icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Polacy, do Kijowa tylko z parasolem! O nowych gwarancjach dla Ukrainy

Trwa dyskusja o udziale Polski w wielkiej prywatyzacji na Ukrainie wywołana raportem Pawła Musiałka i Pawła Purskiego. Polska nie powinna w niej brać udziału bez parasola politycznego z USA albo Niemiec. Jest szansa na taki w sektorze gazowym, jeżeli Ukraina otrzyma wiarygodne gwarancje dające stabilność systemu przesyłowego – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Polska czeka z inwestycjami na parasol polityczny

Pisałem w BiznesAlert.pl, że Polska powinna czekać z inwestycjami na Ukrainie do rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich, które mogą doprowadzić do zwrotu w polityce energetycznej kraju, który zagrozi reformom, a co za tym idzie pomocy finansowej z Zachodu dającej stabilność wschodniemu sąsiadowi Polski.

Postulowałem, aby zaangażowanie polskie pojawiło się tylko tam, gdzie będzie widoczny parasol polityczny najsilniejszych graczy, jak USA. Przykładem może być sprzedaż gazu PGNiG nad Dniepr prowadzona za pośrednictwem spółki ERU Trading założonej przez Amerykanów i zabezpieczonej przez fundusz amerykański OPIC.

Jednak parasol polityczny mogą rozłożyć także Niemcy. Po konsultacjach międzyrządowych Polski i Niemiec z 2 listopada tego roku widać, że spór o Nord Stream 2 między tymi krajami wchodzi w fazę schyłkową. Angela Merkel i Mateusz Morawiecki zakomunikowali, że chcą zapewnić gwarancje utrzymania dostaw gazu przez Ukrainę pomimo możliwości ich zastąpienia z wykorzystaniem spornego gazociągu z Rosji do Niemiec o nazwie Nord Stream 2.

Oznacza to, że Polacy i Niemcy wyrazili poparcie dla rozmów Komisja Europejska-Ukraina-Rosja w ramach procesu trójstronnego, który ma doprowadzić do sformułowania gwarancji utrzymania poziomu dostaw przez Ukrainę gwarantując stabilność ekonomiczną tego kraju uzależnionego od przychodów z przesyłu gazu rosyjskiego do Europy.

Owocem procesu trójstronnego może być zaangażowanie kapitałowe państw zachodnich w system przesyłowy gazu na Ukrainie. Dzięki niemu ewentualne problemy z dostawami przez Ukrainę staną się bezpośrednim zagrożeniem interesów Europejczyków. Można wyobrazić sobie sytuację, w której te same firmy, które angażują się finansowo w Nord Stream 2 (np. BASF/Wintershall czy E.on/Uniper z Niemiec) dofinansowują modernizację gazociągów na Ukrainie. Wszelkie użycie Nord Stream 2 ze szkodą dla Ukraińców byłoby uderzeniem w ich interesy.

Konsorcjum z udziałem Polski?

Byłaby to forma zabezpieczenia z wykorzystaniem konsorcjum, które od początku reform gazowych chce stworzyć Kijów. Do rozstrzygnięcia pozostaje, czy jego tworzenia nie zablokuje nagły zwrot polityczny nad Dnieprem albo próba włączenia w niego Gazpromu zgodnie z koncepcją z czasów Wiktora Janukowycza, która zakładała powołanie konsorcjum trójstronnego z udziałem inwestora zachodniego, Gazpromu i Naftogazu. Może do niej wrócić np. prezydent Julia Tymoszenko, która prowadzi w sondażach przedwyborczych. Nie wiadomo też, czy gwarancje dla Ukrainy będą wiarygodne. Gwarancje w postaci udziału kapitału zachodniego w gazociągi na Ukrainie nie daje pewności, że Rosja – nawet kosztem interesów ekonomicznych – nie zrealizuje politycznego planu destabilizacji Ukrainy, na przykład w celu oddziaływania na tamtejsze wybory prezydenckie.

Z tego względu dalsze angażowanie polskiego kapitału w ukraiński sektor gazowy powinno odbywać się pod parasolem politycznym USA albo Niemiec i z przeniesieniem głównej odpowiedzialności na tych graczy, zdolnych udźwignąć ryzyko polityczne relacji z Rosją. Zachowawcze podejście prezentuje Gaz-System, który wziął udział w konsultacjach reform operatorskich w sektorze gazowym, ale nadal nie zadeklarował zaangażowania kapitałowego w gazociągi ukraińskie. Być może nasz operator mógłby zaangażować się kapitałowo, gdyby pojawiło się zaangażowanie niemieckie? Przy tym nie wiadomo jednak czy ewentualne zaangażowanie operatora odnogi Nord Stream 2 w Niemczech (EUGAL) o nazwie GASCADE, z udziałem kapitału Gazpromu, byłoby możliwe i bezpieczne.

Polacy nadal czekają na zachęcający sygnał z Ukrainy. Nie będą inwestować w ciemno. Z tego punktu widzenia nie widać perspektywy bezpiecznego zaangażowania w sektor elektroenergetyczny Ukrainy znajdujący się pod kontrolą oligarchów. Pewną osłoną mogłoby być zaangażowanie amerykańskiego Westinghouse w modernizację Elektrowni jądrowej Chmielnicki, ale póki co Polska odrzuca pomysł importu energii z tego kierunku, jako zagrożenie dla rodzimych mocy wytwórczych. Do zmiany perspektywy mogą skłonić rosnące ceny energii, które mógłby moderować wzrost importu.

Jakóbik: Polska powinna czekać z inwestycjami na Ukrainie

Trwa dyskusja o udziale Polski w wielkiej prywatyzacji na Ukrainie wywołana raportem Pawła Musiałka i Pawła Purskiego. Polska nie powinna w niej brać udziału bez parasola politycznego z USA albo Niemiec. Jest szansa na taki w sektorze gazowym, jeżeli Ukraina otrzyma wiarygodne gwarancje dające stabilność systemu przesyłowego – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Polska czeka z inwestycjami na parasol polityczny

Pisałem w BiznesAlert.pl, że Polska powinna czekać z inwestycjami na Ukrainie do rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich, które mogą doprowadzić do zwrotu w polityce energetycznej kraju, który zagrozi reformom, a co za tym idzie pomocy finansowej z Zachodu dającej stabilność wschodniemu sąsiadowi Polski.

Postulowałem, aby zaangażowanie polskie pojawiło się tylko tam, gdzie będzie widoczny parasol polityczny najsilniejszych graczy, jak USA. Przykładem może być sprzedaż gazu PGNiG nad Dniepr prowadzona za pośrednictwem spółki ERU Trading założonej przez Amerykanów i zabezpieczonej przez fundusz amerykański OPIC.

Jednak parasol polityczny mogą rozłożyć także Niemcy. Po konsultacjach międzyrządowych Polski i Niemiec z 2 listopada tego roku widać, że spór o Nord Stream 2 między tymi krajami wchodzi w fazę schyłkową. Angela Merkel i Mateusz Morawiecki zakomunikowali, że chcą zapewnić gwarancje utrzymania dostaw gazu przez Ukrainę pomimo możliwości ich zastąpienia z wykorzystaniem spornego gazociągu z Rosji do Niemiec o nazwie Nord Stream 2.

Oznacza to, że Polacy i Niemcy wyrazili poparcie dla rozmów Komisja Europejska-Ukraina-Rosja w ramach procesu trójstronnego, który ma doprowadzić do sformułowania gwarancji utrzymania poziomu dostaw przez Ukrainę gwarantując stabilność ekonomiczną tego kraju uzależnionego od przychodów z przesyłu gazu rosyjskiego do Europy.

Owocem procesu trójstronnego może być zaangażowanie kapitałowe państw zachodnich w system przesyłowy gazu na Ukrainie. Dzięki niemu ewentualne problemy z dostawami przez Ukrainę staną się bezpośrednim zagrożeniem interesów Europejczyków. Można wyobrazić sobie sytuację, w której te same firmy, które angażują się finansowo w Nord Stream 2 (np. BASF/Wintershall czy E.on/Uniper z Niemiec) dofinansowują modernizację gazociągów na Ukrainie. Wszelkie użycie Nord Stream 2 ze szkodą dla Ukraińców byłoby uderzeniem w ich interesy.

Konsorcjum z udziałem Polski?

Byłaby to forma zabezpieczenia z wykorzystaniem konsorcjum, które od początku reform gazowych chce stworzyć Kijów. Do rozstrzygnięcia pozostaje, czy jego tworzenia nie zablokuje nagły zwrot polityczny nad Dnieprem albo próba włączenia w niego Gazpromu zgodnie z koncepcją z czasów Wiktora Janukowycza, która zakładała powołanie konsorcjum trójstronnego z udziałem inwestora zachodniego, Gazpromu i Naftogazu. Może do niej wrócić np. prezydent Julia Tymoszenko, która prowadzi w sondażach przedwyborczych. Nie wiadomo też, czy gwarancje dla Ukrainy będą wiarygodne. Gwarancje w postaci udziału kapitału zachodniego w gazociągi na Ukrainie nie daje pewności, że Rosja – nawet kosztem interesów ekonomicznych – nie zrealizuje politycznego planu destabilizacji Ukrainy, na przykład w celu oddziaływania na tamtejsze wybory prezydenckie.

Z tego względu dalsze angażowanie polskiego kapitału w ukraiński sektor gazowy powinno odbywać się pod parasolem politycznym USA albo Niemiec i z przeniesieniem głównej odpowiedzialności na tych graczy, zdolnych udźwignąć ryzyko polityczne relacji z Rosją. Zachowawcze podejście prezentuje Gaz-System, który wziął udział w konsultacjach reform operatorskich w sektorze gazowym, ale nadal nie zadeklarował zaangażowania kapitałowego w gazociągi ukraińskie. Być może nasz operator mógłby zaangażować się kapitałowo, gdyby pojawiło się zaangażowanie niemieckie? Przy tym nie wiadomo jednak czy ewentualne zaangażowanie operatora odnogi Nord Stream 2 w Niemczech (EUGAL) o nazwie GASCADE, z udziałem kapitału Gazpromu, byłoby możliwe i bezpieczne.

Polacy nadal czekają na zachęcający sygnał z Ukrainy. Nie będą inwestować w ciemno. Z tego punktu widzenia nie widać perspektywy bezpiecznego zaangażowania w sektor elektroenergetyczny Ukrainy znajdujący się pod kontrolą oligarchów. Pewną osłoną mogłoby być zaangażowanie amerykańskiego Westinghouse w modernizację Elektrowni jądrowej Chmielnicki, ale póki co Polska odrzuca pomysł importu energii z tego kierunku, jako zagrożenie dla rodzimych mocy wytwórczych. Do zmiany perspektywy mogą skłonić rosnące ceny energii, które mógłby moderować wzrost importu.

Jakóbik: Polska powinna czekać z inwestycjami na Ukrainie

Najnowsze artykuły