Instytut Polski w Berlinie, z okazji polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, zorganizował uroczystą projekcję filmu „Zielona granica”. To kontrowersyjny obraz Agnieszki Holland, w którym funkcjonariuszy Straży Granicznej i polskich żołnierzy przedstawiono jako wcielenie zła. To oczywista manipulacja twórców filmu.
Powiedzieć, że „Zielona granica” nie nadaje się na promocję polskiej prezydencji w Radzie UE, to nic nie powiedzieć – podkreślali dziennikarze konserwatywni informując o berlińskiej projekcji.
Granica manipulacji i kłamstwa
„Zielona granica”, nawet zdaniem niektórych liberalnych polityków, miała tzw. odwrócone wartości. Opowieść Holland to, w najlepszym przypadku, manipulacja, w najgorszym kłamstwo złożycielskie kolejnego mitu o polskich kompleksach.
Straż Graniczna i żołnierze Wojska Polskiego bronili polsko-białoruskiej granicy jesienią 2021 roku, na kilka miesięcy przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Bronili granicy przed falą prowokacji rosyjskich i białoruskich służb oraz falami „wypychanych” przez Mińsk, a przywiezionych z Rosji, agresywnych młodych ludzi, przeważnie z Bliskiego Wschodu.
Z informacji na stronie Instytutu Polskiego w Berlinie zarządzanego przez MSZ wynika, że udział Agnieszki Holland i projekcja jej kontrowersyjnego filmu „Zielona granica”, wśród innych wydarzeń promujących polską prezydencję w UE, były dużo wcześniej zaplanowane przez urzędników i dyplomatów.
„Wieloletnia ingerencja rządu PiS”
Zapowiedź uroczystości poprzedzało zaproszenie na imprezę. „Z okazji polskiej prezydencji w Radzie UE, Europejskie Stowarzyszenie Akademii organizuje zróżnicowany program skupiający się na nowym, rozwijającym się krajobrazie artystycznym i kulturalnym w Polsce” – napisano na stronie IP w Berlinie.
Dalej były już wyraźne wątki polityczne. „Wystąpienia artystyczne i dyskursywne poświęcone są kwestiom śladów wieloletniej ingerencji rządu PiS w wolność artystyczną oraz temu, w jaki sposób polska scena artystyczna i kulturalna radzi sobie ze zmianami politycznymi. Omówiona zostanie również rola kobiet, które odegrały kluczową rolę w napędzaniu zmian politycznych” – napisano na stronie polskiej placówki w Niemczech i zachęcano m.in. do obejrzenia „Zielonej granicy”.
Tani bilet
Film wyświetlono w sobotę o godz. 21.00. „Film Studio: Green Border (Zielona granica) PL CZ FR BE, 2023, 147 min. Reżyseria: Agnieszka Holland” – to tzw. metryczka filmu. Bilet kosztował 7,50 euro – to w porównaniu z innymi filmami w berlińskich kinach, jedna trzecia albo jedna czwarta normalnej ceny. Wiadomo jednak, że wstęp na projekcję dofinansowało MSZ i polski rząd z pieniędzy podatników.
A przed projekcją „Zielonej granicy” organizatorzy imprezy zapraszali na spotkanie dwojga twórców. „Conversation: Agnieszka Holland , Reżyser filmowy, scenarzysta Volker Schlöndorff , Reżyser filmowy, scenarzysta” -tak zachęcano do udziału w dyskusji filmowców [pisownia oryginalna – red.].
Taka promocja jest na rękę Niemcom
Europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk, b. wiceszef MSZ, przyznał w TV Republika, że film Holland wpisuje się w propagandę rosyjską i białoruską. „Prezydencja Polski w Unii Europejskiej jest prezydencją bezobjawową” – zaznaczył. „Publikacja tego filmu <<Zielona granica>> w Berlinie przez Instytut Polski podległy MSZ, którym kieruje pan Sikorski, jest wysoce szkodliwa dla wizerunku naszego kraju” – podkreślił Mularczyk.
„Trzeba podkreślić, ze prezydencja Polski w Radzie UE powinna służyć promocji polityki prestiżu i być skierowana do wszystkich krajów unijnych, natomiast to, co jest publikowane w Berlinie raczej jest na rękę Niemcom, którzy chcą widzieć w Polskę, jako państwo naruszające prawa człowieka” – mówił europoseł PiS.
hub/ Instytut Polski w Berlinie/ TV Republika/ X