icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Polskie łowisko zamknięte, ekolog posmarowany (felieton)

Reakcja Komisji Europejskiej na zarzuty o nielegalny lobbing jako żywo przypomina barejowską reakcję na parówkowych skrytożerców. Już powiedziano im stanowcze „nie”, a jeśli to nie zadziała, to wkrótce zostanie zaciągnięta warta brygady młodzieżowej. Oby tylko musztardy nie zabrakło.

Sprawa, którą kilka dni temu opisał holenderski dziennik „Telegraaf”, nas dotyka, bo uderzała chociażby w polskie rybołówstwo, prowadząc do zamykania łowisk. Przepisy o „odbudowie przyrody” są zbyt mordercze, by można było je eksploatować, no a na świecie ostatecznie ryb nie brakuje, więc co najwyżej Hindusi lub Chilijczycy zaproszą kilku europosłów do całkiem legalnych płatnych konsultacji i problem będzie rozwiązany.

W Europie łowisk nie chcemy, a Polskę, szczególnie, należy, jak wiemy, zamienić w ekologiczny skansen, którego mieszkańcy słyną z tradycyjnej migracji szparagowej, bo w ręcznej zbiórce tego ważnego dla niemieckiej gospodarki warzywa strączkowego osiągnęli niespotykaną biegłość.

W realizacji tej idei prym wiodła ekipa związana z nieocenionym i powszechnie cenionym za jego walkę o demokrację i rządy prawa nad Wisłą Fransem Timmermansem. Komisarz z Holandii, kiedyś odpowiedzialny za ową praworządność, potem został wiceszefem Komisji do spraw Zielonego Ładu. No i okazało się, że na świecie istnieją jednak potrzeby wyższe niż owa praworządność, bo kiedy weszła ona w konflikt z wizją nowej, lepszej, zeroemisyjnej Europy i rozmaitymi biznesami za nią stojącymi, to poszła w lekką odstawkę.

Komisja zaś po cichu zajęła się dotowaniem organizacji ekologicznych, którym wyznaczano konkretne cele lobbingowe, w tym wywieranie nacisku na europosłów. W nudnej teorii Komisja w ten sposób nie może działać, więc po tekście „Telegraaf” nieco się zaniepokojono i ustami polskiego komisarza ds. budżetu Piotra Serafina solemnie je potępiono, jako naganne.

I co dalej? Dalej warta młodzieżowa. Ani winnych, ani śledztwa, ani konsekwencji, ani komisji śledczej, ani ujawnienia wszystkich tego rodzaju działań, stworzenia jakiegoś rodzaju białej księgi. Co prawda, coś takiego ma przygotować Europejski Trybunał Obrachunkowy, jednak roztropnie ma pomijać Brukselę, gdzie większość tych organizacji działała. Sprawa sobie przysycha. Nawet musztarda się znajdzie. Można smarować dalej.

Reakcja Komisji Europejskiej na zarzuty o nielegalny lobbing jako żywo przypomina barejowską reakcję na parówkowych skrytożerców. Już powiedziano im stanowcze „nie”, a jeśli to nie zadziała, to wkrótce zostanie zaciągnięta warta brygady młodzieżowej. Oby tylko musztardy nie zabrakło.

Sprawa, którą kilka dni temu opisał holenderski dziennik „Telegraaf”, nas dotyka, bo uderzała chociażby w polskie rybołówstwo, prowadząc do zamykania łowisk. Przepisy o „odbudowie przyrody” są zbyt mordercze, by można było je eksploatować, no a na świecie ostatecznie ryb nie brakuje, więc co najwyżej Hindusi lub Chilijczycy zaproszą kilku europosłów do całkiem legalnych płatnych konsultacji i problem będzie rozwiązany.

W Europie łowisk nie chcemy, a Polskę, szczególnie, należy, jak wiemy, zamienić w ekologiczny skansen, którego mieszkańcy słyną z tradycyjnej migracji szparagowej, bo w ręcznej zbiórce tego ważnego dla niemieckiej gospodarki warzywa strączkowego osiągnęli niespotykaną biegłość.

W realizacji tej idei prym wiodła ekipa związana z nieocenionym i powszechnie cenionym za jego walkę o demokrację i rządy prawa nad Wisłą Fransem Timmermansem. Komisarz z Holandii, kiedyś odpowiedzialny za ową praworządność, potem został wiceszefem Komisji do spraw Zielonego Ładu. No i okazało się, że na świecie istnieją jednak potrzeby wyższe niż owa praworządność, bo kiedy weszła ona w konflikt z wizją nowej, lepszej, zeroemisyjnej Europy i rozmaitymi biznesami za nią stojącymi, to poszła w lekką odstawkę.

Komisja zaś po cichu zajęła się dotowaniem organizacji ekologicznych, którym wyznaczano konkretne cele lobbingowe, w tym wywieranie nacisku na europosłów. W nudnej teorii Komisja w ten sposób nie może działać, więc po tekście „Telegraaf” nieco się zaniepokojono i ustami polskiego komisarza ds. budżetu Piotra Serafina solemnie je potępiono, jako naganne.

I co dalej? Dalej warta młodzieżowa. Ani winnych, ani śledztwa, ani konsekwencji, ani komisji śledczej, ani ujawnienia wszystkich tego rodzaju działań, stworzenia jakiegoś rodzaju białej księgi. Co prawda, coś takiego ma przygotować Europejski Trybunał Obrachunkowy, jednak roztropnie ma pomijać Brukselę, gdzie większość tych organizacji działała. Sprawa sobie przysycha. Nawet musztarda się znajdzie. Można smarować dalej.

Najnowsze artykuły