Obecnie znajdujemy się w sytuacji, w której impuls wzrostowy dla cen ropy ze strony OPEC, dotyczący cięcia limitów produkcji ropy naftowej, zaczyna się wyczerpywać. Ceny ropy potrzebują już nowych kierunkowskazów, a jednym z nich są dane i oczekiwania związane z popytem na ten surowiec – pisze Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ Bank.
We wtorek na światowych rynkach finansowych na nowo dało o sobie znać nastawienie risk-off. Ceny ropy naftowej zniżkowały o ponad 2%, niwelując ruch wzrostowy z wcześniejszych dwóch sesji. Dzisiaj natomiast cena ropy odbija w górę. W przypadku ropy WTI, mamy do czynienia z rejonami 77-78 dolarów za baryłkę, natomiast w przypadku ropy Brent z cenami przekraczającymi 81 dolarów za baryłkę.
Dzisiaj na rynku ropy naftowej na pierwszym planie są dane dotyczące zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Wczoraj Amerykański Instytut Paliw (American Petroleum Institute, API) podał, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy w USA spadły aż o 6,08 mln baryłek. To około czterokrotnie wyższa zniżka od oczekiwań, zakładających spadek o 1,6 mln baryłek. Szacunki API pokazały także spadek zapasów benzyny i wzrost zapasów destylatów.
Obecnie znajdujemy się w sytuacji, w której impuls wzrostowy dla cen ropy ze strony OPEC, dotyczący cięcia limitów produkcji ropy naftowej, zaczyna się wyczerpywać. Ceny ropy potrzebują już nowych kierunkowskazów, a jednym z nich są dane i oczekiwania związane z popytem na ten surowiec. Dane dotyczące zapasów do nich należą, podobnie jak informacje dotyczące wzrostu gospodarczego w kluczowych gospodarkach świata.
Źródło: DM BOŚ Bank
Świtaj: Shell i BP wycofują się z obietnic klimatycznych przez ceny surowców