nielicznych a bardzo szkodliwego dla wszystkich pozostałych.

Dla sprawnego przeprowadzenia procesu połączenia, Orlen musi bardzo poważnie wziąć pod uwagę perspektywę rosnącej roli gazu w multienergetycznym przedsiębiorstwie. Już najwyższy czas na odmitologizowanie „polityki gazowej”, „tajnych kontraktów”, warunków cenowych, itd. Na tych tajemnicach rosną kariery polityków, ale na pewno nie służy to normalnemu rynkowi energii. Gaz jest częścią globalnej walki interesów, ale nie w stopniu większym jak ropa, OZE czy już w nieodległej przyszłości woda. Nie postuluję ujawniania tajemnic handlowych, ale stworzenie przejrzystych warunków dla wszystkich interesariuszy rynku energetycznego. Orlen bezwzględnie powinien przyjąć kompetencje PGNiG w zarządzaniu rynkiem gazu, konsekwentnie egzekwując jednak wolnorynkowe i konkurencyjne działania w tym zakresie. Jeśli tak się nie stanie, to na tym straci nie tylko nowo powstały podmiot, ale przede wszystkim klienci i cała gospodarka. To ostatni moment na nowe otwarcie i odrzucenie archaicznych doktryn.

Jakóbik: Koniec historii na rynku gazu w Polsce nie nastąpi wraz z zakończeniem kontraktu jamalskiego