KOMENTARZ
Paweł Poprawa
Instytut Studiów Energetycznych
W tym tygodniu ukazała się notatka prasowa anonsująca prewencyjnie wycofanie przez PGNiG swoich polskich pracowników z Libii. Nie oznacza to jeszcze wprost rezygnacji z tej inwestycji, choć jest kolejną przesłanką na to, że strategia PGNiG w tym regionie jest obecnie ponownie analizowana. To z kolei można wiązać ze zmianami w zarządzie PGNiG i następującą w efekcie kolizją różnych strategii rozwoju przedsiębiorstwa.
Nie ma wątpliwości, że obecna sytuacja polityczna w Libii utrudnia, lub wręcz uniemożliwia funkcjonowanie przemysłu naftowego. Z tego punktu widzenia, jak również biorąc pod uwagę ponure doświadczenia z Pakistanu, gdzie pracownik polskiego przedsiębiorstwa geofizycznego stracił życie, ostrożność i dbałość o bezpieczeństwo ma głęboki sens. Domniemywać można jednak, że są to wstępne działania, które zmierzać mogą do całkowitego wycofania się PGNiG z poszukiwań w Libii. Wskazuje na to stworzenie rezerwy na pokrycie pozostałych do realizacji zobowiązań koncesyjnych projektu Murzuq. Jej uruchomienie będzie konieczne w przypadku opuszczenia kraju bez wywiązania się ze zobowiązań koncesyjnych.
O ile z punktu widzenia sytuacji politycznej decyzja taka znajduje uzasadnienie, zwłaszcza patrząc w krótkiej skali czasowej, to z geologiczno-złożowego punktu widzenia jest wręcz odwrotnie, gdyż dotychczasowa inwestycja w tych kryteriach jest sukcesem. Jest to podobny dylemat jak w przypadku niektórych innych zagranicznych inwestycji PGNiG, np. w Pakistanie, atrakcyjnych złożowo, jednak trudnych politycznie. Strategia inwestowania w krajach o takiej charakterystyce ryzyka inwestycyjnego była uzasadniona tym, że PGNiG potrzebowało rozszerzyć portfolio swoich inwestycji poza Polskę, a w obszarach klasycznych i bezpiecznych prowincji naftowych było zbyt małym podmiotem by konkurować z globalnymi gigantami przemysłu naftowego. Dodatkowo niektóre z trudnych politycznie krajów, gdzie PGNiG inwestowało, były w przeszłości obszarem działania polskiego sektora usług naftowych, jak to miało miejsce właśnie w przypadku Libii. Wiązały się z tym znajomość lokalnych warunków ułatwiająca działalność operacyjną.
Wielkim pechem PGNiG stał się chaos który ogarną w ostatnich latach część świata arabskiego. Gdyby nie te wydarzenia, to w świetle wyników prac poszukiwawczych, powyżej wspomnianą strategię inwestycyjną oceniali byśmy dziś w superlatywach. W obecnej sytuacji zachodzi jednak pytanie czy zarządowi PGNiG starczy cierpliwości by czekać na ustabilizowanie się sytuacji politycznej. Jeśli nie, to równie ciekawym pytaniem będzie, jaka w jakim kierunku pójdą modyfikacje dotychczasowej strategii poszukiwawczej.