icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Polaczek: Jak kształtować optymalne ceny budowy autostrad w Polsce

Jerzy Polaczek, b. minister trasportu RP:

Branży budowlanej, rynkowi ale również zamawiającemu w przetargach drogowych: GDDKiA czy – szerzej – instytucjom publicznym, brakuje pełnej standaryzacji wymagań technicznych w zakresie projektowania, budowy i nadzoru nad inwestycjami. Jeśli nadal mamy wiele przepisów wykonawczych, technicznych, aktów prawnych związanych ze sferą realizacji budowy dróg, z których część jest de facto nieaktualnych, to stosowana jest wobec nich często osobliwa interpretacja. Chodzi zwłaszcza o rozstrzyganie ewentualnych sporów przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Dlatego, że to, co wykreowano w ostatnich latach w modelu realizacji wielkich inwestycji, oznacza wprowadzenie zasady projektuj i buduj (design-and-build) – przerzucenia znaczącej części ryzyk głównie na wykonawców. A z drugiej strony tworzy się wyścig do zdobycia kontraktów za wszelką cenę. Wówczas bilansowanie kosztów powoduje, że żongluje się ofertami przedstawianymi przez uczestników przetargów o kilkanaście-kilkadziesiąt proc. w jedną w lub drugą stronę w stosunku do kosztorysu wyjściowego. Taka praktyka dotyczy zresztą zarówno GDDKiA, jak i PKP PLK. Uważam, ze rozwiązania wypracowane w modelu anglosaskim są najbardziej dojrzałe nie tylko dla tamtejszej praktyki inwestycyjnej. Bowiem bazują na kosztach policzonych przez zamawiającego i uczestnikach przetargu, którzy się pod tym podpisują. Biorą w ten sposób odpowiedzialność za miarodajność tych kosztów. A z drugiej strony dla rynku jest to istotny punkt odniesienia. Okazuje się, że mogą toczyć się spory o różnice mniejszej wartości, rzędu jednego do kilku proc. A nie – jak w Polsce: kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu. Dla dobrze pojętego interesu społecznego, anglosaskie zasady prowadzenia przetargów powinny być już u nas dawno wprowadzone. Ale my wciąż jesteśmy pod tym względem gdzieś w połowie drogi. Nasz rząd dalej uważa obecny model prowadzenia największych inwestycji infrastrukturalnych (design-and-build) za zasadny. A jest on przecież w Europie już rzadko stosowany. Na tym modelu poległy w naszym kraju duże firmy giełdowe (w tym Polimex, który został uratowany tylko dzięki otrzymaniu rządowego zlecenia na budowę bloku energetycznego w Kozienicach). Skutek stosowania tego modelu prowadzenia przetargów jest taki, że w ostatnich miesiącach straciliśmy już co najmniej 1/4 rynku budowlanego. Z tego co wiem tylko spraw spornych między wykonawcami (nie licząc podwykonawców), a GDDKiA jest ponad 1000.

Jerzy Polaczek, b. minister trasportu RP:

Branży budowlanej, rynkowi ale również zamawiającemu w przetargach drogowych: GDDKiA czy – szerzej – instytucjom publicznym, brakuje pełnej standaryzacji wymagań technicznych w zakresie projektowania, budowy i nadzoru nad inwestycjami. Jeśli nadal mamy wiele przepisów wykonawczych, technicznych, aktów prawnych związanych ze sferą realizacji budowy dróg, z których część jest de facto nieaktualnych, to stosowana jest wobec nich często osobliwa interpretacja. Chodzi zwłaszcza o rozstrzyganie ewentualnych sporów przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Dlatego, że to, co wykreowano w ostatnich latach w modelu realizacji wielkich inwestycji, oznacza wprowadzenie zasady projektuj i buduj (design-and-build) – przerzucenia znaczącej części ryzyk głównie na wykonawców. A z drugiej strony tworzy się wyścig do zdobycia kontraktów za wszelką cenę. Wówczas bilansowanie kosztów powoduje, że żongluje się ofertami przedstawianymi przez uczestników przetargów o kilkanaście-kilkadziesiąt proc. w jedną w lub drugą stronę w stosunku do kosztorysu wyjściowego. Taka praktyka dotyczy zresztą zarówno GDDKiA, jak i PKP PLK. Uważam, ze rozwiązania wypracowane w modelu anglosaskim są najbardziej dojrzałe nie tylko dla tamtejszej praktyki inwestycyjnej. Bowiem bazują na kosztach policzonych przez zamawiającego i uczestnikach przetargu, którzy się pod tym podpisują. Biorą w ten sposób odpowiedzialność za miarodajność tych kosztów. A z drugiej strony dla rynku jest to istotny punkt odniesienia. Okazuje się, że mogą toczyć się spory o różnice mniejszej wartości, rzędu jednego do kilku proc. A nie – jak w Polsce: kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu. Dla dobrze pojętego interesu społecznego, anglosaskie zasady prowadzenia przetargów powinny być już u nas dawno wprowadzone. Ale my wciąż jesteśmy pod tym względem gdzieś w połowie drogi. Nasz rząd dalej uważa obecny model prowadzenia największych inwestycji infrastrukturalnych (design-and-build) za zasadny. A jest on przecież w Europie już rzadko stosowany. Na tym modelu poległy w naszym kraju duże firmy giełdowe (w tym Polimex, który został uratowany tylko dzięki otrzymaniu rządowego zlecenia na budowę bloku energetycznego w Kozienicach). Skutek stosowania tego modelu prowadzenia przetargów jest taki, że w ostatnich miesiącach straciliśmy już co najmniej 1/4 rynku budowlanego. Z tego co wiem tylko spraw spornych między wykonawcami (nie licząc podwykonawców), a GDDKiA jest ponad 1000.

Najnowsze artykuły