Podczas debaty Perspektywy rynków energii a Unia Energetyczna, zorganizowanej przez firmę konsultingową Procesy Inwestycyjne, 20 maja b.r. posel Polskiego Stronnictwa Ludowego wyraził stanowczy pogląd na temat budowy terminala LNG w Świnoujściu. Jednocześnie promował energetykę prosumencką.
– W interesie Polski leżą zarówno silna pozycja naszego kraju w energetyce, ale też silna energetyka europejska. Jednakże, gdy zejdziemy do konkretów, do realiów staje przed nami pytanie – co ważniejsze, rynek energii systemowej czy rynek prosumencki – powiedział Artur Bramora, poseł na Sejm Polskiego Stronnictwa Ludowego.
– Jest tu sporo chaosu. Takim przykładem to całe zamieszanie wokół poprawki prosumenckiej. Nie dotarło jeszcze do świadomości powszechnej, że to właśnie energetyka prosumencka to najlepsza gwarancja polskiej niezależności energetycznej. Pominę przy tym Gazoport, bo to była decyzja polityczna, nie ekonomiczna – powiedział.
– Prosumentyzm ma jeszcze jedną wielką zaletę. Otóż Polacy nie oszczędzają energii, ale nauczą się tej oszczędności, gdy będą ją produkować sami dla siebie i gdy to będzie powszechny proces wytwórczy. O sektorze energii nie powinna w żadnym wypadku decydować polityka. To kolejny argument za prosumentyzmem, który z natury rzeczy jest apolityczny. Może byłoby dobrze, w celu takiego „odpolitycznienia” energetyki powołać przy Prezydencie RP powołać Radę Społeczną ds. Energii. Na pytanie z sali, kto w Polsce powinien stworzyć mapę prosumentyzmu, Bramora odparł, że ci, którzy są najdalej od sieci przesyłowych. Włącznie z samorządami gminnymi – ocenił polityk.
Jeżeli polityk uważa, że energetyka jest spoza sfery polityki to albo jest fanatykiem jednej słusznej linii, czyli w tym przypadku prosumentów i nie dopuszcza dywersyfikacji dostaw, albo nic nie rozumie. Najgorzej, że tego typu wypowiedzi mogą zrobić najwięcej szkód rozwojowi prosumentów w Polsce, bo ich twarzą będzie poseł Bramora. Gazoportu nie zamknie, ale co szkód OZE narobi to jego!!