Prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że jeśli Rosja nie zgodzi się na zawarcie pokoju w ciągu 50 dni, Stany Zjednoczone mogą nałożyć wysokie cła na państwa kupujące rosyjską ropę. Na celowniku znalazły się Chiny i Indie — dwa największe gospodarcze filary współczesnej Azji. Eksperci ostrzegają jednak, że plan ten, choć potencjalnie groźny dla Kremla, może poważnie zdestabilizować globalny rynek surowców i podnieść ceny ropy dla wszystkich.
Trump chce wykorzystać instrument nazwany „sankcjami wtórnymi” — czyli kary nie bezpośrednio wobec Rosji, ale wobec jej klientów. W praktyce oznaczałoby to objęcie wysokimi cłami eksportu z krajów importujących rosyjską ropę, przede wszystkim z Indii i Chin. W Senacie trwa już procedowanie ustawy umożliwiającej nałożenie ceł w wysokości nawet 500 proc. Jej zwolennicy nazywają ją „młotem kowalskim” – narzędziem, które ma skłonić Moskwę do zawarcia pokoju.
— Chodzi o to, by uderzyć finansowo nie w samą Rosję, ale w tych, którzy ją wspierają, kupując jej surowce — tłumaczył Matt Whitaker, ambasador USA przy NATO. — To będzie miało dramatyczny wpływ na rosyjską gospodarkę — dodał.
Ryzyko globalnego kryzysu paliwowego
Według Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), Rosja w 2024 roku zarobiła ok. 192 mld dolarów na eksporcie ropy. To ponad 7 mln baryłek dziennie, z czego aż 36 proc. całego importu ropy do Indii oraz blisko 20 proc. importu do Chin pochodzi z rosyjskich źródeł. Eksperci ostrzegają, że zablokowanie tego strumienia bez alternatywy może wywołać skokowy wzrost cen surowca na całym świecie.
— OPEC posiada pewne wolne moce, ale nie ma możliwości natychmiastowego zastąpienia 3,4 mln baryłek dziennie dostarczanych przez Rosję — ocenia Muyu Xu, analityk z firmy Kpler. — Ceny na pewno pójdą w górę, a uzupełnienie dostaw może potrwać miesiące.
Polityczne i gospodarcze implikacje
Indie nie skomentowały jeszcze zapowiedzi Trumpa, ale przedstawiciele ich administracji sugerują, że nie zamierzają zmieniać swojej polityki importowej pod presją Waszyngtonu. Pekin natomiast uznał sankcje za „nieskuteczne w zakończeniu wojny” i odrzucił ideę przymusu gospodarczego.
— Dla Indii i Chin to kwestia strategiczna, a nie taktyczna. Nie zrezygnują z taniej ropy bez realnej alternatywy — komentuje Ajay Srivastava z Global Trade Research Initiative. — USA już wcześniej próbowały wpływać na decyzje Delhi, ale bezskutecznie.
Ropa, polityka i symbolika
W marcu Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze zezwalające na nałożenie 25-procentowego cła na towary z krajów kupujących wenezuelską ropę. Dotąd jednak nie zdecydował się go uruchomić. Analitycy z Bruegla i UBS zwracają uwagę, że prezydent USA nie jest zwolennikiem wysokich cen paliw, co stawia jego plan pod znakiem zapytania.
— Nie pasuje to do jego agendy niskich cen energii — mówi Giovanni Staunovo z UBS. — Tego rodzaju cła mogą być zbyt uciążliwe także dla samego Trumpa.
Według Richarda Bronze’a z Energy Aspects, bardziej prawdopodobne jest, że administracja amerykańska zastosuje dodatkowe sankcje finansowe lub sektorowe, które są łatwiejsze do egzekwowania i mniej ryzykowne gospodarczo.
Plan Trumpa ma też wymiar symboliczny. Chodzi o wywarcie presji na sojuszników Rosji, by sami skłonili ją do zakończenia wojny. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte zaapelował do Chin, Indii i Brazylii, by „zadzwonili do Putina” i nakłonili go do negocjacji. — W przeciwnym razie sankcje uderzą rykoszetem również w nich — ostrzegł.
Na razie jednak Pekin i Nowe Delhi pozostają sceptyczne wobec retoryki Trumpa. — Chiny nie zrezygnują ze strategicznego partnerstwa z Rosją tylko dlatego, że Waszyngton grozi im cłami — podsumowuje Yun Sun z Stimson Center.
CNN / Hanna Czarnecka