Donald Trump określił plany na pierwsze dni swojej drugiej kadencji prezydenckiej. Wśród jego priorytetów znajduje się rozpoczęcie masowej deportacji imigrantów, ułaskawienie części uczestników ataku na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku, oraz reforma administracji federalnej, w tym zwolnienia tysięcy pracowników. Trump planuje również nałożenie ceł na import, szczególnie z Chin, oraz walkę z ideologizacją w szkołach. Dodatkowo, chciałby zrewidować politykę klimatyczną i podjąć działania na rzecz zakończenia konfliktu na Ukrainie.
Donald Trump, nowo wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych, przygotowując się do objęcia ponownie urzędu nie tylko formuje swój gabinet, ale także przedstawia priorytety na swoją drugą kadencję.
Na szczycie tej listy znajduje się plan przeprowadzenia masowych deportacji osób przebywających w Stanach Zjednoczonych niezgodnie z prawem. Według raportu ośrodka badawczego „Pew Research Center” z 2022 roku, w kraju przebywa około 11 milionów nielegalnych imigrantów. Sam prezydent, w kwietniowym wywiadzie dla magazynu „Time”, zapowiedział, że liczba deportacji może sięgnąć nawet 20 milionów osób.
Republikanin zapowiada, że planowana akcja deportacyjna będzie największą w amerykańskiej historii. W tym celu nominował do swojej administracji między innymi Toma Homana, byłego policjanta i szefa urzędu imigracyjno-celnego. Będzie on pełnił rolę koordynatora do spraw bezpieczeństwa granicznego USA.
Ułaskawienie osób, które zaatakowały Kapitol
Trump zakłada również ułaskawienie osób odpowiedzialnych za „atak na Kapitol” z 6 stycznia 2021 roku. Za udział w tych wydarzeniach skazano ponad 1500 osób, a sam zainteresowany określił uczestników tamtych wydarzeń mianem „niewiarygodnych patriotów”.
– Jestem skłonny ułaskawić wielu z nich. Nie mogę powiedzieć, że zrobię to dla wszystkich, bo pewne osoby wymknęłyby się nam spod kontroli – napisał Trump na swoim koncie na portalu społecznościowym Truth Social w marcu.
Schedule F
45 i wkrótce również 47. prezydent USA w pierwszych dniach swojego urzędowania zamierza dokonać również największej w najnowszej historii tego kraju czystki urzędników państwowych. Wszystko za sprawą rozporządzenia wykonawczego (tzw. “executive order”) określanego jako „Schedule F”, które wprowadzone w życie da podstawy do zwolnienia nawet 50 tys. pracowników federalnych w Stanach Zjednoczonych.
Zwyczajowo, z nadejściem nowej ekipy w Białym Domu zwalnianych jest około 4-5 tys. osób ze służby cywilnej USA.
– Plany takie jak Schedule F podważyłyby zdolność naszego rządu do świadczenia sprawiedliwych i elastycznych usług dla wszystkich Amerykanów poprzez pozbawienie federalnej siły roboczej fachowej wiedzy i wypełnienie jej pracownikami zatrudnionymi ze względu na ich przekonania polityczne, a nie umiejętności i kwalifikacje – powiedziała Jenny Mattingley z „Partnership for Public Service”, grupy adwokackiej pracowników amerykańskiej służby cywilnej.
„Schedule F” wziął w obronę w marcu ubiegłego roku Ron DeSantis, gubernator Florydy z ramienia Partii Republikańskiej.
– Prezydent ma władzę wynikającą z artykułu drugiego Konstytucji USA. Kto kontroluje władzę wykonawczą: wybrany w wyborach prezydent czy jakiś urzędnik w strukturach biurokracji, którego nie można zwolnić? – pytał DeSantis.
Republikański prezydent planuje również zmiany w polityce klimatycznej i energetycznej Ameryki. Zmiany klimatu nazywa „oszustwem”. Zamierza zwiększyć wydobycie paliw kopalnych, żeby obniżyć ceny energii elektrycznej. Aby to zrealizować, chce odwracać zarządzenia w tej sprawie, które wydawała administracja Joe Bidena, takie jak zakaz wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego na terenach chronionych Alaski. Donald Trump ogłosił też wycofanie niewydanych do tej pory środków z “Inflation Reduction Act”, ustawy wprowadzonej przez Joe Bidena, która odnosi się do walki ze zmianami klimatu.
Trump i energetyka
„Inflation Reduction Act” wprowadza między innymi dopłaty do zakupu samochodów elektrycznych, których to zakończenie przyznawania zapowiedział przyszły lokator Białego Domu. Donald Trump zapowiedział także uchylenie ustalonej przez “Inflation Reduction Act” opłaty za emisje metanu, szkodliwego gazu cieplarnianego, który powstaje przy wydobywaniu gazu ziemnego. W taką politykę mogłoby się też wpisywać wycofanie zwiększonych opłat dla firm energetycznych za wydobywanie paliw kopalnych na terenach federalnych zaimplementowanych przez administrację Bidena.
Republikanin chce też pozbyć się regulacji wynikających z “Zielonego Nowego Ładu”. Amerykańskie media podają, że nie wiadomo, co Trump ma na myśli, gdy mówi o “Zielonym Nowym Ładzie”, sugerując, że prawdopodobnie chodzi o “Inflation Reduction Act”.
Zmiany dotkną też szkoły
Trump i jego administracja zamierza również zająć się sprawami światopoglądowymi w szkołach. Przewiduje między innymi wycofanie przepisów pozwalających na korzystanie z toalety odpowiadającej identyfikacji płciowej, nie zaś płci biologicznej, uczestniczenie w uroczystościach szkolnych takich jak studniówka z osobą towarzyszącą tej samej płci czy przedstawianie historii rodzin z mniejszości seksualnych w wypracowaniach lub pracach plastycznych. Zmiany objęłyby także ograniczenie federalnych funduszy dla tych placówek oświatowych, które nauczają tzw. „krytycznej teorii rasowej” (ang. „Critical Race Theory”). A więc poglądu, według którego rasa ludzka to konstrukt społeczny, a wynikający z tego rasizm lub dyskryminacja są głęboko zakorzenione w społeczeństwie, przybierając wręcz charakter systemowy.
Trump określił takie postępowanie mianem „wtłaczania nieodpowiednich treści rasowych, seksualnych lub politycznych naszym dzieciom.”
Możliwe, że nominowana przez niego kandydatka na sekretarz edukacji, Linda McMahon będzie dążyć do realizacji obietnicy wyborczej Trumpa o likwidacji Departamentu Edukacji USA. Amerykańskie media podają, że takie działanie będzie wymagać zgody Kongresu, a więc może być trudne do realizacji.
Prezydent-elekt zamierza również obniżyć lub likwidować różne podatki. Chce pozbyć się podatku od napiwków dla pracowników gastronomii lub hotelarstwa oraz limitów lokalnych i stanowych odliczeń podatkowych, a także obniżyć podatek dochodowy dla niektórych firm do z 21 do 15 procent. Nosi się też z zamiarem obniżki oprocentowania kart kredytowych.
USA rzuci wyzwanie Rosji i Chinom
Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, Biały Dom Trumpa będzie chciał rzucić wyzwanie swoim dwóm największym rywalom – Rosji i Chinom. Poprzez zwiększoną produkcję surowców energetycznych u siebie zamierza dodatkowo osłabić rosyjski sektor energetyczny i w razie możliwości wynegocjować porozumienie pokojowe w wojnie na Ukrainie. Dzięki zwiększeniu ceł na towary z Chin (mowa nawet o cłach wysokości 60 procent), republikański polityk liczy na wywarcie presji na Pekin, które doprowadzi do zachwiania pozycji Chin w wielopoziomowej rywalizacji z USA.
– Pekin jest szczególnie ostrożny wobec potencjalnego odnowienia wojny handlowej za rządów Trumpa, zwłaszcza że Chiny obecnie borykają się z poważnymi wewnętrznymi wyzwaniami gospodarczymi. Państwo Środka obawia się również, że Trump przyspieszy rozdzielenie technologii i łańcuchów dostaw, co mogłoby zagrozić wzrostowi gospodarczemu Chin i pośrednio wpłynąć na ich stabilność społeczną oraz polityczną – określił Tong Zhao z think-tanku „Carnegie Endowment for International Peace”.
Planując drugą kadencję, Donald Trump skupia się na szeroko zakrojonych reformach dotyczących polityki wewnętrznej i zagranicznej. Jego propozycje mogą w znacznym stopniu wpłynąć na kształt administracji federalnej, gospodarki oraz pozycję Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Jako, że amerykański prezydent nie rządzi sam, realizacja tych planów będzie jednak zależeć od współpracy z innymi grupami. Z pewnością ekipie Trumpa pomoże fakt posiadania kontroli nad oboma izbami Kongresu przez Partię Republikańską.
Bardziej asertywne i nastawione na realizację amerykańskich interesów, przynajmniej w wymiarze deklaratywnym, podejście administracji Trumpa do polityki zagranicznej i handlu międzynarodowego, będzie odnosić się także do sojuszników USA takich jak Unia Europejska oraz sąsiadów jak Meksyk. Prezydent-elekt zamierza wypowiedzieć wojnę szkodliwej jego zdaniem indoktrynacji w oświacie, uwolnić potencjał energetyczny swojego kraju, a na końcu przywrócić Biały Dom dla zwyczajnych Amerykanów, owej „milczącej większości”. Chce spowodować, aby Stany Zjednoczone odzyskały niekwestionowaną światową dominację. Do tego celu posłużyć ma jego druga kadencja na stanowisku „lidera wolnego świata”.
Tomasz Winiarski
Wyciek na stacji kosmicznej. Rosja bagatelizuje zagrożenie, USA biją na alarm