icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

WN: Polscy przedsiębiorcy „uczą się” samochodów elektrycznych

Małe firmy wypełniają mapę stacji ładowania samochodów elektrycznych w Polsce. Stawiają ładowarki tam, gdzie nie docierają duże sieci. Ceny za ładowanie ustalają wspólnie z kierowcami, bo w sumie nikt jeszcze do końca nie wie ile to powinno kosztować. Dziennikarze WysokieNapiecie.pl sprawdzili jak polska powiatowa rozwija sieć stacji ładowania, a także jak z zimowymi trasami radzi sobie elektryczne renault zoe i ile kosztowało jego ładowanie w trasie liczącej 550 km – pisze Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl

Od trzech lat dziennikarze WysokieNapiecie.pl sprawdzają rozwój infrastruktury ładowania samochodów elektrycznych na kilku trasach w Polsce – m.in. z Warszawy na Warmię i Mazury, a więc jeden z najpopularniejszych kierunków wyjazdów mieszkańców stolicy (gdzie zarejestrowana jest z kolei najwięcej „elektryków” w kraju).

Duzi gracze w dużych miastach

Chociaż do pełnego komfortu podróżowania samochodem elektrycznym po Polsce często sporo jeszcze brakuje, to z roku na rok widać znaczny postęp. Z jednej strony to efekt milionowych inwestycji dużych sieci – przede wszystkim GreenWay, która jest niekwestionowanym liderem w Polsce i na Słowacji (skąd się wywodzi), ale też dzięki nowym państwowym graczom na rynku: Orlenowi, Lotosowi, PGE i Tauronowi.

Duże firmy mają jednak podobną strategię – budują szybkie stacje ładowania w największych miastach i przy głównych drogach w kraju, bo tam najmniej się traci (o zarabianiu na samym ładowaniu w Polsce jeszcze przez lata można zapomnieć). Ładowarki stają więc przy autostradach (prywatnych, bo państwowa GDDKiA zabiera się za „wynajem” miejsca przy publicznych autostradach jak pies do jeża), ekspresówkach i najbardziej uczęszczanych krajówkach. Drobnym wyjątkiem jest tu PGE, która dodatkowo inwestuje w ładowarki w górskich kurortach (chcąc pomóc w walce ze smogiem).

W efekcie tranzytowe podróże przez Polskę są już w miarę proste, ale na mapie kraju duzi gracze pozostawili ogromne białe plamy – całe wybrzeże Bałtyku (oprócz Trójmiasta) i ogromny trójkąt pomiędzy Szczecinem, Bydgoszczą i Trójmiastem nie ma ani jednej szybkiej stacji. Drugą białą plamą są Warmia i Mazury – między Elblągiem, Suwałkami i Łomżą także nigdzie się szybko nie naładujemy. To teoretycznie miejsca docelowe podróży – jedzie się do pensjonatu czy hotelu na nocleg, gdzie auto może się ładować choćby ze zwykłego gniazdka. Jednak nie zawsze jest to możliwe.

Gdy w baterii kończy się prąd

W połowie lutego przekonali się o tym dziennikarze WysokieNapiecie.pl. Wyjazd do hotelu na Warmii niewielkim, typowo miejskim, renault zoe (realny zasięg na pełnej baterii to ok. 220 km w mieście i 250 km na drogach krajowych) był zaplanowany tak, aby auto bez problemu naładowało się w nocy. Hotel miał cztery gwiazdki nad drzwiami i zero gniazdek na zewnątrz, ale jego właściciel ma też stację benzynową tuż za płotem. Obsługa hotelowa, po konsultacji z obsługą stacji, zapewniła podczas rezerwacji, że auto uda się tam naładować bez problemu. Zgodnie z prawem Murphy’ego problem oczywiście się pojawił – żadnego gniazdka na zewnątrz, a jedyne, do którego udało się sięgnąć kablem przez okno, było w łazience, ale prawdopodobnie bez uziemienia, czego zoe (dość zasadnicze w kwestii bezpieczeństwa ładowania i parametrów pobieranego prądu) nie zaakceptowało.

Rozsądek i doświadczenie podpowiadały, by nie przyjeżdżać do hotelu z baterią rozładowaną do tego stopnia, aby nie móc dojechać do następnej, a najlepiej kilku następnych ładowarek. Zoe wieczorem pokazywało więc 38 km, co oznaczało, że w zasięgu jest choćby kilka ładowarek w – oddalonym o 25 km – Olsztynie. Jednak, ku zdziwieniu załogi, auto przez noc obcięło szacowany zasięg do zaledwie 23 km. Przy spokojnej jeździe i to zapewne by wystarczyło, ale droga mijałaby w ciszy pełnej napięcia, czego nikt nie lubi.

Czy udało się dotrzeć do najbliższej ładowarki? Które firmy inwestują w infrastrukturę w małych miejscowościach? Czy Ładowanie za datki na schronisko będzie normą? Jaki był koszt oraz czas podróży Renault zoe na trasie Warszawa-Olsztyn-Warszawa zimą? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Małe firmy wypełniają mapę stacji ładowania samochodów elektrycznych w Polsce. Stawiają ładowarki tam, gdzie nie docierają duże sieci. Ceny za ładowanie ustalają wspólnie z kierowcami, bo w sumie nikt jeszcze do końca nie wie ile to powinno kosztować. Dziennikarze WysokieNapiecie.pl sprawdzili jak polska powiatowa rozwija sieć stacji ładowania, a także jak z zimowymi trasami radzi sobie elektryczne renault zoe i ile kosztowało jego ładowanie w trasie liczącej 550 km – pisze Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl

Od trzech lat dziennikarze WysokieNapiecie.pl sprawdzają rozwój infrastruktury ładowania samochodów elektrycznych na kilku trasach w Polsce – m.in. z Warszawy na Warmię i Mazury, a więc jeden z najpopularniejszych kierunków wyjazdów mieszkańców stolicy (gdzie zarejestrowana jest z kolei najwięcej „elektryków” w kraju).

Duzi gracze w dużych miastach

Chociaż do pełnego komfortu podróżowania samochodem elektrycznym po Polsce często sporo jeszcze brakuje, to z roku na rok widać znaczny postęp. Z jednej strony to efekt milionowych inwestycji dużych sieci – przede wszystkim GreenWay, która jest niekwestionowanym liderem w Polsce i na Słowacji (skąd się wywodzi), ale też dzięki nowym państwowym graczom na rynku: Orlenowi, Lotosowi, PGE i Tauronowi.

Duże firmy mają jednak podobną strategię – budują szybkie stacje ładowania w największych miastach i przy głównych drogach w kraju, bo tam najmniej się traci (o zarabianiu na samym ładowaniu w Polsce jeszcze przez lata można zapomnieć). Ładowarki stają więc przy autostradach (prywatnych, bo państwowa GDDKiA zabiera się za „wynajem” miejsca przy publicznych autostradach jak pies do jeża), ekspresówkach i najbardziej uczęszczanych krajówkach. Drobnym wyjątkiem jest tu PGE, która dodatkowo inwestuje w ładowarki w górskich kurortach (chcąc pomóc w walce ze smogiem).

W efekcie tranzytowe podróże przez Polskę są już w miarę proste, ale na mapie kraju duzi gracze pozostawili ogromne białe plamy – całe wybrzeże Bałtyku (oprócz Trójmiasta) i ogromny trójkąt pomiędzy Szczecinem, Bydgoszczą i Trójmiastem nie ma ani jednej szybkiej stacji. Drugą białą plamą są Warmia i Mazury – między Elblągiem, Suwałkami i Łomżą także nigdzie się szybko nie naładujemy. To teoretycznie miejsca docelowe podróży – jedzie się do pensjonatu czy hotelu na nocleg, gdzie auto może się ładować choćby ze zwykłego gniazdka. Jednak nie zawsze jest to możliwe.

Gdy w baterii kończy się prąd

W połowie lutego przekonali się o tym dziennikarze WysokieNapiecie.pl. Wyjazd do hotelu na Warmii niewielkim, typowo miejskim, renault zoe (realny zasięg na pełnej baterii to ok. 220 km w mieście i 250 km na drogach krajowych) był zaplanowany tak, aby auto bez problemu naładowało się w nocy. Hotel miał cztery gwiazdki nad drzwiami i zero gniazdek na zewnątrz, ale jego właściciel ma też stację benzynową tuż za płotem. Obsługa hotelowa, po konsultacji z obsługą stacji, zapewniła podczas rezerwacji, że auto uda się tam naładować bez problemu. Zgodnie z prawem Murphy’ego problem oczywiście się pojawił – żadnego gniazdka na zewnątrz, a jedyne, do którego udało się sięgnąć kablem przez okno, było w łazience, ale prawdopodobnie bez uziemienia, czego zoe (dość zasadnicze w kwestii bezpieczeństwa ładowania i parametrów pobieranego prądu) nie zaakceptowało.

Rozsądek i doświadczenie podpowiadały, by nie przyjeżdżać do hotelu z baterią rozładowaną do tego stopnia, aby nie móc dojechać do następnej, a najlepiej kilku następnych ładowarek. Zoe wieczorem pokazywało więc 38 km, co oznaczało, że w zasięgu jest choćby kilka ładowarek w – oddalonym o 25 km – Olsztynie. Jednak, ku zdziwieniu załogi, auto przez noc obcięło szacowany zasięg do zaledwie 23 km. Przy spokojnej jeździe i to zapewne by wystarczyło, ale droga mijałaby w ciszy pełnej napięcia, czego nikt nie lubi.

Czy udało się dotrzeć do najbliższej ładowarki? Które firmy inwestują w infrastrukturę w małych miejscowościach? Czy Ładowanie za datki na schronisko będzie normą? Jaki był koszt oraz czas podróży Renault zoe na trasie Warszawa-Olsztyn-Warszawa zimą? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Najnowsze artykuły